Sławomir Nowak śmieje się i bagatelizuje ortograficzną wpadkę Bronisława Komorowskiego. - Nie, chyba nie jest dyslektykiem - mówił w TVN24 prezydencki minister. I jak przekonywał, gdy dokonuje się wpisu w księdze kondolencyjnej to "trzeba być kompletnie zimnym draniem", żeby skupiać się skupiać się nad odmienianiem "ból-boli".
W ubiegły piątek Bronisław Komorowski wpisie w księdze kondolencyjnej Japonii napisał "Jednoczymy się w imieniu całej Polski z narodem Japonii w bulu i w nadzieji na pokonanie skutków katastrofy".
Ortograficzne "byki" wypomnieli mu internauci, ale też prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Ostatecznie prezydent za błąd przeprosił, ale wpadka wypominana jest mu do dziś.
"Prezydent to normalny człowiek...
Dziś w TVN24 o sprawę pytany był prezydencki minister Sławomir Nowak. - To zabawna sytuacja. Mam wrażenie, że w Polsce chyba nie mamy większych problemów skoro ludzki błąd jest powodem do kpin przez tak długi czas - stwierdził.
Zapytany, czy Bronisław Komorowski może jest dyslektykiem, odpowiedział: - Nie, nie, chyba nie. Nie pytałem go o to, ale podejrzewam, że nie. To się może zdarzyć każdemu, a jeszcze w sytuacji kiedy człowiekiem rządzą pewne emocje. Prezydent jest też normalnym człowiekiem.
... a nie zimny drań"
Broniąc prezydenta Nowak przekonywał, że "chyba nie ma człowieka, który nie popełniłby błędu ortograficznego, zwłaszcza w naszym dosyć trudnym języku".
- Jak się dokonuje wpisu w księdze kondolencyjnej, to trzeba być kompletnie zimnym draniem, żeby skupiać się nad pewnymi rzeczami - mówił dalej.
Jakie "pewne rzeczy" miał na myśli minister? - Pewne rzeczy spod pióra wychodzą powodowane innymi emocjami niż zastanawianie się nad odmienianiem ból-boli - tłumaczył Nowak.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24