Prezydent Ukrainy apeluje o spotkanie rządów polskiego i ukraińskiego na granicy między państwami. Prosi Andrzeja Dudę o "wsparcie tego dialogu". - Pan prezydent jest za tym, żeby przeprowadzić ten dialog. Tylko w ten sposób można ten wielki problem rozwiązać. Problem jest dwustronny i bardzo potężny - powiedział prezydencki minister Andrzej Dera w "Kropce nad i". Ocenił także, że spotkanie na granicy "nie jest najbezpieczniejsze" i lepiej byłoby się spotkać w Warszawie, Lublinie lub w Rzeszowie.
Wołodymyr Zełenski zwrócił się do premiera Donalda Tuska i polskich ministrów, a także przedstawiciela Komisji Europejskiej w sprawie spotkania na granicy polsko-ukraińskiej. Prezydent Ukrainy poprosił prezydenta Andrzeja Dudę o "wsparcie tego dialogu". Ze strony ukraińskiej miałby przybyć między innymi premier i wszyscy ministrowie. Sam Zełenski też wyraził chęć uczestnictwa w tym spotkaniu, które miałoby się odbyć "do 24 lutego".
Dera: prezydent jest za tym, żeby przeprowadzić ten dialog
- Pan prezydent jest za tym, żeby przeprowadzić ten dialog (rozmowy z rolnikami i stroną ukraińską - przyp. red.). Tylko w ten sposób można ten wielki problem rozwiązać. Problem jest dwustronny i bardzo potężny. (...) Nasi rolnicy walczą o swój byt. Naród ukraiński walczy o swój byt. Sytuacja jest obustronnie fatalna, patrząc z tego punktu widzenia, bo determinacja z jednej i z drugiej strony jest olbrzymia, a ten problem po prostu trzeba rozwiązać - mówił prezydencki minister Andrzej Dera.
- Nie ma innej drogi jak rozmowy, dialog i rozwiązania związane z Unią Europejską. Przypomnę, że rolnicy w całej Europie dzisiaj protestują przeciwko temu, co się dzieje z rolnictwem w Unii Europejskiej - dodał.
Dera przekazał, że Duda "wspiera" spotkanie obu rządów. - Pan prezydent robi wszystko w tym duchu, żeby wspierać i pomagać Ukrainie. Nie zapomnijmy, że to wszystko, co się dzieje w tej chwili na granicy - ten konflikt ze zbożem, z produktami rolnymi, jest wynikiem wojny - powiedział gość "Kropki nad i".
Dopytywany, czy jego zdaniem Andrzej Duda może być "patronem" tego spotkania, Dera zaznaczył, że tu nie chodzi o to, kto by miał nad nim patronat. - W tej chwili jest potrzebne spotkanie naszego polskiego rządu pod przewodnictwem Donalda Tuska z rządem Ukrainy i, co jest najistotniejsze, z przedstawicielami UE - mówił.
Zełenski chce spotkania na granicy. "Nie jest to najbezpieczniejsze"
Zapytany o pomysł, aby przedstawiciele rządów Polski i Ukrainy spotkali się na granicy ocenił, że "nie jest to najbezpieczniejsze". - Lepiej rozmawiać w Warszawie albo gdzieś w Rzeszowie, w Lublinie, a niekoniecznie przy granicy. Oczywiście to nie będą jakieś długie obrady, bo nie mogą się tam odbyć. Chodzi o symbol - powiedział. - Chodzi o to, żeby granicę udrożnić - dodał Dera.
- W tej chwili jest potrzebne spotkanie naszego polskiego rządu pod przewodnictwem Donalda Tuska z rządem Ukrainy i z przedstawicielami Unii, bo wszystko, co się dzieje, jest związane z polityką unijną. (...) Cały ten konflikt wynika z tego, że inne są normy do produkcji rolnej w Ukrainie, a zupełnie inne w Unii Europejskiej. Stąd jest inna cena tych produktów na Ukrainie, stąd polscy rolnicy walczą dzisiaj o przetrwanie i swój byt - zaznaczył minister.
Dera o wypowiedzi Trumpa: radykalne słowa
Minister w Kancelarii Prezydenta komentował też słowa Donalda Trumpa. Były prezydent USA i prawdopodobny rywal Joe Bidena w listopadowych wyborach prezydenckich powiedział, że "zachęcałby" Rosję, by "robiła cokolwiek jej się podoba" z państwami NATO, które "nie płacą", czyli przeznaczają mniej niż 2 procent PKB na obronność. - Nie broniłbym takiego kraju - zadeklarował Trump.
Dera ocenił, że ta wypowiedź miała być raczej impulsem dla państw, które nie wywiązują się z zobowiązań. Według niego są to jednak "radykalne słowa". - Przyznam, że są to radykalne słowa, ale one pokazują, że nie wszyscy równo traktują to zagrożenie, które istnieje ze strony rosyjskiej. Polska bardzo poważnie do tego podchodzi. Litwa, Łotwa, Estonia także, czyli państwa graniczne, bo wiedzą, czym grozi Rosja - mówił Dera.
- Natomiast niektóre państwa nadal to traktują letnio i dlatego myślę, że Trump powiedział w ten sposób - dodał.
"Ta konstytucja nie pozwala na zabijanie dzieci na życzenie"
Gość "Kropki nad i" odpowiadał też na pytania, co może zrobić prezydent z proponowanymi zmianami w prawie aborcyjnym. - Polska konstytucja, która dzisiaj obowiązuje, jednoznacznie mówi, że stoi w ochronie życia. To jest najkrótsza odpowiedź. Jeżeli chcemy przestrzegać konstytucję, to ta konstytucja nie pozwala na zabijanie dzieci na życzenie. To jest najkrótsza odpowiedź, jaką można dać tej prawie - skomentował Dera.
- Mamy taką konstytucję, jaką mamy i pan prezydent przestrzega tej konstytucji - dodał.
Czytaj też: Aborcja do 12. tygodnia? Tusk: dzisiaj nie ma na to większości, ale jest na zmianę status quo
W świetle obecnych przepisów aborcja jest legalna w dwóch przypadkach: ciąży będącej następstwem gwałtu oraz w wypadku zagrożenia życia lub zdrowia kobiety. Trzecia przesłanka legalności aborcji - gdy badania prenatalne wskazywały na duże prawdopodobieństwo poważnego i nieodwracalnego uszkodzenia płodu - została uznana za niezgodną z konstytucją przez Trybunał Konstytucyjny w październiku 2020 roku.
W listopadzie ubiegłego roku, na samym początku nowej kadencji, do Sejmu wpłynęły dwa projekty Lewicy dotyczące liberalizacji przepisów aborcyjnych. Jeden z nich częściowo depenalizuje aborcję i pomoc w niej, drugi umożliwia przerwanie ciąży do końca 12. tygodnia jej trwania. Swój projekt w tej sprawie złożyła też Koalicja Obywatelska, a Trzecia Droga proponuje z kolei referendum.
Źródło: TVN24