Poseł Bury wrócił z urlopu, w poniedziałek spotka się z komisją regulaminową i wtedy oczywiście takie kroki będzie podejmował. Nie sądzę, że będzie ukrywał się za immunitetem – powiedział w programie "Kawa na ławę" Piotr Zgorzelski (PSL). Zaproszeni goście byli zgodni, że prezes NIK Krzysztof Kwiatkowski postąpił słusznie zrzekając się swojego immunitetu w związku z oskarżeniami pod adresem obu polityków o nieprawidłowości przy konkursach na stanowiska w Najwyższej Izbie Kontroli.
Prokuratura Generalna skierowała do Sejmu wnioski o uchylenie immunitetów szefowi NIK Krzysztofowi Kwiatkowskiemu i szefowi klubu parlamentarnego PSL Janowi Buremu. Chodzi o podejrzenia ustawiania konkursów w centrali i delegaturach Najwyższej Izby Kontroli. Prezes NIK natychmiast ogłosił publicznie, że zrzeka się immunitetu. Do tej pory nie zrobił tego Jan Bury. W sobotę prezes PSL Janusz Piechociński sugerował, że ten powinien postąpić podobnie jak Kwiatkowski. Zgodzili się z tym goście programu "Kawa na ławę".
- Każdy podejmuje decyzje po dokonaniu oceny. Tak postąpił prezes Kwiatkowski. Poseł Bury wrócił z urlopu, w poniedziałek spotka się z komisją regulaminową i wtedy oczywiście takie kroki będzie podejmował. Nie sądzę, że będzie ukrywał się za immunitetem jeśli zarzuty okażą się poważne - ocenił Piotr Zgorzelski z PSL.
- Bury czuje się jak zaszczute zwierzę, od dawna służby się nim interesują - podkreślił. Dodał, że jest przekonany, że Bury po zapoznaniu się z zarzutami "podejmie właściwą decyzję". Zaznaczył, że partia nie będzie nakłaniać go do wycofania się z polityki. - Metodę zrzucania z sań niewygodnych kolegów praktykują inne partie - stwierdził.
- Mam dystans to spraw, które pojawiają się na kilka tygodni przed wyborami. Nagle przed wyborami okazuje się, że podsłuchów jest więcej, a sprawy leżą od kilku lat. To zniesmacza i powoduje u mnie uczucie, że może być cień nieobiektywności - ocenił Włodzimierz Czarzasty.
Polityk SLD zauważył, że ataki pod adresem Burego pojawiają się od trzech lat. - Czy jemu nie można postawić wreszcie zarzutów i skierować sprawę do sądu? Jeżeli byłyby jednoznaczne dowody to Sejm sam uchyliłby mu immunitet albo on sam by się zrzekł - podkreślał Czarzasty.
Decyzja Kwiatkowskiego właściwa
Wszyscy zaproszeni goście zgodnie przyznali, że decyzja o natychmiastowym zrzeczeniu się immunitetu przez Krzysztofa Kwiatkowskiego była bardzo stosowna.
- To osoba, która zaskarbiła sobie sympatię ze wszystkich stron politycznych. To jest rzadka sytuacja. Był obiektywny. Miał szansę kontynuować wspaniałe tradycje NIK. Przyjmuje to z największym niedowierzaniem, ale nie przesądzam nic. Szkoda, gdyby okazało się, że coś się stało i Kwiatkowski musi za to zapłacić wysoką cenę - przekonywał Tadeusz Cymański.
- Niezwykle prawy człowiek, bardzo szczery. Tego rodzaju zarzuty wobec jego osoby są szokujące i niewiarygodne. Nie chcę podważać zarzutów, ale mamy zbyt małą wiedzę (w tej sprawie - red.) - przyznał Adam Szejnfeld z PO. Ocenił, że NIK powinien być "jak żona Cezara - wolna od wszelkich podejrzeń".
- To człowiek honoru i zachował się honorowo. Zwróćmy uwagę jak wcześniej zachowywali się politycy PO, nikt tak się nie zachował. Na tle tego, co zrobił Jan Bury widać klasę Krzysztofa Kwiatkowskiego - powiedział Marcin Mastalerek z PiS.
– Mamy swoiste deja vu. Afer przez 8 lat rządów koalicji PO-PSL było wiele, dziś widzimy wielki chaos w państwie. Mamy spekulacje, że są jakieś kolejne taśmy. Trzeba w Polsce stabilności, trzeba uspokoić sytuację. Widać, że Platforma nie jest w stanie tego zrobić - dodał rzecznik sztabu wyborczego PiS.
Kłótnia o słowa prezydenta
Politycy komentowali także słowa prezydenta Andrzeja Dudy, wypowiedziane w Szczecinie w czasie uroczystości z okazji 35. rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych. - Polska nie jest dziś krajem, o którym można by powiedzieć, że jest państwem sprawiedliwym, w którym obywatele traktowani są równo - przekonywał prezydent.
- Nie zgodziłbym się z prezydentem. Nie sądzę, żeby Polska była krajem niesprawiedliwym. Ona jest rażąco niesprawiedliwa. Prezydent przez elegancję tego nie powiedział - ocenił Cymański.
Zarzucił, że w Polsce wszędzie widać różnice społeczne. - My sobie siedzimy, wakacje się kończą. Połowa polskich dzieci nigdzie nie pojechała. Miliardy (środków unijnych - red.) na kontach - połowa gospodarstw nie ma ani złotówki. To problem oceny całego okresu. Mamy rocznicę Porozumień Sierpniowych, rację ma Piotr Duda (przewodniczący "Solidarności" - red.), że wiele postulatów nie zostało spełnionych do dziś. Dlaczego nie chcą tu być imigranci? Bo świadczenie socjalne jest, jak w Rumunii, czy Bułgarii - powiedział.
Adam Szejnfeld w odpowiedzi pytał dlaczego nie chcą być we Francji i starają się dostać tunelem pod kanałem La Manche do Wielkiej Brytanii. Cymański stwierdził, że jego słowa mogą boleć polityków PO. - Zakończę tym, co powiedział Lech Kaczyński i jego diagnoza niestety jest aktualna: Polska się zmieniła. To paradoks. Mogą być piękne ulice, dużo samochodów, PKB może tak zasuwać, a niesprawiedliwość (pozostaje - red.). Przez 8 lat tego żeście nie zmienili - zarzucił Cymański.
- Boli, boli, że przez 25 lat z Polski nie zrobiliśmy Wielkiej Brytanii, która była budowana przez 800 lat - ripostował Szejnfeld.
"Zdejmijcie różowe okulary"
- Słyszeliśmy w kampanii PO o złotym wieku, widzieliśmy Tomasza Nałęcza w różowych okularach. Słuchając Adama Szejnfelda widzę jakby też miał różowe okulary. Powiedziałeś, że brałeś od 1980 r. czynny udział w polityce. Tobie się udało, ilu masz bezimiennych kolegów, którym się nie udało? Dziś żyją w nędzy. A nie ma 800 tys. głodnych dzieci w Polsce? - pytał Mastalerek. - Ściągnijcie różowe okulary, uderzcie się w pierś. Zacznijcie pracować - dodał.
- Macie prawo uprawiać politykę w kampanii jako PiS. nawet jeśli ty nie startujesz, ale prezydent nie jest prezydentem PiS. To prezydent Polski - podkreślał Szejnfeld.
Autor: kło//gry / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24