Sejm uchwalił nowelizację Kodeksu postępowania cywilnego. Na zmianach może skorzystać Jarosław Kaczyński, od którego w zeszłym roku sąd nieprawomocnie przyznał na rzecz Radosława Sikorskiego ponad 700 tysięcy złotych na pokrycie kosztów opublikowania przeprosin. Gdyby ustawa weszła w życie, prezes PiS do zapłacenia miałby maksymalnie 15 tysięcy. - Tu nie ma przypadku - uznał poseł Koalicji Obywatelskiej Robert Kropiwnicki. Prawnik, profesor Maciej Gutowski, ocenił nową regulację jako "dewastującą system ochrony wolności słowa". Zwrócił przy tym uwagę na zawarty w niej "bardzo specyficzny przepis".
Sejm uchwalił w czwartek zmiany w Kodeksie postępowania cywilnego. Dotyczą między innymi spraw o naruszenie dóbr osobistych. W artykule 1050 został dodany paragraf 4, zgodnie z którym "jeżeli w sprawach o naruszenie dóbr osobistych dłużnik nie składa oświadczenia odpowiedniej treści i w odpowiedniej formie, pomimo wyznaczenia terminu do jego złożenia i zagrożenia mu grzywną, sąd wymierzy dłużnikowi grzywnę do piętnastu tysięcy złotych i nakaże zamieszczenie w Monitorze Sądowym i Gospodarczym na koszt dłużnika ogłoszenia odpowiadającego treści wymaganego oświadczenia i we właściwej dla niego formie".
Dodano, że "zamieszczenie w Monitorze Sądowym i Gospodarczym ogłoszenia, o którym mowa w zdaniu pierwszym, skutkuje – w objętym ogłoszeniem zakresie – wygaśnięciem roszczenia stwierdzonego tytułem wykonawczym".
Nowelizacja trafi teraz do prac w Senacie.
"§ 4. Jeżeli w sprawach o naruszenie dóbr osobistych dłużnik nie składa oświadczenia odpowiedniej treści i w odpowiedniej formie, pomimo wyznaczenia terminu do jego złożenia i zagrożenia mu grzywną, sąd wymierzy dłużnikowi grzywnę do piętnastu tysięcy złotych i nakaże zamieszczenie w Monitorze Sądowym i Gospodarczym na koszt dłużnika ogłoszenia odpowiadającego treści wymaganego oświadczenia i we właściwej dla niego formie. Przepisów art. 1052 i art. 1053 nie stosuje się. Zamieszczenie w Monitorze Sądowym i Gospodarczym ogłoszenia, o którym mowa w zdaniu pierwszym, skutkuje – w objętym ogłoszeniem zakresie – wygaśnięciem roszczenia stwierdzonego tytułem wykonawczym.";
Prof. Gutowski: ta nowelizacja dewastuje cały system ochrony wolności słowa
Profesor Maciej Gutowski, prawnik z Uniwersytetu imienia Adama Mickiewicza w Poznaniu, ocenił w rozmowie z TVN24, że przyjęto "nowelizację, która po to, by załatwić konkretny problem, dewastuje cały system ochrony wolności słowa". - Po tej nowelizacji kaleczy się wszystkich skrzywdzonych słowem innej osoby - dodał.
- Chodzi o to, że kłamliwe, ordynarne słowa, które mogą paść ze szklanego ekranu, kosztują dziś najwyżej 15 tysięcy złotych - powiedział. Wyjaśnił, że "do tej pory kosztowały być może nawet milion, bo taka była maksymalna grzywna za niewykonanie obowiązku, albo nawet areszt". - Ewentualnym naruszycielom dóbr osobistych stworzono łatwiejszą możliwość, czyli zastępczego opublikowania przepraszającego oświadczenia na koszt dłużnika, czyli naruszyciela. Ile to kosztowało, tyle dłużnik musiał zapłacić. Gdy się okazuje, że koszty (opublikowania przeprosin - red.) bądź to na poczytnym portalu, w poczytnej gazecie, czy też ze szklanego ekranu, są znaczące, poszukuje się form, żeby je zmniejszyć - mówił Gutowski.
