Była prezes Wisły Kraków Marzena S. została zatrzymana we wtorek przez Centralne Biuro Śledcze Policji. Razem z nią zatrzymano też Annę M.-Z., żonę gangstera, który do ubiegłego roku kontrolował krakowski klub, Tadeusza C., byłego prezesa Wisły, a w czasach, gdy prezesem była Marzena S. członka rady nadzorczej oraz byłego wiceprezesa Roberta S. Zatrzymanie potwierdziła rzeczniczka Prokuratury Regionalnej w Poznaniu. Jak ustalił portal tvn24.pl, chodzi o wyprowadzenie z Wisły Kraków co najmniej kilkuset tysięcy złotych.
Jak dowiaduje się tvn24.pl, wtorkowa akcja policji to efekt śledztwa Prokuratury Regionalnej w Poznaniu, do której trafił wątek niegospodarności w spółce Wisła Kraków SA. Sprawa została wszczęta pod koniec grudnia 2018 roku, gdy zadłużony po uszy klub balansował na granicy bankructwa, a ówczesne władze, w tym prezes Marzena S., sprzedały klub za złotówkę egzotycznym inwestorom ze Szwecji i Kambodży. Mężczyźni pojawili się nawet w Krakowie, ale bez obiecanych pieniędzy na zainwestowanie w klub. Wisłę w ostatniej chwili uratowali biznesmeni Jarosław Królewski i Tomasz Jażdżyński oraz piłkarz Jakub Błaszczykowski, przy ogromnym wsparciu kibiców.
Do zatrzymań doszło w oparciu o wyjaśnienia "Miśka"
Marzena S. była prezesem Wisły Kraków od sierpnia 2016 roku do grudnia 2018 roku. Jak pokazał reportaż "Superwizjera" TVN z września 2018 r., klub w tym czasie był opanowany przez Sharksów, zorganizowaną grupę przestępczą, wywodzącą się ze środowiska kiboli.
Na jej czele stali Paweł M., ps. "Misiek" oraz Grzegorz Z., ps. "Zielak". "Zielak" został zatrzymany przez policję w maju 2018 roku podczas operacji, w której do aresztu trafiło ponad 20 kiboli. "Misiek" wymknął się wtedy policji, ale został zatrzymany po kilku miesiącach we Włoszech.
Do wtorkowych zatrzymań doszło m.in. w oparciu o wyjaśnienia złożone przez "Miśka", który po zatrzymaniu przez policję zdecydował się na współpracę ze śledczymi. Z jego słów wynika, że gangsterzy decydowali praktycznie o wszystkim, co działo się w klubie, łącznie z decyzjami o przeprowadzaniu transferów piłkarzy, zatrudnianiu w Wiśle innych gangsterów oraz ich partnerek czy wydawaniu pieniędzy z klubowej kasy na wspieranie działalności przestępczej.
Mechanizm wyprowadzania pieniędzy z klubu
Według informacji portalu tvn24.pl mechanizm wyprowadzania pieniędzy z Wisły Kraków opierał się na fikcyjnych umowach podpisywanych przez zarząd Wisły, w tym prezes Marzenę S., z firmą Anny M.-Z., żony Grzegorza Z., ps. "Zielak" (również zatrzymaną przez policję).
W ten sposób z konta Wisły Kraków zniknęło co najmniej 824 tysiące złotych. Tytuły przelewów dla żony kibola to m.in. "doradztwo marketingowe", "pośrednictwo w pozyskaniu sponsora", przy czym firma Anny M.-Z. według Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej zajmowała się "praktyką pielęgniarek i położnych", a kobieta z wykształcenia jest pielęgniarką i pracowała w tym charakterze w jednym z krakowskich szpitali. Nigdy nie zajmowała się profesjonalną działalnością związaną z marketingiem lub piłką nożną.
Inne zarzuty stawiane przez śledczych byłym władzom Wisły dotyczą uchwały rady nadzorczej Wisły z 17 lutego 2017 roku. Według niej zarząd, czyli w tamtym czasie prezes Marzena S. oraz wiceprezes Damian D. (mężczyzna od kilku miesięcy przebywa w areszcie, według śledczych oprócz działalności w klubie miał handlować narkotykami i działać w zorganizowanej grupie przestępczej Sharksów) otrzymał podwyżkę - władze miały dostawać zamiast 10 tysięcy złotych, 45 tysięcy złotych miesięcznie.
Ale z ustaleń śledczych wynika, że dokument został podpisany z naruszeniem prawa i nie powinien w ogóle obowiązywać, a wypłacenie na jej podstawie środków z kasy Wisły było działaniem na szkodę spółki. Tymczasem Marzena S. i Damian D. otrzymywali na jego podstawie wyższe pensje. W sumie, przez kilkanaście miesięcy trafiło do nich po kilkaset tysięcy złotych. Jak ustalili śledczy, zarząd Wisły dzielił się wypłatami z "Miśkiem"oraz "Zielakiem". Część tych pieniędzy, według śledczych, została przez gangsterów przeznaczona na zakup narkotyków.
Autor: Szymon Jadczak / Źródło: tvn24.pl