Były premier i poseł PiS Mateusz Morawiecki zrzekł się w czwartek immunitetu - poinformował w rozmowie z reporterką TVN24 Agatą Adamek szef sejmowej komisji regulaminowej Jarosław Urbaniak. "Zrzekłem się immunitetu, bo wiem, że prawda, prawo i sprawiedliwość zwyciężą" - napisał w mediach społecznościowych Mateusz Morawiecki i załączył zdjęcie dokumentu wysłanego do marszałka Sejmu.
W ubiegły czwartek do Sejmu wpłynął wniosek prokuratury w sprawie uchylenia immunitetu Mateusza Morawieckiego w związku ze sprawą wyborów kopertowych w 2020 roku. Prokuratura zarzuca Morawieckiemu, że jako premier przekroczył swoje uprawnienia i nie dopełnił obowiązków, czym "doprowadził do bezcelowego, nieefektywnego i nieuzasadnionego wydatkowania środków publicznych".
Były premier zadeklarował wtedy, że "chętnie" zrzeknie się immunitetu, ponieważ nie chce się za nim kryć. Przekonywał, że działał zgodnie z konstytucją i "prawda się obroni".
W czwartek szef sejmowej komisji regulaminowej, spraw poselskich i immunitetowych Jarosław Urbaniak (KO) poinformował w rozmowie z dziennikarką TVN24 Agatą Adamek, że Morawiecki zrzekł się immunitetu.
Komisja ma w piątek zaplanowane posiedzenie ws. wniosku o uchylenie immunitetu Morawieckiemu. Przewodniczący pytany, czy komisja zajmie się tym wnioskiem na piątkowym posiedzeniu, które rozpocznie się o godz. 11, Urbaniak podkreślił, że "jeśli prawnicy zdążą (przeanalizować to pismo - red.) przed godziną 11, to komisja może stwierdzić formalną poprawność wniosku".
Morawiecki: wiem że prawda, prawo i sprawiedliwość zwyciężą
Mateusz Morawiecki zamieścił wpis w mediach społecznościowych i załączył zdjęcie dokumentu wysłanego do marszałka Sejmu Szymona Hołowni, w którym zrzekł się immunitetu.
"Zrzekłem się immunitetu, bo wiem że prawda, prawo i sprawiedliwość zwyciężą" - napisał były premier. "I skończy się czas bezpodstawnych, politycznie motywowanych zarzutów" - dodał.
"W obliczu całkowicie bezpodstawnych, politycznie motywowanych zarzutów przedstawionych przez przejętą nielegalnie prokuraturę, kierowaną przez powołanych bezprawnie nominatów Donalda Tuska, oświadczam, że (...) zrzekam się immunitetu we wskazanym niżej zakresie" - czytamy w załączonym przez Morawieckiego dokumencie.
Mateusz Morawiecki zaznaczył, że "w swojej działalności publicznej od początku kieruje się troską o dobro wspólne". "Wszystkie moje decyzje w okresie pełnienia urzędu Prezesa Rady Ministrów były podyktowane wolą działania w zgodzie z Konstytucją RP i w interesie Reczypospolitej - w tym w szczególności z obowiązkiem ochrony życia i zdrowia obywateli oraz zapewnienia im możliwości realizacji konstytucyjnych uprawnień do demokratycznego wyboru Prezydenta RP" - napisał.
Zgodnie z treścią pisma były premier przed wymiarem sprawiedliwości ma zamiar "obnażyć działania ludzi i partii tworzących dziś koalicję rządową, dążących wówczas (w 2020 r. - red.) za wszelką cenę do zablokowania wyborów w konstytucyjnym terminie - tylko po to, aby w wyborach tych mógł zostać wystawiony Rafał Trzaskowski".
Dokument kończy się słowami: "Ufam, że prawda i sprawiedliwość zwyciężą, a w Polsce zostanie przywrócony stan zgodny z prawem".
Wybory kopertowe
Wiosną 2020 r. - w trakcie trwającej pandemii COVID-19 - ówczesny szef rządu Mateusz Morawiecki polecił Poczcie Polskiej działania niezbędne do przygotowania i przeprowadzenia wyborów prezydenckich, które w związku z rozprzestrzenianiem się koronawirusa miały odbyć się 10 maja 2020 r. w trybie wyłącznie korespondencyjnym.
Ustawa ws. głosowania korespondencyjnego weszła w życie 9 maja 2020 roku, natomiast Morawiecki już 16 kwietnia 2020 roku wydał dwie decyzje: Poczcie Polskiej - polecającą podjęcie działań zmierzających do organizacji wyborów prezydenckich w formie korespondencyjnej, zaś Państwowej Wytwórni Papierów Wartościowych - polecającą rozpoczęcie drukowania kart do głosowania i innych dokumentów niezbędnych w procesie wyborczym.