- Właśnie znaleziono taką formułę, czyli powiedziano, że zamiast przeprosin w telewizji, będą przeprosiny w Monitorze Sądowym i Gospodarczym, czyli takim periodyku, którego nie czyta nikt - dodał prawnik. - Nie ma adekwatnej formy zadośćuczynienia naruszeniu - stwierdził.
Profesor Gutowski zauważył, że nowelizacja może wpłynąć na aktywność polityków przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi. - Za chwilę rusza kampania wyborcza. Za chwilę będziemy mieli kampanię oszczerstw, pomówień, zniesławień, bo każdy zniesławiający policzy sobie, że to już nie jest kilkaset tysięcy, a być może milion, a być może areszt, tylko to jest najwyżej 15 tysięcy złotych. Do tego nikt nie przeczyta tych przeprosin, bo będą wisiały gdzieś tam w Monitorze Sądowym i Gospodarczym, a nie (będą) ze szklanego ekranu czy też w poczytnej gazecie - zwracał uwagę.
"Bardzo specyficzny przepis" w nowelizacji
Profesor Gutowski zauważył, że w nowelizacji jest "bardzo specyficzny przepis". - On mówi, że jeżeli przed nowelizacją zapadł wyrok, który nakazał przeprosiny, to gdyby skutki finansowe były bardziej dotkliwe, można domagać się uchylenia takiego wyroku. Czyli ktoś, kto został zobowiązany do przeprosin i tych przeprosin nie wykonał, może dziś zażądać uchylenia tego wyroku i ograniczyć skutki swoich przeprosin do 15 tysięcy złotych i do publikacji w niepoczytnym Monitorze Sądowym i Gospodarczym - wyjaśniał prawnik.
Jeżeli przed dniem wejścia w życie art. 1 pkt 144 sąd na żądanie wierzyciela przyznał mu na podstawie art. 1049 § 1 ustawy zmienianej w art. 1 sumę potrzebną do wykonania czynności, a do dnia wejścia w życie art. 1 pkt 144 czynność ta nie została przez wierzyciela wykonana, dłużnik może wystąpić do sądu, który wydał postanowienie, o jego uchylenie w zakresie, w jakim przyznana wierzycielowi suma nie została jeszcze wyegzekwowana.
Prof. Gutowski: nie sądzę, żeby taka nowelizacja była przypadkowa
Profesor Gutowski, zapytany, czy jego zdaniem nowelizacja była robiona "pod kogoś", odparł: - Nigdy nie mamy dowodów na to, że ustawa jest napisana pod konkretny przypadek, ale widzimy coraz więcej sytuacji, w których epizodyczne ustawy bądź punktowe ustawy są zmieniane pod konkretne problemy, które widzimy w życiu gospodarczym.
- Nie sądzę, żeby taka nowelizacja była przypadkowa - przyznał prawnik.
Stwierdził, że "ta zmiana wpływa na całym system cywilnoprawnej ochrony dóbr osobistych". Dodał, że to jest "zmiana, która nie ma żadnego uzasadnienia, jeśli chodzi o system ochrony wartości".
- Dewastujemy prawo po to, żeby osiągnąć partykularny efekt, (...). Ta ustawa chroni tego, kto dotkliwie znieważył, naruszył dobra osobiste przy użyciu najbardziej dotkliwego środka, komunikatora, który dociera najszerzej, czyli telewizji, bardzo poczytnych periodyków, gazet, portali internetowych - ocenił rozmówca TVN24.
Kropiwnicki: nie ma w naszym państwie przypadków
Zdaniem opozycji nowe przepisy są skrojone pod prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.
