Sąd Okręgowy w Warszawie odmówił w piątek wydania władzom niemieckim Wołodymyra Żurawlowa, podejrzanego o wysadzenie Nord Stream. Uchylił też obywatelowi Ukrainy areszt i nakazał niezwłoczne zwolnienie. Sędzia Dariusz Łubowski wyjaśnił, że przedmiotem postępowania nie jest ustalenie, czy ścigany dopuścił się zarzucanego mu przez stronę niemiecką czynu, a jedynie czy czyn ten może stanowić podstawę do wykonania europejskiego nakazu aresztowania.
Żurawlow oraz jego obrońca, mecenas Tymoteusz Paprocki byli w niedzielę gośćmi "Faktów po Faktach" w TVN24.
Ukrainiec był pytany o to, co czuł, gdy ogłaszano wyrok. - Byłem zaskoczony - przyznał. Utrzymywał przy tym, że jest niewinny, dlatego - jak mówił - wierzył w to, że sąd musiał orzec na jego korzyść.
"To było bardzo ciężkie"
Mówiąc o sytuacji, w jakiej się znalazł, przekazał, że "to było bardzo ciężkie dla niego" oraz jego rodziny. - Bo mam trójkę dzieci i żona zostaje sama z wszystkimi tymi problemami, które są. Do tego dochodzą problemy męża - mówił.
Podkreślał też, że obecnie "Polska jest jego domem". - Tu mieszkam, tu mieszka moja rodzina, prowadzę tu biznes - wyliczał.
Żurawlow odniósł się też do oskarżeń pod jego adresem - o wysadzenie rurociągu na głębokości 80 metrów w morzu.
Na pytanie, czy - ponieważ zajmuje się nurkowaniem - mógłby zejść do takiego poziomu, odpowiedział: - To jest już taka porządna głębokość, na której nigdy nie nurkowałem.
Adwokat: do tego jest bardzo dużo argumentów
Mecenas Paprocki mówił zaś, że "żaden obywatel Ukrainy za działania przeciwko Rosji nie może być ścigany na terenie Polski i krajów Unii Europejskiej". - I do tego jest bardzo dużo argumentów i w prawie polskim, i w prawie międzynarodowym - dodał.
Jak mówił, "sąd wskazał, kto jest agresorem, kto jest ofiarą". Ocenił też, że "prawo zawsze powinno stać po stronie słabszych". - Więc skoro Ukraina jest krajem, który jest zaatakowany i są prowadzone różne działania wojenne, to trudno, żeby obywatele Ukrainy potencjalnie z tego tytułu mogli być ścigani na terenie Europy. Bardzo dobra decyzja polskiego sądu - powiedział.
Paprocki mówił też, że "każdy polski sędzia, który rozpoznawałby tą sprawę, musiałby bardzo mocno zastanowić się nad tym, jak rozumieć prawo międzynarodowe".
Według niego sędzia Łubowski, który orzekał w tej sprawie, to w warszawskim sądzie okręgowym "najbardziej doświadczony sędzia, jeżeli chodzi o kwestie prawa europejskiego i międzynarodowego, bo zajmuje się na co dzień orzekaniem w zakresie europejskich nakazów aresztowania czy ekstradycji".
Mówił też, że ta decyzja to "jedno z ważniejszych orzeczeń dla polskiego wymiaru sprawiedliwości". Jednocześnie - wskazywał - "duże poruszenie ten wyrok i to postanowienie wywołało w Europie". - Dostałem dziesiątki pytań i maili od prawników z różnych krajów Unii Europejskiej z pytaniem, jaka była argumentacja, czy można się od tego odwołać. Myślę, że oczy, jeżeli chodzi właśnie o rozumienie prawa, na pewno na Polskę w piątek były zwrócone - dodał mec. Paprocki.
Wysadzenie Nord Stream
Do zniszczenia trzech z czterech nitek Nord Stream 1 i Nord Stream 2, przeznaczonych do transportu gazu ziemnego z Rosji do Niemiec, doszło 26 września 2022 roku (ponad siedem miesięcy po wybuchu pełnoskalowej wojny Rosji przeciwko Ukrainie) na głębokości około 80 metrów, na dnie Morza Bałtyckiego. 49-letni Żurawlow twierdzi, że nie miał nic wspólnego z atakiem, i że w czasie, gdy do niego doszło, przebywał w Ukrainie.
Autorka/Autor: Aleksandra Koszowska
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24