Decyzje podejmowane są spod palca, bez żadnego uzasadnienia - tak o zarządzeniach resortu zdrowia mówił poseł KO Bartosz Arłukowicz. Chodzi o zmiany dotyczące przeprowadzenia egzaminu specjalizacyjnego lekarzy ogłoszone przez ministerstwo. - W środowisku zawodowym lekarzy wrze. Są coraz ostrzejsze głosy odejścia od zawodu - komentował prezes Naczelnej Rady Lekarskiej profesor Andrzej Matyja. Marszałek Senatu Tomasz Grodzki, z zawodu lekarz, zaproponował w tej sprawie rozwiązanie.
Minister zdrowia Adam Niedzielski oświadczył we wtorek, że ze względu na stan epidemii COVID-19 odwołuje wszystkie egzaminy pisemne i ustne w dziedzinach medycyny, dla których Państwowy Egzamin Specjalizacyjny (PES) nie rozpocznie się do 19 marca włącznie. PES mają zostać wznowione 17 maja.
Następnego dnia rzecznik resortu Wojciech Andrusiewicz tłumaczył, że majowy termin był "pewnym kompromisem po oczekiwaniach formułowanych przez lekarzy, którzy kończą specjalizację". - Kompromis nie usatysfakcjonował młodych lekarzy - przyznał. - Proponujemy więc nowy kompromis - powiedział.
- Biorąc pod uwagę fakt, że zgodnie z prawem egzaminu odwołać nie możemy, dajemy dobrowolność jego zdawania w sesji wiosennej, z możliwością jego złożenia na jesieni - ogłosił Andrusiewicz.
Grodzki: mamy propozycję
W środę do decyzji w sprawie PES odnieśli się marszałek Senatu i lekarz Tomasz Grodzki oraz Bartosz Arłukowicz, były minister zdrowia, poseł Koalicji Obywatelskiej.
Grodzki ocenił, że przesunięcie egzaminów na maj to "myślenie naiwne, wykreowane przez kogoś, kto nie rozumie, czym jest egzamin specjalizacyjny". - Jest to najważniejszy egzamin w życiu każdego lekarza. Z jednej strony chcemy sprowadzać lekarzy z zagranicy bez żadnych warunków, nawet bez znajomości języka polskiego, a z drugiej strony po zdaniu egzaminów testowych przez wielu specjalistów (...) chcemy przekładać egzaminy ustne i inne nieodbyte testowe do 17 maja, żeby ci lekarze pracowali przy pandemii - komentował.
- Jest to myślenie głęboko mylące, głęboko nieprawdziwe - ocenił.
Grodzki pytany o przedstawioną w środę propozycję kompromisu ze strony Ministerstwa Zdrowia zwrócił uwagę, że "terminy egzaminów rozpisane są do końca marca w ogromnej większości specjalizacji". - Nasza propozycja jest prosta: dokończyć egzaminy testowe czy ustne do końca marca, te terminy są rozpisane. Uznajmy tych lekarzy za specjalistów - przekazał.
Profesor Matyja rezygnuje z udziału w zespole doradczym rządu. "W środowisku zawodowym lekarzy wrze"
W środę w Okręgowej Izbie Lekarskiej w Krakowie odbyła się konferencja prasowa prezesa Naczelnej Rady Lekarskiej. Profesor Andrzej Matyja odniósł się do decyzji ministra zdrowia o przesunięciu terminu Państwowych Egzaminów Specjalizacyjnych w sesji wiosennej.
- Decyzja ta jest dla nas, jako środowiska lekarskiego, decyzją skandaliczną. Nie jest to za mocne słowo w tej sytuacji - mówił profesor Matyja, podkreślając znaczenie tego egzaminu dla lekarzy.
Oświadczył, że "polityk powinien zasięgnąć opinii środowiska" w takiej sprawie. Komunikat resortu zdrowia ocenił jako "niezrozumiały". Przekazał, że prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej zwróciło się w środę do premiera Mateusza Morawieckiego o odwołanie tej decyzji.
- W środowisku zawodowym lekarzy wrze. Są coraz ostrzejsze głosy odejścia od zawodu. To, co się stało, to nie otwarcie drzwi, tylko wrót, aby młodzież polska wyjechała i zasiliła rynki inne niż polskie - powiedział. - Kiedy ta decyzja nie zostanie zmieniona, postanowiłem złożyć rezygnację z mojego udziału w pracy w zespole do spraw opiniowania zmian w ochronie zdrowia przy Ministerstwie Zdrowia - ogłosił.
Zespół ekspercki przy resorcie zdrowia powstał we wrześniu 2020 roku. Jego głównym zadaniem jest przygotowanie strategii rozwoju systemu opieki zdrowotnej i wskazywanie obszarów, które wymagają zmian, a także zaproponowanie modyfikacji istniejących rozwiązań.
"Polacy potrzebują lekarzy jak tlenu"
Arłukowicz, komentując na konferencji w Sejmie wypowiedź prezesa Naczelnej Rady Lekarskiej, ocenił, że "to moment absolutnie symboliczny". - Minister [zdrowia, Adam - przyp. red.] Niedzielski de facto zostaje sam w swoim sztywnym, urzędniczym gorsecie - powiedział.
Komentując przedstawiony w środę kompromis, Arłukowicz przekazał, że należy zwrócić w tej sytuacji uwagę na "stopień chaosu, jaki towarzyszy podejmowaniu tych decyzji". - To pokazuje, że decyzje podejmowane są spod palca, bez żadnego uzasadnienia - przyznał. - Polacy potrzebują lekarzy jak tlenu. Obowiązkiem ministra jest umożliwienie pójścia tych ludzi do pracy - dodał.
Arłukowicz odniósł się także liczby nowych, potwierdzonych zakażeń w Polsce. - O [godzinie - red.] 15 pewnie usłyszymy o lockdownie całego kraju. Wzywamy ministra zdrowia do regionalizacji działań i współpracy z samorządami. Nie da się zarządzać pandemią i skutecznie pomóc Polakom, jeśli minister zdrowia nie będzie współpracował z marszałkami województw, burmistrzami, prezydentami - wymienił. - To oni najlepiej wiedzą, gdzie są ogniska zagrożeń w ich terenie, gdzie trzeba restrykcje zwiększyć, a gdzie zmniejszyć - argumentował Arłukowicz.
Adam Niedzielski ma w środę o godzinie 15 ogłosić na konferencji zmiany w związku z pogorszającą się sytuacją epidemiczną w kraju. Wcześniej tego dnia prezydent Andrzej Duda przekazał, że "możemy spodziewać się wprowadzenia restrykcji na obszarze całego kraju".
Źródło: TVN24