- Tu nie ma przypadku, że w związku z tym, że jest wyrok, w którym Kaczyński musi zapłacić bardzo duże zadośćuczynienie, to nagle się okazuje, że zmienia się prawo, żeby były limity wprowadzone. Nie ma w naszym państwie przypadków - ocenił poseł KO Robert Kropiwnicki. - Jak (Zbigniew) Ziobro miał problemy w swoim procesie, który wytaczał lekarzom, to też zmieniał prawo po to, żeby wzmocnić prokuratora, żeby rodzina nie musiała płacić odszkodowań – przypomniał. Polityk ocenił, że "to jest cały czas wykorzystywanie państwa do swoich prywatnych interesów".
Sprawę skomentował także wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski (PSL). - Niezależność sądów i sędziów jest wartością nie tylko wtedy, kiedy nas chroni, ale także wtedy, kiedy ponosimy przed sądami odpowiedzialność. Nie może być wybiórczy wymiar sprawiedliwości, bo wtedy on nie ma nic wspólnego ze sprawiedliwością - ocenił.
Sikorski kontra Kaczyński
Europoseł PO Radosław Sikorski domagał się od Jarosława Kaczyńskiego opublikowania przeprosin za słowa, które padły w 2016 roku, kiedy prezes PiS zasugerował, że Sikorski dopuścił się "zdrady dyplomatycznej". Według byłego szefa MSZ wypowiedź ta naruszyła jego dobre imię, cześć i godność. Polityk chciał ponadto od prezesa PiS 30 tysięcy złotych zadośćuczynienia na rzecz Fundacji dla Polski. Strona pozwana wnosiła o oddalenie pozwu.
W lipcu 2020 roku Sąd Apelacyjny w Warszawie prawomocnym wyrokiem orzekł, że Kaczyński naruszył dobra osobiste Sikorskiego i zobowiązał go do zamieszczenia przeprosin o następującej treści: "W związku z udzielonymi przeze mnie wywiadami dla www.onet.pl oraz Polskiej Agencji Prasowej, przepraszam Pana Radosława Sikorskiego za podanie nieprawdziwych informacji, jakoby pełniąc funkcję Ministra Spraw Zagranicznych cofnął notę dyplomatyczną w sprawie uznania miejsca katastrofy smoleńskiej za eksterytorialne i dopuścił się zdrady dyplomatycznej. Swoją wypowiedzią naruszyłem dobra osobiste Pana Radosława Sikorskiego w postaci dobrego imienia i czci. Jarosław Kaczyński".
Sikorski przekazał, że Kaczyński wyroku nie wykonał. Na początku grudnia zeszłego roku kancelaria Dubois i Wspólnicy poinformowała, że "Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa nieprawomocnie przyznał Radosławowi Sikorskiemu od Jarosława Kaczyńskiego kwotę 708.480 zł celem pokrycia kosztów związanych z opublikowaniem przeprosin na łamach serwisu Onet".
W wywiadzie dla "Gazety Polskiej" prezes Jarosław Kaczyński wyjaśnił, że nie ma takich pieniędzy. "Będę zmuszony sprzedać dom, nawet nie wiem, czy to wystarczy, bo jestem właścicielem jednej trzeciej domu, w którym mieszkam" – dodał.
Co mówił Kaczyński o Sikorskim
W wywiadzie z października 2016 roku Jarosław Kaczyński mówił: "Żadne śledztwo smoleńskie nie jest na razie przeciwko komukolwiek. Zresztą moja wiedza nie pochodzi ze śledztw. Wiem więcej, choćby na temat tego, jak działała komisja [Jerzego - przyp. red.] Millera - co częściowo pokazała podkomisja ekspertów Antoniego Macierewicza, publikując nagrania, pokazujące, że poprzedni rząd działał pod dyktando Rosjan. Takich niebywałych działań było więcej. Wiceambasador w Moskwie Piotr Marciniak złożył notę w sprawie eksterytorialności miejsca katastrofy. Następnie polecono mu ją wycofać. To było posunięcie wykonane na polecenie Radosława Sikorskiego, ale czy bez wiedzy Tuska? Tu już jest bardzo poważny przepis Kodeksu karnego - zdrada dyplomatyczna" - twierdził prezes PiS.
Źródło: PAP, tvn24.pl