- Na usta ciśnie się słowo: głupota. Nawet nie niekompetencja, a głupota - powiedział na konferencji prasowej premier Donald Tusk. Skomentował w ten sposób doniesienia o tym, że Prokuratura Generalna w ramach pomocy prawnej władzom Białorusi przekazała dane o kontach bankowych tamtejszych opozycjonistów.
- Prokuratura jest niezależna od rządu. Sami przeprowadzaliśmy tę ustawę. Ma to swoje dobre i złe strony - rozpoczął Tusk odpowiadając na pytanie, co będzie się teraz działo w Prokuraturze Generalnej i czy będą dymisje, np. jej szefa Andrzeja Seremeta.
Nie przyjmuję do wiadomości tłumaczenia, że nie sposób było rozpoznać czy osoba o którą pytały władze białoruskie jest z opozycji czy nie, bo średnio rozgarniętemu obywatelowi sprawdzenie tego zajęłoby dwie minuty Donald Tusk
Premier powiedział, że nie przyjmuje tłumaczenia, że nie można było sprawdzić, czy osoba, o której dane prosili Białorusini jest z opozycji. - Średnio rozgarniętemu człowiekowi zajęłoby to dwie minuty - ocenił prezes rady ministrów.
Zaznaczył jednak, że ponieważ Prokuratura Generalna jest niezależną od rządu instytucją, nie może wpływać na jej działania. Przyznał jednak, że zachowanie podwładnych Andrzeja Seremeta postawiło prokuratora generalnego w niewygodnej sytuacji.
- Liczę tutaj na szybkie i karne wnioski, ponieważ szkody, jakie ponieśliśmy mają wieloraki wymiar - powiedział szef rządu. Podkreślił, że dopiero w przyszłości zobaczymy, jak "kosztowna była pomyłka prokuratora".
Zatrzymany opozycjonista
W ubiegłym tygodniu białoruskie służby zatrzymały Bialackiego, szefa "Wiasny", zarzucając mu ukrywanie dochodów. Zatrzymanie było możliwe m.in. dzięki danym o jego koncie bankowym na Litwie przekazanym przez litewskie Ministerstwo Sprawiedliwości w ramach mechanizmu pomocy prawnej. Litwa przekazała również dane o kontach innych obywateli Białorusi, być może również związanych z opozycją. Następnie okazało się, że pomocy prawnej w sprawie Bialackiego udzieliła władzom w Mińsku także Polska. Szef MSZ Radosław Sikorski przeprosił w piątek w imieniu Polski za przekazanie tych informacji.
O wydaniu przez Polskę danych dotyczących szefa "Wiasny" nie informują dotąd białoruskie media państwowe; wcześniej ogłosiły one, informując o zatrzymaniu Bialackiego, że białoruskie służby otrzymały informacje z Litwy.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24