Prawo i Sprawiedliwość spieszy się w sprawie Komisji do spraw rosyjskich wpływów - pierwszy raport ma powstać 17 września. Padają zarzuty ekspertów, że "lex Tusk" jest niekonstytucyjnym zamachem na opozycję. Zwraca się również uwagę na to, że partia rządząca miała osiem lat i wszystkie dostępne służby, instytucje i narzędzia, by to wszystko zbadać. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Obecna władza przez dwie kadencje wielokrotnie przywoływała rządy poprzedników, ale zainteresowanie rosyjskimi wpływami wzrosło wraz ze zbliżającymi się wyborami. Wcześniej, od 2015 roku, Prawo i Sprawiedliwość rosyjskimi wpływami specjalnie się nie interesowało.
- PiS przez osiem lat miał służby specjalne, prokuraturę, wszystkie instytucje państwa, dostęp do wszelkich materiałów operacyjnych z postępowań przygotowawczych - zwraca uwagę senator niezależny Krzysztof Kwiatkowski.
A przecież od momentu kiedy partia Jarosława Kaczyńskiego przejęła władzę szumnych zapowiedzi nie brakowało, były audyty każdego ministerstwa, sprawdzana była każda instytucja, którą kierowała Platforma Obywatelska.
CZYTAJ WIĘCEJ: "LEX TUSK" Z PODPISEM PREZYDENTA
- Ilość rzeczy złych była po prostu gigantyczna - mówił wówczas Jarosław Kaczyński. Wtedy - w 2017 roku - wystąpienia na sejmowej mównicy trwały przeszło 10 godzin. Posiedzenie zakończyło się w środku nocy, a audyt ośmiu lat rządów Platformy Obywatelskiej przedstawiał premier i ministrowie.
Po dogłębnym - jak zapewniał PiS - audycie nikt nie usłyszał zarzutów współpracy ze stroną rosyjską. - Jeżeli przez osiem lat nic nie zrobili, to znaczy, że nikt nic na sumieniu nie ma - uważa Tomasz Trela z Nowej Lewicy.
Pytania o działania służb za rządów PiS
Zdaniem wiceszefa służb powodów do powołania komisji jednak wciąż nie brakuje. - Różne procesy w Polsce zachodziły w tak dziwny sposób, w tak niezrozumiały sposób, że taka komisja powinna dosyć szybko podjąć pracę - uważa wiceminister spraw wewnętrznych Maciej Wąsik.
- Problem wpływów rosyjskich w Europie w poszczególnych krajach jest, istnieje i o tym się rozmawia. Tylko po pierwsze istnieją służby specjalne, kontrwywiad - mówi Michał Kobosko z Polski 2050.
Pytanie w takim razie, czym za rządów PiS zajmują się służby, kiedy ich wiceszef chce, by to komisja decydowała o cofnięciu zgody na poświadczenie bezpieczeństwa dopuszczającego do informacji niejawnych.
- My dzisiaj, w związku chociażby z tym, co dzieje się za naszą wschodnią granicą, uznaliśmy, że taka komisja powinna powstać - przekonuje Rafał Bochenek z PiS. Rosja zaatakowała Ukrainę 24 lutego 2022 roku. Od tego momentu minęło 15 miesięcy. Polski rząd o zagrożeniu atakiem Rosji miał wiedzieć od listopada 2022 roku, a wojna w Ukrainie de facto rozpoczęła się w 2014 roku.
- PiS nie jest zainteresowany badaniem prawdziwych wpływów rosyjskich w Polsce, bo musieliby się zająć sobą - mówi Barbara Nowacka z Koalicji Obywatelskiej. - PiS w praktyce nie walczył z rosyjskimi wpływami, tylko je pielęgnował rozwijał i wzmacniał - dodaje Krzysztof Kwiatkowski.
CZYTAJ WIĘCEJ: Niezwykle szerokie uprawnienia. Co kryje "lex Tusk"
Najważniejszy jest spektakl
Opozycja wskazuje na prorosyjskie kontakty premiera Mateusza Morawieckiego. - Obściskiwał się z Marine Le Pen, która finansowała swoją kampanię prezydencką z ruskiej kasy, z rosyjskiego banku, którego właścicielem jest rosyjski oligarcha - podkreśla Krzysztof Kwiatkowski.
Politycy opozycji wskazują, że Prawo i Sprawiedliwość, które sprawując rządy od ośmiu lat i mając swojego prezydenta, chce powołać komisję na pięć miesięcy przed wyborami. - To jest tylko element kampanii wyborczej - mówi Cezary Tomczyk z Platformy Obywatelskiej.
Wydaje się więc, że prezydent Andrzej Duda nie pozostawia wątpliwości, dlaczego PiS z powołaniem komisji tyle zwlekał. - Nawet nie ten werdykt jest najważniejszy. Najważniejsze jest to, co państwo usłyszycie - wskazuje. Najważniejszy jest spektakl.
Źródło: TVN24