- Kampanię wyborczą PiS-u w wyborach do Sejmu i Senatu 2023 finansowała fundacja spółki Skarbu Państwa, która była podległa ministrowi aktywów państwowych - powiedział w "Faktach po Faktach" w TVN24 Michał Szczerba, europoseł Platformy Obywatelskiej. Przekazał, że Fundacja KGHM przekazała darowiznę na rzecz spółki, która zajmowała się produkcją gadżetów wyborczych. - Na wszystko są potwierdzenia przelewów, na wszystko jest korespondencja - zapewnił Szczerba.
Michał Szczerba, europoseł Platformy Obywatelskiej, mówił najpierw w TVP Info, że dysponuje fakturami na gadżety wyborcze na kwotę 1,2 miliona złotych, które w rzeczywistości były finansowane przez firmy wykonujące zlecenia dla spółek Skarbu Państwa. We wtorek był gościem "Faktów po Faktach" w TVN24, gdzie szerzej mówił o finansowaniu kampanii wyborczej PiS-u.
Szczerba: kampanię PiS-u finansowała fundacja spółki Skarbu Państwa
- Fundacja KGHM 12 września podjęła decyzję o tym, żeby przekazać darowiznę na rzecz spółki Berm, na projekt, (...), dotyczący warsztatów poświęconych tematyce pedofili (walki z pedofilią - red.) Została podpisana umowa darowizny, została zrealizowana, podpisywał tę umowę Kamil Kowaleczko, czyli prawa ręka Jacka Sasina, wieloletni pracownik Ministerstwa Aktywów Państwowych, jego współpracownik z czasów wołomińskich. No i pojawiły się po tej darowiźnie zlecenia, które realizowała firma Berm na rzecz Jacka Sasina, ale również innych kandydatów PiS-u - powiedział europoseł. Wskazywał, że były to zlecenia na gadżety, takie jak koszulki, flagi, banery i przypinki.
- Ale - co bardzo ciekawe - wśród tych wszystkich materiałów, na które są właśnie faktury na kwotę 238 tysięcy, pojawiła się też zadziwiająca kandydatka, jej kalendarzyki. Jest to Elżbieta Witek, druga osoba w państwie (była wtedy marszałkiem Sejmu - red.) - kontynuował.
- Na wszystko są potwierdzenia przelewów, na wszystko jest korespondencja między spółką Berm, między sztabowcami Jacka Sasina. Część tych dokumentów wczoraj przedstawiłem Państwowej Komisji Wyborczej - przekazał.
- To oznacza wprost, że kampanię wyborczą PiS-u w wyborach do Sejmu i Senatu 2023 finansowała fundacja spółki Skarbu Państwa, która była podległa ministrowi aktywów państwowych - dodał Szczerba.
Szczerba: dokumenty trafią do prokuratury
Szczerba został też zapytany, od kogo otrzymał materiały, które prezentuje. - Od pracowników, od sygnalistów. Dzisiaj się skontaktowali ze mną - przekazał. Dodał, że byli to sygnaliści "prawdopodobnie ze spółki Berm". Proszony o doprecyzowanie, co oznacza "prawdopodobnie", odparł, że "chroni swoich informatorów". Europoseł KO przekazał też, że te faktury na kwotę 1,2 miliona "są już w Państwowej Komisji Wyborczej". - Nota bene byłem o 14 (w PKW - red.), nie było żadnego członka PKW. Sekretariat jeszcze pracował, więc mają czas do 29 sierpnia - powiedział.
- Natomiast jutro wszystkie te dokumenty, to jest kilka tysięcy stron dokumentów, będzie przekazane prokuraturze - zapowiedział.
Karski: nie ma dowodów, że PiS finansował kampanię z niewłaściwych źródeł
Drugim gościem programu był Karol Karski z PiS, były europoseł tej partii. Odnosząc się do informacji przekazanych przez Szczerbę, powiedział, że "mamy do czynienia z kampanią wyborczą, która prowadzona jest przez komitet wyborczy".
- Komitet wyborczy jest rozliczany przez Państwową Komisję Wyborczą z tego, jakie były źródła finansowania jego działalności, jak również jak prowadził tę kampanię wyborczą. Jeśli jakiekolwiek działania były prowadzone poza komitetem wyborczym Prawa i Sprawiedliwości, to oczywiście one również podlegają sprawdzeniu. Ale to nie jest materia działania Państwowej Komisji Wyborczej, tylko to jest na przykład materia do działania prokuratury - ocenił.
Karski dodał, że w tej chwili "nie ma dowodów" na to, że PiS finansował swoją kampanię wyborczą z publicznych źródeł. - W tej chwili mamy do czynienia z sytuacją, w której nie ma na to dowodów. Jeśli mamy do czynienia z prowadzeniem kampanii przez komitet wyborczy, jakikolwiek, w tym również PiS, to wówczas ten komitet jest rozliczany z prowadzenia tej kampanii - dodał.
- Zakładając nawet, że to, co mówi pan poseł Szczerba, że to wszystko się potwierdza, to są to działania, których nie można przypisać komitetowi wyborczemu - dodał.
Sasin: europoseł PO przebił sam siebie
Jeszcze w poniedziałek, kiedy Szczerba pierwszy raz mówił o sprawie dotyczącej finansowania kampanii PiS-u, do sprawy odniósł się Jacek Sasin.
Wzywał Szczerbę do zaprzestania naruszania jego dóbr osobistych i godzenia w jego dobre imię. "Nie mogę tolerować w życiu publicznym takich skandalicznych i nikczemnych działań, jakie zaprezentował w wywiadzie telewizyjnym w bezprawnie przejętych mediach publicznych" - podkreślił Jacek Sasin, przekonując, że celem "totalnej władzy" ma być zniszczenie "demokratycznej opozycji", a "pierwszym krokiem" ma być "taki nacisk na PKW, by odebrała PiS subwencję wyborczą".
"Dziś europoseł PO przebił sam siebie. Obrzucił mnie stekiem pomówień i brudnych oszczerstw, ale z właściwą sobie finezją pomylił wszystko co się da. Nazwiska, daty, zdarzenia. Mówił o 'lewych fakturach', zarzucając jednocześnie, że ich nie było. Kulminacją pełnej kompromitacji było pokazanie zdjęcia z rzekomym zamówieniem, na którym czarno na białym widnieje zapytanie o projekt (który ostatecznie nie został zrealizowany). Z chaosu rzucanych oskarżeń wyłania się jednak oczywisty obraz - nie doszło do żadnego nadużycia, chyba że nadużycia wyobraźni Pana Posła" - czytamy we wpisie Sasina.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24