Państwowe Egzaminy Specjalizacyjne - kluczowe dla przyszłości młodych lekarzy - miały ruszyć 19 marca, ale tak się nie stanie. Resort zdrowia poinformował, że ze względu na rozwój pandemii trzeba je przełożyć. Najpierw ministerstwo wskazywało termin majowy, a teraz informuje, że lekarze do egzaminu będą mogli przystąpić - bez konsekwencji - dopiero jesienią. Medycy alarmują, że ruchy ministerstwa przyniosą więcej problemów niż korzyści.
W opublikowanym we wtorek komunikacie minister zdrowia odwołał wszystkie egzaminy pisemne i ustne w dziedzinach medycyny, dla których Państwowy Egzamin Specjalizacyjny (PES) nie rozpocznie się do 19 marca włącznie. Decyzję uzasadnił stanem epidemii.
- Decyzja ministra jest dla nas niezrozumiała i niebezpieczna. Nasi młodzi koledzy po zdaniu egzaminu mogą już wejść do systemu jako lekarze specjaliści i w realny sposób pomagać pacjentom – zwrócił uwagę prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Łodzi dr Paweł Czekalski.
- Dziwi mnie ta sytuacja, bo z drugiej strony minister, a właściwie rząd, wprowadza bocznymi drzwiami do zawodu lekarzy spoza Unii Europejskiej, od których nie są wymagane praktycznie żadne dowody na wykształcenie akademickie w zakresie specjalności lekarskich, nawet nie muszą znać języka polskiego w stopniu gwarantującym prawidłowe porozumienie z pacjentem – dodał.
Zaznaczył, że w województwie łódzkim do PES miało przystąpić 2112 młodych lekarzy, którzy mogliby za kilka dni leczyć pacjentów już jako specjaliści, tymczasem przez następne dwa miesiące (we wtorek resort informował, że PES mają być wznowione 17 maja) nie będzie ich w systemie.
- Samorząd lekarski domaga się jak najszybszego zrewidowania tej decyzji i przywrócenia możliwości zdawania egzaminów w formie pisemnej – podkreślił prezes samorządu łódzkich lekarzy.
Jak nie teraz, to jesienią
W środę rzecznik Wojciech Andrusiewicz poinformował, że podany wcześniej, majowy termin egzaminów był "pewnym kompromisem" po oczekiwaniach formułowanych przez lekarzy, którzy kończą specjalizację.
- Jak widzimy kompromis nie usatysfakcjonował młodych lekarzy; proponujemy więc nowy kompromis - powiedział rzecznik.
Przekazał, że osoby, które - z jakichkolwiek przyczyn - nie przystąpią do Państwowego Egzaminu Specjalizacyjnego dla lekarzy w sesji wiosennej, będą mogły złożyć go w sesji jesiennej, bez dodatkowych kosztów.
"Czy pan minister myśli, że wrócimy teraz do pracy?"
Na niekonsekwencję w działaniach ministra zdrowia zwrócił uwagę sekretarz łódzkiej ORL Mateusz Kowalczyk, podkreślając, że odwołane zostają egzaminy organizowane od poniedziałku, podczas gdy te, które już się rozpoczęły w tym tygodniu, zostaną dokończone. - Mam rozumieć, że w tym tygodniu wirus jest w odwrocie, ale od poniedziałku będzie tak zaraźliwy, że nie będziemy w stanie nawet napisać testu? Widzę tu niekonsekwencję, tym bardziej że przy poprzedniej sesji egzaminacyjnej pan minister skorzystał ze swojego prawa i w trakcie jej trwania odwołał egzamin ustny – podkreślił.
Na spotkaniu w okręgowej izbie lekarskiej obecni byli także młodzi lekarze, którzy na przygotowanie do PES poświęcili ostatnie tygodnie, a nawet miesiące. Większość z nich zakończyła szkolenie specjalizacyjne. To często osoby, które nie mają etatu rezydenckiego i – jak same to określają – żyją w zawieszeniu. - Od lutego jestem na urlopie wypoczynkowym, który wzięłam tylko po to, by się uczyć do egzaminu. Czy pan minister myśli, że wrócimy teraz do pracy? Nie, będziemy nadal na urlopach, ucząc się do kolejnego wymyślonego terminu – mówiła Dorota Dziubała specjalizująca się w medycynie rodzinnej.
Marta Kostrzewa, będąca na VI roku specjalizacji z ginekologii i położnictwa, wyjaśniła, że przygotowanie do PES to ogromna praca i konieczność pamięciowego opanowania bardzo obszernego materiału. - Przełożenie terminu egzaminu to dla nas osobisty dramat. Przez kilka miesięcy poświęcamy wszystko, by się do niego przygotować, na czym cierpią nasze rodziny i dzieci. Wykorzystaliśmy już swoje urlopy szkoleniowe i wypoczynkowe – zaznaczyła.
"Nowy termin zamiast zasilenia systemu o specjalistów"
Uzasadniając decyzję w sprawie przełożenia egzaminów, rzecznik ministerstwa Wojciech Andrusiewicz mówił we wtorek na konferencji w Warszawie, że jest to ruch, który ma pomóc zapewnić obsadę personelu medycznego w placówkach. - Wszyscy, którzy do 19 marca nie rozpoczną egzaminu specjalizacyjnego, chociażby pisemnego, ich termin egzaminu zostanie odroczony. To jest ruch, który ma pomóc zwiększyć obsadę w szpitalach covidowych i na oddziałach zakaźnych – poinformował rzecznik Ministerstwa Zdrowia.
Innego zdania są łódzcy lekarze, którzy uważają, że zorganizowanie PES we wcześniej zapowiadanym terminie spowodowałoby zasilenie systemu o kolejnych specjalistów, których obecnie brakuje. - Mamy w kraju na przykład tylko 200 patomorfologów, dlatego na wynik badania patomorfologicznego chorego nowotworowego musimy czekać dwa tygodnie – zwrócił uwagę dr Czekalski.
- Lekarz tej specjalności w żaden sposób nie wchodzi w system leczenia chorych z COVID-19, więc argument, że ci młodzi ludzie zostaną na pierwszej linii frontu i będą leczyć pacjentów z koronawirusem, jest chybiony. Wzrasta liczba śmiertelnych powikłań u chorych, którzy zbyt późno uzyskują opiekę onkologiczną, neurologiczną czy internistyczną. A właśnie tacy specjaliści nie będą mogli przystąpić do egzaminu – dodał.
Źródło: PAP