Palenie papierosów to jedna z głównych możliwych do wyeliminowania przyczyn chorób, zgonów i niepełnosprawności - przypominają naukowcy z Johns Hopkins Medicine w Baltimore w USA. Według wyników nowego, obszernego badania, ograniczenie liczby wypalanych papierosów to za mało, żeby wystarczająco zmniejszyć ryzyko sercowo-naczyniowe. Nawet osoby palące od 2 do 5 papierosów dziennie wyraźnie sobie szkodzą.
Kardiolodzy alarmują, że nie ma bezpiecznej dawki dymu czy nikotyny przy paleniu papierosów. - To jest z jednej strony akumulacja różnych substancji, a z drugiej w ogóle zetknięcie się z daną substancją, która jest w dymie. Wystarczają do tego pojedyncze papierosy. Najlepiej nie palić i nie być narażonym na dym tytoniowy - wyjaśnia z rozmowie z tvn24.pl prof. Łukasz Małek, kardiolog sportowy.
Jak przebiegało badanie?
Naukowcy z John Hopkins Medicine postanowili sprawdzić związki między obciążeniem paleniem, jego intensywnością i czasem trwania abstynencji w odniesieniu do wielu schorzeń sercowo-naczyniowych. - We wcześniejszych badaniach ustalono, że palenie papierosów zwiększa ryzyko chorób sercowo-naczyniowych, ale dokładny związek między intensywnością palenia a skutkami zdrowotnymi pozostawał niejasny, zwłaszcza w przypadku palenia o niskiej intensywności - tłumaczy dr Michael Blaha, autor publikacji, która ukazała się w piśmie "PLOS Medicine". Badacze wykorzystali zbiór danych uzyskanych w 22 badaniach obejmujących 323 826 dorosłych w wieku średnio 60 lat. Losy uczestników śledzono przez maksymalnie 19,9 roku, dokumentując ponad 125 000 zgonów oraz 54 000 zdarzeń sercowo-naczyniowych. W całej grupie 76 proc. uczestników stanowiły kobiety. 14 proc. było aktualnymi palaczami, 36 proc. nigdy nie paliło, a 49 proc. stanowiło byłych palaczy. Po uwzględnieniu licznych czynników towarzyszących, badacze zauważyli, że nawet wypalanie kilku papierosów dziennie wyraźnie zwiększa ryzyko krążeniowe.
Palenie od 2 do 5 papierosów dziennie zwiększało zagrożenie chorobami sercowo-naczyniowymi o 26 proc. i o 57 proc. - zagrożenie śmiercią z powodów krążeniowych. W przypadku osób palących od 11 do 15 papierosów dziennie wzrosty te wynosiły odpowiednio 87 i 130 proc. Aktualni palacze w sumie mieli o 74 proc. wyższe zagrożenie od osób nigdy niepalących, a ryzyko śmierci z dowolnej przyczyny rosło u nich ponad dwukrotnie.
Im dłużej bez papierosów, tym niższe ryzyko
Naukowcy sprawdzili też wpływ zaprzestania palenia pojawiający się wraz z upływem czasu. Informują, że największą redukcję ryzyka zaobserwowano w ciągu pierwszych 10 lat po zerwaniu z nałogiem. Niemniej jednak postępująca redukcja ryzyka utrzymywała się przez dłuższy czas - w ciągu 20 lat od rzucenia nałogu byli palacze mieli o ponad 80 proc. niższe ryzyko względne, niż obecni palacze.
Eksperci wskazują, że po 20 latach od niepalenia papierosów ryzyko związane z chorobami sercowo-naczyniowymi i nowotworowymi wraca do ryzyka populacyjnego. - Przez 20 lat od rzucenia palenia ryzyko zachorowania jest podwyższone, ale jeżeli nic się w tym czasie nie wydarzy, można uznać, że ryzyko osoby, która paliła a przestała, jest takie jak u osoby, która nigdy nie paliła - tłumaczy prof. Małek.
- Nasze odkrycia ilustrują złożoną zależność między tym, jak długo i ile ktoś palił w ciągu życia, a tym, jak długo minęło od rzucenia nałogu - mówi jeden z badaczy, dr Michael Blaha. - Wyniki, które podkreślają silną wartość prognostyczną dłuższego czasu od zaprzestania palenia, wzmacniają kluczową potrzebę edukowania społeczeństwa i promowania wczesnego rzucenia palenia jako jednej z najskuteczniejszych strategii zmniejszania ryzyka tej śmiertelnej choroby - dodaje.
Autorka/Autor: Anna Bielecka
Źródło: tvn24.pl/PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock