To jeden z najlepszych polityków w kraju - w ten sposób marszałek województwa podlaskiego z PSL broni obecności na listach swojej partii posła Jana Burego, wobec którego prokuratura wystąpiła o uchylenie immunitetu. Mieczysław Baszko dodaje, że "zarzuty można przedstawić każdemu" i liczyć się będzie dopiero ewentualny wyrok sądu.
Mieczysław Baszko, który jest jednocześnie szefem lokalnych struktur PSL na Podlasiu, nie ma nic przeciwko temu, że Jan Bury wystartuje w jesiennych wyborach parlamentarnych. Mimo że nazwisko posła pojawia się m.in. w kontekście afery dotyczącej ustawiania konkursów w NIK.
- To rasowy polityk, jeden z najlepszych polityków w kraju. Posiada wielką wiedzę dla dobra rozwoju kraju, no i jest "jedynką" na Podkarpaciu - przekonywał w czwartek Baszko.
Marszałek województwa dodał, że zarzuty, jakie chce szefowi klubu PSL postawić prokuratura, nie stanowią żadnego obciążenia dla tej kandydatury, bo "można je przedstawić każdemu". Zdaniem marszałka, sprawę posła PSL będzie można komentować dopiero wtedy, kiedy trafi ona do sądu.
- Jak będzie wyrok, to na pewno nikt go nie obroni. Nawet PSL - dodał marszałek.
Ekspertyzy już w Sejmie
Tymczasem wciąż nie ma odpowiedzi na wysunięte przez marszałek Sejmu Małgorzatę Kidawę-Błońską, czy posłowie mogą odebrać immunitet szefowi NIK. Z takim wnioskiem wystąpiła także prokuratura, jak również sam Krzysztof Kwiatkowski. Marszałek poinformowała w środę, że postanowiła w tej sprawie zamówić zewnętrzne ekspertyzy, które pozwolą odpowiedzieć na pytanie, jak - jeśli w ogóle - miałaby przebiegać procedura uchylenia immunitetu.
- Zamówiliśmy ekspertyzy pozasejmowe, by mieć absolutną pewność, że nie robimy tu błędu - zastrzegła Kidawa-Błońska.
Jak dowiedział się reporter TVN24 Rafał Poniatowski, ekspertyzy trafiły już do marszałek Sejmu, ale ta nie zdążyła się jeszcze z nimi zapoznać.
Ustawiali konkursy?
Pod koniec sierpnia Prokuratura Generalna przesłała do Sejmu wnioski o uchylenie immunitetów prezesa NIK Krzysztofa Kwiatkowskiego i posła, szefa klubu PSL Jana Burego. Śledczy chcą im postawić zarzuty przekroczenia uprawnień, za co grozi do trzech lat więzienia. Sprawa dotyczy domniemanego ustawiania konkursów wewnątrz NIK.
O tym, że prokuratura będzie chciała postawić politykom zarzuty, jako pierwsi napisali pod koniec sierpnia dziennikarze śledczy tvn24.pl. Po naszej publikacji szef NIK zrezygnował z bieżącej działalności w Izbie oraz przekazał nadzór nad kontrolami swoim zastępcom. Sam także, po wniosku prokuratury w tej sprawie, poprosił Sejm o uchylenie mu immunitetu.
Autor: ts//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24