Migrant z Afryki ze złamaną nogą pozostawiony pod płotem przy granicy

Aktywiści interweniowali w sprawie migranta z Afryki
Bezduszna odsłona kryzysu na granicy polsko-białoruskiej
Źródło: TVN24

Cudzoziemiec z Afryki przez dwa dni leżał ze złamaną nogą pod stalową zaporą po polskiej stronie granicy z Białorusią. Udzielono mu pomocy, po czym Straż Graniczna odwiozła go z powrotem na granicę. Według nich oddalił się w stronę Białorusi, ale według aktywistów leżał tam, bo nie był w stanie chodzić. Ostatecznie zabrano go znów do szpitala. Materiał magazynu "Polska i Świat".

W kościele katolickim w Krynkach odbył się pogrzeb kobiety z Kamerunu, której ciało wyłowiono z rzeki Świsłocz trzy miesiące temu. Pożegnała ją rodzina, której przyjazd do Polski pomogli zorganizować aktywiści, działający na granicy polsko-białoruskiej. Prawdopodobnie nigdy więcej nie będą mogli ponownie odwiedzić jej grobu.

Nie wiadomo, jak skończyłaby się historia 31-letniego migranta z Afryki, gdyby nie działania aktywistów, wolontariuszy i mieszkańców Podlasia.

Zostawiony pod płotem

Mężczyzna z Afryki przebywa w szpitalu w Hajnówce. Wcześniej był już w szpitalu w Siemiatyczach, ale potem Straż Graniczna przewiozła go z powrotem na granicę, gdzie przez dwa dni leżał przy płocie z chorą nogą.

- Otworzyli bramę i wyrzucili na drugą stronę. Powiedzieli, że mam iść na Białoruś. Mówiłem im, że nie mogę samodzielnie chodzić, że jeśli mnie tam zostawią, to ja tam zostanę - mówi 31-latek.

- Ja sobie nie wyobrażam, co by było, gdyby nie dostał pomocy, czy on by tam umierał po prostu na oczach Straży Granicznej - mówi Maria Złonkiewicz z Fundacji Chlebem i Solą.

W informacji mailowej Straż Graniczna przyznaje, że mężczyzna 6 maja został zauważony na monitoringu, przewieziony do szpitala i po udzieleniu pomocy doprowadzony do granicy. Według straży nie potrzebował dalszego leczenia i samodzielnie oddalił się w głąb Białorusi.

Aktywiści interweniowali w sprawie migranta z Afryki
Aktywiści interweniowali w sprawie migranta z Afryki
Źródło: Grupa Granica

Migrant przewieziony do szpitala po interwencji aktywistów

- Ten mężczyzna nie był w stanie chodzić, nie był w stanie nawet stanąć na nodze, bo miał tak skomplikowane złamanie, więc oni go po prostu zostawili po drugiej stronie płotu i obserwowali. On prosił ich o pomoc - wskazuje Maria Złonkiewicz.

Po drugiej stronie płotu przez półtora metra jest jeszcze teren należący do Polski. Kiedy o leżącym przy płocie człowieku dowiedzieli się aktywiści Grupy Granica, poinformowali Straż Graniczną.

- Padał rzęsisty deszcz, temperatura przy gruncie dochodziła do zera i on po prostu siedział na oczach strażników z tą złamaną nogą - relacjonuje Maria Złonkiewicz.

Straż tłumaczy, że patrol przez kilka godzin nie mógł go znaleźć. Ostatecznie mężczyzna został ponownie zabrany do szpitala, gdzie przeszedł dwie operacje. - Ogólnie jego stan jest stabilny, dość dobry. Ma uraz kończyny i jest to jego główny problem zdrowotny - wyjaśnia zastępca dyrektora ds. lecznictwa szpitala w Hajnówce dr Tomasz Musiuk.

Po interwencji aktywistów, migrant z Afryki trafił do szpitala
Po interwencji aktywistów, migrant z Afryki trafił do szpitala
Źródło: Grupa Granica

Pytania o działania służb

Dziennie granice próbuje przekroczyć kilkadziesiąt osób. Postawiona zapora nie odstraszyła ludzi ściąganych na granicę przez białoruski reżim przy współpracy Rosji.

Kilka dni temu w szpitalu zmarł Syryjczyk, który spadł z płotu. Chciał dołączyć do rodziny, która od lat żyje w Europie.

Straż Graniczna zaprzecza nieudzielaniu pomocy migrantom, którzy jej potrzebują. Tłumaczy, że od początku kryzysu brała udział w 17 akcjach ratunkowych i udzieliła pomocy 67 cudzoziemcom.

W tym samym czasie Grupa Granica udzieliła pomocy blisko siedmiu tysiącom osób, a takich próśb dostała prawie 13 tysięcy.

TVN24 HD
Dowiedz się więcej:

TVN24 HD

Czytaj także: