Do Sejmu wpłynął wniosek prokuratury w sprawie uchylenia immunitetu Mateusza Morawieckiego w związku ze sprawą wyborów kopertowych. Prokuratura zarzuca Morawieckiemu, że jako premier przekroczył swoje uprawnienia i nie dopełnił obowiązków, czym "doprowadził do bezcelowego, nieefektywnego i nieuzasadnionego wydatkowania środków publicznych". Były premier zadeklarował, że "chętnie" zrzeknie się immunitetu, ponieważ nie chce się za nim kryć. Przekonywał, że działał zgodnie z konstytucją i "prawda się obroni".
Wniosek o uchylenie immunitetu byłego premiera Mateusza Morawieckiego wpłynął do Sejmu w czwartek - poinformowała w czwartek Katarzyna Karpa-Świderek, rzeczniczka marszałka Izby. Komunikat w tej sprawie pojawił się także na stronie Prokuratury Krajowej. Wniosek związany jest z organizacją wyborów kopertowych, które się nie odbyły.
O tym, że na biurko marszałka Szymona Hołowni trafił wniosek dotyczący byłego premiera, a obecnie posła PiS, poinformował również minister sprawiedliwości i prokurator generalny Adam Bodnar na platformie X. "Prokuratura pracuje rzetelnie, sumiennie i dokładnie" - zapewnił Bodnar.
Pociągnięcie posła do odpowiedzialności karnej możliwe jest po uprzednim uzyskaniu zgody Sejmu.
Morawiecki: chętnie zrzeknę się immunitetu
Wieczorem w czwartek Morawiecki odniósł się do sprawy w TV Republika. - Chętnie się zrzeknę immunitetu, ponieważ nie chcę się kryć za żadnym immunitetem - powiedział.
Mówił, że w jego opinii zorganizowanie wyborów kopertowych 10 maja 2020 roku odbyło się w zgodzie z konstytucją. - Jestem przekonany o tym, że prawda się obroni. Po prostu wykonywałem wtedy konstytucję - dodał. Morawiecki podkreślił również, że "gdyby tego nie zrobił, to niewykluczone, że teraz pan (minister sprawiedliwości, Adam - red.) Bodnar z panem (premierem Donaldem - red.) Tuskiem również wnioskowaliby o zniesienie immunitetu".
Wcześniej Morawiecki odniósł się krótko do wniosku prokuratury we wpisie na platformie X. Były premier skomentował sprawę za pomocą portalu X. "Falstart panie Bodnar, kampanię wyborczą można prowadzić dopiero PO rejestracji komitetu" - napisał.
Prokuratura o decyzjach Morawieckiego
Według prokuratury ocena materiału dowodowego "dostarcza podstawy do przyjęcia uzasadnionego podejrzenia popełnienia przez posła Mateusza Morawieckiego przestępstwa przekroczenia uprawnień jako funkcjonariusza publicznego, tj. Premiera Rady Ministrów oraz niedopełnienia ciążących na nim z tego tytułu obowiązków, czym działał na szkodę interesu publicznego w postaci poszanowania porządku prawnego i konstytucyjnych praw wyborców oraz doprowadził do bezcelowego, nieefektywnego i nieuzasadnionego wydatkowania środków publicznych w łącznej kwocie nie mniejszej niż 56.450.406,16 zł na szkodę Skarbu Państwa, tj. czynu z art. 231 § 1 kk w zw. z art. 12 kk.".
Według prokuratury Morawiecki czynił to pomimo braku kompetencji wynikających z przepisów prawa oraz uzyskania negatywnych opinii prawnych. Wykorzystał do tego ustawę z 2 marca 2020 roku o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych, która w ocenie PK nie dawała podstawy do podejmowanych działań.
Rzeczniczka Prokuratora Generalnego prok. Anna Adamiak na czwartkowym briefingu podkreśliła, że ustawa weszła w życie 9 maja 2020 roku, natomiast Morawiecki 16 kwietnia 2020 roku wydał dwie decyzje: Poczcie Polskiej - polecającą podjęcie działań zmierzających do organizacji wyborów prezydenckich w formie korespondencyjnej, zaś Państwowej Wytwórni Papierów Wartościowych - polecającą rozpoczęcie drukowania kart do głosowania i innych dokumentów niezbędnych w procesie wyborczym.
Decyzje te w ocenie prokuratury były sprzeczne z obowiązującymi przepisami regulującymi proces wyborczy w Polsce, w tym przede wszystkim z Kodeksem wyborczym i naruszały kompetencje powołanych do tego organów państwowych - Państwowej Komisji Wyborczej i Krajowego Biura Wyborczego.
Prokuratura: zachodzi uzasadnione podejrzenie, że były premier mógł popełnić przestępstwo
Adamiak tłumaczyła na konferencji, że przedmiotem śledztwa jest ocena, czy funkcjonariusze publiczni zaangażowani w proces organizacji wyborów prezydenckich w Polsce w 2020 roku przekroczyli swoje uprawnienia, czy też nie dopełnili obowiązków.
Stwierdziła, że w sprawie zgromadzono "obszerny materiał dowodowy". Dodała, że "duża część tego materiału dowodowego to są dokumenty nadesłane przez komisję sejmową, tak zwaną Komisję do zbadania afery kopertowej". Wyjaśniła, że zakres postępowania jest bardzo szeroki i "obejmuje nie tylko fakt przekroczenia uprawnień przez członków rządu, ale również kwestie naruszenia tajemnicy danych osobowych, ewentualnego stworzenia niebezpieczeństwa, zagrożenia życia lub zdrowia dla obywateli Polski w związku z organizacją wyborów". Mówiła, że wniosek o uchylenie immunitetu Morawieckiego dotyczy jednego z wątków.
Podała, że powstał zespół czterech prokuratorów, którzy zajmują się tą sprawą. - W świetle ich oceny, przede wszystkim oceny tego materiału dowodowego, poseł Mateusz Morawiecki mógł, zachodzi takie prawdopodobieństwo, a właściwie uzasadnione podejrzenie, że mógł popełnić przestępstwo urzędnicze polegające na przekroczeniu uprawnień - powiedziała Adamiak.
- Bowiem jako prezes Rady Ministrów, a w związku z tym mając taki przymiot funkcjonariusza publicznego i będąc zobowiązany do działania w granicach i na podstawie prawa, prawo to naruszył. To działanie spowodowało szkodę w interesie publicznym, czyli to tak zwana szkoda niematerialna, ale odnosząca się do przestrzegania porządku prawnego, a przede wszystkim do konstytucyjnych zasad wyborów. Natomiast również prokuratorzy dopatrzyli się niedopełnienia obowiązków poprzez pana ówczesnego premiera - dodała.
Wyjaśniła, że chodzi o to, że były premier nie odwołał swojej decyzji o organizacji wyborów, kiedy wiedział, że się nie odbędą. - Swoją decyzją nie powstrzymał, aby te koszty nadal nie były generowane - powiedziała.
Prok. Adamiak w odpowiedzi na pytania dziennikarzy przekazała, że Morawieckiemu grozi kara do trzech lat pozbawienia wolności. Dodała, że Prokuratura Krajowa nie wyklucza kolejnych wniosków o uchylenie immunitetu.
Wybory kopertowe
Wybory prezydenckie, zgodnie z zarządzeniem marszałek Sejmu z lutego 2020 roku, miały odbyć się 10 maja 2020 roku w formule głosowania korespondencyjnego z powodu epidemii COVID-19. Jednak 7 maja Państwowa Komisja Wyborcza poinformowała, że ponieważ obowiązująca regulacja prawna pozbawiła PKW instrumentów koniecznych do wykonywania jej obowiązków, głosowanie 10 maja 2020 roku nie może się odbyć.
Ostatecznie wybory odbyły się 28 czerwca (I tura), a głosowano w lokalach wyborczych.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Joński pokazuje "kluczowe pismo". Poczta Polska wydała na wybory kopertowe 88, a nie 70 milionów złotych
Witczak: mam nadzieję, że Morawiecki nigdzie nie ucieknie
Sprawę dla TVN24 komentował w Sejmie poseł Koalicji Obywatelskiej Adrian Witczak. - Prokuratura zgromadziła materiał dowodowy. Na tej podstawie został skierowany wniosek do Marszałka Sejmu, który skieruje wniosek do komisji regulaminowej. Potrzebna jest większość sejmowa po to, aby uchylić immunitet panu Morawieckiemu - wyjaśnił.
Wyraził nadzieję, że "pan Morawiecki nie pójdzie w ślady pana (Marcina) Romanowskiego i nigdzie nie ucieknie, tylko stanie przed prokuraturą i jasno wyjaśni". Ocenił, że zgromadzony materiał jest "niepokojący". - Dlatego że wszystko wskazuje na to, że wybory kopertowe miały odbyć się nielegalnie i pieniądze, które zostały wydatkowane z budżetu państwa, były wydatkowane w sposób nieuzasadniony - dodał.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Senator PiS o sprawie Romanowskiego: chyba jest bez precedensu, ale co możemy na to poradzić?
Kwiatkowski: to była oczywista oczywistość
Senator KO Krzysztof Kwiatkowski, komentując wiosek prokuratury, powiedział: - Jak mówi klasyk, to była oczywista oczywistość.
- Kiedy w 2020 roku Mateusz Morawiecki jako premier wydawał polecenie Poczcie Polskiej organizacji nielegalnych wyborów, bo od organizacji wyborów w Polsce jest Państwowa Komisja Wyborcza, a nie Poczta Polska, czy salon piękności przy dowolnej ulicy, to należało się spodziewać tego, co się stało - mówił. - Wojewódzki Sąd Administracyjny stwierdził, że Mateusz Morawiecki złamał prawo, a w czerwcu ubiegłego roku Naczelny Sąd Administracyjny oddalił skargę kasacyjną w tej sprawie. Od tego momentu sprawa była formalnie zakończona i mieliśmy tylko możliwość czekania na to, co stać się musiało, czyli wniosek o uchylenie immunitetu Mateusza Morawieckiego, żeby poniósł odpowiedzialność za złamanie przepisów prawa - dodał.
Petru: jest szansa, że w tym roku Morawiecki będzie rozliczony
- My nie zapominamy o tych sprawach. Może niektórzy oczekiwali, że będzie szybciej - powiedział poseł Polski 2050 Ryszard Petru. - Jest szansa, że w tym roku Mateusz Morawiecki będzie rozliczony, ale to będzie decyzja sądu i trzeba dać możliwość sądowi podjąć tę decyzję. Dlatego nie wyobrażam sobie, żeby ten immunitet w tak ważnej sprawie nie został uchylony - mówił.
Motyka: będziemy ten wniosek popierać
Wiceminister klimatu, rzecznik prasowy PSL Miłosz Motyka zapowiedział, że PSL będzie głosował za uchyleniem immunitetu Morawieckiego. - Jeżeli ktoś przekracza uprawnienia, jakikolwiek urzędnik na niezależnie którym szczeblu, to jest pociągany do odpowiedzialności. A tutaj mamy sytuację, w której pan premier Morawiecki wydaje decyzję i postanowienie bez podstawy prawnej, przekracza swoje uprawnienia, wchodzi w nieswoje kompetencje, więc absolutnie potrzebny wniosek o uchylenie mu immunitetu, postawienie w tej sprawie konkretnych zarzutów - powiedział.
Argumentował, że "nie ma możliwości, by władza publiczna działała bez oparcia o przepisy prawa i wykraczała poza te ramy, więc absolutnie będziemy ten wniosek popierać".
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Michał Meissner/PAP