W czwartek, późnym wieczorem, miało dojść do nieoczekiwanej podróży prezydenta Andrzeja Dudy. Jak pisze "Fakt", udał się on z wizytą do domu prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego. Kancelaria Prezydenta nie odniosła się do tych doniesień.
Spotkanie prezydenta Andrzeja Dudy z prezesem Jarosławem Kaczyńskim, które miało trwać 2,5 godziny, wywołało lawinę politycznych komentarzy.
Brudziński: mają prawo się spotykać
Sprawę skomentował w sobotę m.in. szef Komitetu Wykonawczego PiS Joachim Brudziński. Powiedział, że nie jest tajemnicą, iż Andrzej Duda był kandydatem PiS na prezydenta, wskazanym i rekomendowanym przez Jarosława Kaczyńskiego, dlatego obaj politycy mają prawo spotykać się.
- (Nie jest tajemnicą - red.), że łączyły ich i nadal łączą bardzo dobre osobiste relacje - stwierdził.
"Prezydent zdalnie sterowany"
O nocne spotkanie w domu Kaczyńskiego została zapytana także Ewa Kopacz.
- Mamy takiego prezydenta "na pilota", zdalnie sterowanego - oceniła premier. - Jeszcze nie tak dawno wszyscy się łudzili, że będziemy mieli prezydenta, który będzie reprezentował wszystkich Polaków - dodała.
Premier podkreśliła jednocześnie, że nie jest to dla niej duże zaskoczenie. - Myślę, że to nie jest nic nowego, będziemy mieli i rząd zdalnie sterowany, i prezydenta zdalnie sterowanego - kreśliła wizję sytuacji politycznej w przypadku zwycięstwa PiS w wyborach parlamentarnych 25 października.
- Zawsze ten, kto jest mniej ważny, przyjeżdża po „rozkazy” do tego, kto jest bardziej ważny - powiedział Michał Kamiński, minister w kancelarii premiera. - Doskonale wiemy, że w PiS rządzi i rządzić będzie Jarosław Kaczyński. Ta scena może być niezwykła tylko dla tych, którzy uwierzyli w propagandę Prawa i Sprawiedliwości, że Andrzej Duda jest politykiem samodzielnym - podkreślił.
"Za moich czasów piło się wódkę"
- Gdyby to prezydent Duda przyjął prezesa Kaczyńskiego w Pałacu Prezydenckim, to też rodziłoby wiele pytań, dlaczego jego, przecież jest rząd, są ministrowie - ocenił z kolei Leszek Miller na konferencji prasowej Zjednoczonej Lewicy. - Sytuacja, w której prezydent dyskretnie, po cichu, chyłkiem, odwiedza swojego politycznego patrona, rzeczywiście nie wygląda najlepiej - stwierdził.
- Jestem człowiekiem starej daty, za moich czasów, dwóch mężczyzn spotykało się po to, żeby pić wódkę - dodał z ironią.
Wtórował mu Janusz Palikot. - W nocy, przez jakieś krzaki, prezydent kraju dostaje się do willi Jarosława Kaczyńskiego. To po prostu jest żałosne, to rola dla aktora drugoplanowego - powiedział.
"Może mieć pozytywny oddźwięk"
Na temat spotkania wypowiedzieli się w TVN24 również eksperci. - To pewnego rodzaju sensacja - przyznał dr hab. Maciej Drzonek, politolog z Uniwersytetu Szczecińskiego. - Przeciwnicy PiS będą interpretowali ją jako wyraz niesamodzielności prezydenta Andrzeja Dudy, zaś zwolennicy będą twierdzić, że prezydent ma prawo zasięgać rady także osób, które mają zbieżne poglądy polityczne - ocenił.
Ekspertów spytano, czy ujawnienie informacji o tym spotkaniu można oceniać w kategoriach wizerunkowej wpadki.
- Tak, to inny aspekt, że prezydent Duda dał się sfotografować - przyznał dr Drzonek. - Tego typu spotkania mają miejsce na całym świecie, ale są organizowane w taki sposób, by dziennikarze i opinia publiczna się o nich nie dowiedziały - podkreślił.
- Przy tego typu spotkaniu trzeba zakładać, że ono wyjdzie na jaw, jest wiele osób zaangażowanych w nią, więc nie da się wykluczyć "przecieku" - ocenił z kolei w TVN24 dr Sergiusz Trzeciak, politolog z Collegium Civitas. - Ale nie uważam, żeby to wpłynęło (źle - red.) na elektorat PiS, wręcz przeciwnie, może mieć pozytywny oddźwięk - zauważył.
Politolodzy zastanawiali się, jak wytłumaczyć wobec tego fakt, że spotkanie nie było jawne.
- Być może chodziło o to właśnie, by nie zapraszać prezesa Jarosława Kaczyńskiego do Pałacu Prezydenckiego, ani nie spotykać się w siedzibie PiS, tylko porozmawiać w takim miejscu, które zapewnia większy komfort rozmowy - przypuszcza dr Trzeciak.
Autor: mm,pk//plw,rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Fakt