Wierzę, że czas, który pozostał jeszcze podmiotom medialnym, czas na konsultacje, spowoduje, że napłyną takie uwagi ze strony mediów, które będą uwzględnione przez rząd – powiedział w "Kropce nad i" europoseł PiS Ryszard Czarnecki, odnosząc się do proponowanej ustawy, nakładającej haracz na media w Polsce. - Jarosław Kaczyński patrzy na swojego kolegę z Węgier pana Viktora Orbana. Patrzy na niego jak w święty obrazek i chce zrobić drugi Budapeszt w Warszawie – mówił zaś poseł Lewicy Tomasz Trela.
W środę znaczna część prywatnych mediów protestowała we wspólnej akcji "Media bez wyboru". Od rana telewizje zamiast codziennych programów nadawały specjalny komunikat. Na portalach internetowych zamieszczano zakrywające całą stronę czarne plansze z listem otwartym do władz, w związku z czym nie można było przeczytać żadnego artykułu. To odpowiedź na projektowaną przez rząd ustawę nakładającą dodatkowe obciążenie na media na polskim rynku.
"Jest to po prostu haracz, uderzający w polskiego widza, słuchacza, czytelnika i internautę, a także polskie produkcje, kulturę, rozrywkę, sport oraz media" – oświadczono w liście. Dodatkowe obciążenie myląco nazywane jest "składką", a wprowadzane jest pod pretekstem epidemii COVID-19. Do akcji przyłączyły się również dzienniki, które opublikowały informację o akcji na swoich "jedynkach".
Trela: Kaczyński patrzy na Orbana jak w święty obrazek
Do tej sprawy odnieśli się w "Kropce nad i" w TVN24 poseł Lewicy Tomasz Trela i europoseł Prawa i Sprawiedliwości Ryszard Czarnecki.
- Pan Jarosław Kaczyński najpierw media chce opodatkować, później chce ograniczyć ich swobodę działalności, a wreszcie chce doprowadzić media komercyjne do ruiny finansowej – mówił Trela. - Wtedy pan Jarosław Kaczyński puści na łowy pana prezesa Obajtka i powie tak: Daniel, leć po Polsce i skupuj wszystko, co się da. Bo przecież pan Daniel Obajtek dysponuje bardzo wielkim budżetem z publicznej spółki – kontynuował.
Jak przekonywał gość TVN24, "Jarosław Kaczyński patrzy na swojego kolegę z Węgier pana Viktora Orbana". - Patrzy na niego jak w święty obrazek i chce zrobić drugi Budapeszt w Warszawie, taki jest cel. Przejęto Trybunał Konstytucyjny, zawłaszczono prokuraturę, zawłaszczano i zawłaszczono w części sądownictwo, a teraz Jarosław Kaczyński dobiera się do wolnych mediów – komentował poseł Lewicy.
- Chcę powiedzieć bardzo wyraźnie, zrobimy wszystko jako opozycja i zrobimy wszystko jako obywatele, żeby do tej drakońskiej, brutalnej próby przejęcia wolności, demokracji i transparentności nie doszło – oświadczył.
Czarnecki: wierzę, że napłyną takie uwagi, które będą uwzględnione
Czarnecki był pytany, czy znajdzie się jego zdaniem w Sejmie większość, żeby poprzeć rządowy projekt ustawy. - Nie jestem posłem na polski Sejm, więc trudno mi oceniać, jaka będzie matematyka polityczna – odparł.
- Wierzę, że czas, który pozostał jeszcze podmiotom medialnym, czas na konsultacje, spowoduje, że napłyną takie uwagi ze strony mediów, które będą uwzględnione przez rząd, który wyszedł z tym projektem. Tak, aby sprawa została podjęta na zasadzie tak zwanego konsensusu, a nie na zasadzie konfrontacji – mówił.
Eurodeputowany przekonywał, że "rozwiązania, dość podobne przynajmniej , funkcjonują w takich krajach, jak Wielka Brytania, Francja, Włochy czy Hiszpania". - Nie wiem, czy one są bliskie do tego projektu, który złożył rząd. O to należy pytać przedstawicieli rządu – dodał.
"Chciałbym, żeby tego protestu w ogóle nie było"
Czarnecki przyznał, że zrobiły na nim "wrażenie" czarne plansze, które na znak protestu ukazały się w środę w mediach. - Protest trwał co prawda tylko jeden dzień, zaskakująco krótko – dodał gość TVN24.
Europoseł pytany, czy chciałby, żeby tak pozostało na zawsze, zaprzeczył. - Chciałbym, żeby tego protestu w ogóle nie było i chciałbym, żeby w tej sprawie rząd dogadał się z mediami. Mówię to bardzo szczerze, uważam, że lepszy jest w tej sprawie konsensus nie konfrontacja – powiedział.
Czarnecki dodał, że nie będzie odnosił się do samego projektu ustawy dotyczącej daniny medialnej. - Nie mam go w obowiązku znać i nie znam – powiedział.
Trela: gdyby rząd miał czyste intencje, to przed złożeniem projektu ustaw zaproponowałby spotkanie w KPRM
Trela ocenił, że "gdyby rząd miał czyste intencje, to przed złożeniem projektu ustaw zaproponowałby spotkanie w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów".
- Powiedziałby, jaką ma intencję, jaki ma plan, jaki pomysł. I przede wszystkim nie ładowałby publicznych pieniędzy w wysokości dwóch miliardów złotych do mediów publicznych – dodał. Poseł Lewicy nawiązał do ustawy o radiofonii i telewizji i ustawy abonamentowej, które przyznały "rekompensatę" w wysokości blisko dwóch miliardów złotych dla mediów państwowych.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24