Lekarze znów zaczynają wypisywać recepty z pieczątką "refundacja do decyzji NFZ", pacjenci mogą mieć więc problemy z otrzymaniem przysługującej im zniżki na leki. Jeśli ktoś dostanie receptę bez refundacji, będzie mógł złożyć skargę. Najpierw u kierownika przychodni, potem u Rzecznika Praw Pacjenta.
Pacjenci, którzy od dziś pójdą do lekarza (poniedziałek jest pierwszym dniem roboczym protestu, który zaczął się w niedzielę), mogą od niego otrzymać receptę na druku opracowanym przez Naczelną Radę Lekarską, na którym brakuje informacji, ile do leku dopłaca NFZ.
Mogą też dostać receptę z pieczątką "Refundacja do decyzji NFZ" (tak lekarze protestowali już w styczniu), receptę z lekiem nierefundowanym lub też bez kodów NFZ.
W każdym z tych przypadków, pacjent zapłaci 100 proc. ceny za lek.
Nie chcą kar
Lekarze, którzy nie wypisują leków z refundacją, protestują w ten sposób przeciwko karom za niewłaściwie wypisane recepty.
Po raz pierwszy powiedzieli "nie", zapisom ustawy refundacyjnej mówiącym o karach za błędy na receptach i o obowiązku sprawdzania ubezpieczenia pacjenta, w styczniu. W następstwie ich protestu, przepisy zostały zmienione, ale poprzedni szef NFZ umieścił kary w umowach, które Fundusz zawiera z lekarzami na wypisywanie recept z refundacją.
Nowa prezes NFZ Agnieszka Pachciarz wydała zarządzenie wprowadzające zmiany w umowach. Jak stwierdziła, uwzględniła 80 proc. postulatów lekarzy.
W nowych umowach nie ma m.in. zapisu, że lekarz, który popełni błąd na recepcie, musi zwrócić kwotę nienależnej refundacji. Zamiast tego jest inna kara: 200 złotych za błędy w recepcie.
Pachciarz przekonywała na antenie TVN24, że to dobry krok, bo w poprzednim przypadku kara mogła wynieść np. od 50 zł do 6 tys., a teraz jest określona stałą kwotą.
Lekarzy to nie przekonuje. Twierdzą, że kary w rzeczywistości wzrosły, bo lekarz, który popełni tylko jeden błąd dziennie przy wypisywaniu recepty, może zapłacić miesięcznie nawet kilka tysięcy złotych.
I dlatego - mimo nowych umów - nie rezygnują z protestu. Prawdopodobnie najbardziej będzie on odczuwalny w przychodniach prywatnych. Ponieważ pracujący tam lekarze mają indywidualne umowy z NFZ na przepisywanie recept z refundacją.
Jeśli lekarz z prywatną praktyką nie podpisał umowy z NFZ obowiązującej od 1 lipca, nie może wypisać leku z refundacją. Jednak ten sam lekarz - pracując w innym miejscu np. w przychodni mającej kontrakt z NFZ - może wypisać lek ze zniżką.
Nowa wizyta albo skarga
Co zrobić jeśli dostanie się receptę bez refundacji? NFZ radzi, by pacjent skorzystał z porady innego lekarza, który po zbadaniu wypisze nową receptę. Tyle, że w tym przypadku trzeba na nowo umówić się na wizytę.
Można też - jak radzi na swojej stronie internetowej Rzecznik Praw Pacjenta - zgłosić się do dyrektora danej przychodni w sprawie wystawienia recepty z należną refundacją.
Jeśli okaże się to nieskuteczne, należy skontaktować się z Biurem Rzecznika Praw Pacjenta za pośrednictwem ogólnopolskiej bezpłatnej infolinii 800-190-590 (nr dla tel. komórkowych i stacjonarnych) czynnej pn. - pt. w godz. 9.00 - 21.00.
Rzecznik Praw Pacjenta przypomnia, że obowiązek wypisywania recept na leki refundowane jest zawarty w kontrakcie, który lecznice podpisują z NFZ.
Fundusz może nałożyć karę na świadczeniodawców usług medycznych, którzy się z niego nie wywiązują - do wysokości 2 proc. wartości kontraktu.
Również RPP może wszcząć postępowanie wyjaśniające w przypadku naruszenia praw pacjenta. I nałożyć karę w wysokości do 500 tys. zł.
Autor: MAC / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24