Finalnie wybory nie odbyły się 10 maja. Tego dnia Państwowa Komisja Wyborcza stwierdziła w wydanej uchwale, że "brak było możliwości głosowania na kandydatów" i że fakt ten jest równoważny w skutkach z przewidzianym w art. 293 Kodeksu wyborczego brakiem możliwości głosowania ze względu na brak kandydatów. Ostatecznie wybory odbyły się 28 czerwca, a głosowano w lokalach wyborczych.
We wrześniu 2020 r. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie orzekł, że decyzja premiera Morawieckiego zobowiązująca Pocztę Polską do przygotowania wyborów prezydenckich w trybie głosowania korespondencyjnego rażąco naruszyła prawo. Według WSA decyzja Morawieckiego naruszyła m.in. konstytucję, Kodeks wyborczy, ustawę o Radzie Ministrów i Kodeks postępowania administracyjnego. WSA stwierdził, że konstytucja ani inne ustawy nie przyznają Prezesowi Rady Ministrów uprawnień w zakresie zmierzającym do organizacji wyborów powszechnych. Wyrok ten stał się prawomocny pod koniec czerwca 2024 r. po tym, gdy Naczelny Sąd Administracyjny oddalił od niego skargi kasacyjne.
Urbaniak: totalna zmiana w podejściu do immunitetów
Jarosław Urbaniak w rozmowie z reporterem TVN24 skomentował decyzję byłego szefa rządu. - Wpisuje się w to, o czym wróble sejmowe dawno mówią, czyli że jest absolutnie totalna zmiana w podejściu do immunitetów - powiedział szef sejmowej komisji regulaminowej. Stwierdził, że dzięki zrzeczeniu się immunitetu posłowie PiS unikają upublicznienia wniosków złożonych przez prokuraturę na posiedzeniach komisji.
- Jeżeli ktoś się zrzeka na tym pierwszym, to tak jak w tym przypadku, nikt się nie dowie, bo wniosek nadal pozostaje niejawny - wyjaśnił. Przywołał również przypadki zrzeczenia się immunitetu przez innych posłów PiS: Krzysztofa Szczuckiego i Łukasza Mejzę.
Kuźmiuk: podejmował decyzje, które wynikały z obowiązującego prawa
Waldemar Andzel z Prawa i Sprawiedliwości stwierdził, że zrzeczenie się przez byłego szefa rządu immunitetu nie oznacza przyznania się do winy oraz, że "pokazuje wysoką klasę".
- Nie ma nic do ukrycia, podejmował decyzje, które wynikały z obowiązującego w Polsce prawa, konstytucji, ustaw. Wybory musiały być przeprowadzone, w związku z tym - w tak dramatycznych warunkach - te decyzje musiały być odważne i je realizował - powiedział inny poseł PiS Zbigniew Kuźmiuk. Dodał także, że Mateusz Morawiecki "liczy na to, że niezależny sąd, niezawiśli sędziowie właściwie ocenią tę sytuację".
Zembaczyński: to oczywiste pogodzenie się z faktem, że nie ma czego bronić
- To jest oczywiste pogodzenie się z faktem, że zarzuty wobec pana premiera są tak ciężkie, tak poważne i tak dobrze uzasadnione, że nie ma czego bronić - powiedział poseł Koalicji Obywatelskiej Witold Zembaczyński. Stwierdził, że jest to "decyzja skracająca drogę do faktu postawienia byłego premiera w stan oskarżenia, co również przyspieszy proces karny". - Uważam to za dobry prognostyk - dodał.
Motyka: to jasna deklaracja, że przyznaje się do winy
Rzecznik prasowy Polskiego Stronnictwa Ludowego Miłosz Motyka skomentował, iż jest to "jasna deklaracja, że pan premier Morawiecki przyznaje się de facto do winy". - Niezależnie od tego, jaki to jest szczebel urzędniczy (...), za przekroczenie uprawnień, za wydawanie postanowienia bez podstawy prawnej się odpowiada. Mateusz Morawiecki doskonale o tym wie. Mamy nadzieję, że będzie współpracował z prokuraturą - powiedział.
Jaskulski: wiedział, że i tak immunitet straci
Z kolei poseł KO Patryk Jaskulski tłumaczył możliwe motywy, które mogły stać za decyzją byłego szefa rządu. Według niego wiceprezes PiS "wiedział o tym, że i tak ten immunitet straci, a druga kwestia" jest "już czysto polityczna". - Morawiecki wie, że Romanowski dzisiaj jest obciążeniem i każdy polityk PiS-u, który będzie ukrywał się w czasie kampanii wyborczej za swoim immunitetem, obciąża dzisiaj Karola Nawrockiego - mówił.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Tytus Żmijewski/PAP