Grupa posłów Prawa i Sprawiedliwości złożyła w Sejmie projekt ustawy o zmianie ustawy o organizacji i trybie postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym.
Jak czytamy na sejmowej stronie, projekt dotyczy "usprawnienia działalności Trybunału Konstytucyjnego" przez zmniejszenie minimalnej liczebności Zgromadzenia Ogólnego z 2/3 liczby sędziów Trybunału (tj. 10 sędziów) do 9 oraz pełnego składu Trybunału z 11 sędziów do 9.
"Proponowana ustawa usprawni działalność Trybunału i umożliwi szybsze rozpoznanie spraw o kluczowej wadze – zapewni ciągłość działania Trybunału w sytuacjach, gdy zebranie odpowiedniej liczby sędziów będzie utrudnione lub obiektywnie niemożliwe m.in. w przypadku, gdy miejsca te pozostaną nieobsadzone albo w razie długotrwałej choroby sędziego lub sędziów" - napisano we fragmencie uzasadnienia projektu ustawy.
Powołanie się na orzeczenie TK, którego nie chciano publikować
Reporter TVN24 Radomir Wit zwrócił uwagę, że w uzasadnieniu ustawy politycy Prawa i Sprawiedliwości powołują się na orzeczenie TK, którego "publikować lata temu nie chcieli". Chodzi o orzeczenie K 47/15 z 9 marca 2016 roku.
- Muszę państwu przypomnieć pewną sytuację, kiedy obóz władzy zmieniał składy orzekające w Trybunale tak, by TK bez udziału sędziów nominowanych przez Prawo i Sprawiedliwość nie mógł niczego zrobić. I wtedy dokonano zmiany - podkreślał dziennikarz TVN24.
- Wtedy wszyscy mówili, że takiej zmiany dokonywać nie można, bo to jest majstrowanie przy składach dla celów politycznych. Teraz Prawo i Sprawiedliwość twierdzi, że wróci sobie do tamtego stanu - dodał.
Zgorzelski: to jedna wielka żenada, w jaki sposób dzisiaj funkcjonuje ten urząd
- Jak nie kijem go, to pałką - skomentował projekt ustawy wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski (Polskie Stronnictwo Ludowe).
- Dostosowuje się wymiar sprawiedliwości do sytuacji personalnej w Trybunale Konstytucyjnym. To jedna wielka żenada, w jaki sposób dzisiaj funkcjonuje ten urząd, który jeszcze kilka lat temu cieszył się ogromnym szacunkiem i estymą obywateli - dodał.
Rozłam w Trybunale Konstytucyjnym
W Trybunale Konstytucyjnym od miesięcy trwa spór o kadencję Julii Przyłębskiej jako prezesa TK. Według części prawników, w tym byłych i obecnych sędziów TK, kadencja Przyłębskiej upłynęła po 6 latach, czyli 20 grudnia 2022 roku, i jednocześnie Przyłębska nie ma możliwości ponownego ubiegania się o tę funkcję. Według samej Przyłębskiej, a także premiera Mateusza Morawieckiego i części ekspertów, jej kadencja upływa w grudniu 2024 roku - razem z końcem kadencji jako sędzi TK.
Na początku stycznia sześciu sędziów TK, w tym wiceprezes Mariusz Muszyński, skierowało pismo do Julii Przyłębskiej i prezydenta Andrzeja Dudy, w którym żądali od niej zwołania Zgromadzenia Ogólnego Sędziów TK i wyłonienia kandydatur, spośród których prezydent wskaże nowego prezesa.
Na początku marca służby prasowe Trybunału podały, że prezes Przyłębska zwołała Zgromadzenie Ogólne Sędziów TK, które "bezwzględną większością głosów, w obecności dwóch trzecich sędziów TK podjęło uchwałę, w której stwierdzono brak podstaw do zwołania zgromadzenia w celu wyboru kandydatów na prezesa Trybunału".
Trybunał Konstytucyjny na 30 maja wyznaczył termin rozprawy w sprawie nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym, która według rządzących ma wypełnić kluczowy "kamień milowy" dla odblokowania przez Komisję Europejską pieniędzy na Krajowy Plan Odbudowy. Jak wynika z wokandy, TK ma rozstrzygnąć tę sprawę w pełnym składzie pod przewodnictwem prezes Przyłębskiej. Do przeprowadzenia rozprawy w pełnym składzie niezbędne jest zebranie się co najmniej 11 sędziów TK.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock