To bardzo niedobra sytuacja. Bardzo mi wstyd za prezydenta, który postanowił podłożyć świnię rządowi Donalda Tuska - powiedział w "Jeden na jeden" w TVN24 profesor Roman Kuźniar, politolog, kierownik Katedry Studiów Strategicznych i Bezpieczeństwa Międzynarodowego Uniwersytetu Warszawskiego. Odniósł się do listu Andrzeja Dudy w sprawie premiera Izraela Benjamina Netanjahu, ściganego przez MTK, oraz uchwały podjętej przez rząd.
W czwartek polski rząd podjął uchwałę, w której deklaruje, że zapewni wolny i bezpieczny udział najwyższym przedstawicielom Izraela w obchodach 80. rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau. Wcześniej prezydent Andrzej Duda zwrócił się do szefa rządy Donalda Tuska o zapewnienie ochrony przed aresztowaniem premierowi Izraela Benjaminowi Netanjahu ściganego przez Międzynarodowy Trybunał Karny w związku z prowadzoną przez Izrael wojną w Strefie Gazy.
Szef polskiego rządu informując w czwartek o uchwale, mówił, że "od wielu dni dysponujemy informacją z ambasady, że państwo Izrael ma reprezentować minister edukacji, więc generalnie cała ta sprawa nabiera charakteru pewnej demonstracji politycznej, zupełnie niepotrzebnej".
Kuźniar: prezydent postanowił podłożyć świnię rządowi Tuska
Profesor Roman Kuźniar, politolog, kierownik Katedry Studiów Strategicznych i Bezpieczeństwa Międzynarodowego Uniwersytetu Warszawskiego, został zapytany w sobotę w "Jeden na jeden" w TVN24, jakie konsekwencje będzie miała dla Polski decyzja w sprawie premiera Izraela i jego ochrony na terytorium Polski przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym.
- To jest bardzo niedobra sytuacja. Ja bardzo żałuję, bardzo mi wstyd za prezydenta, który postanowił podłożyć świnię rządowi Tuska. Rząd na szczęście przeskoczył to, natomiast problem pozostał - powiedział.
W jego ocenie, "prezydent Duda świadomie postawił rząd w trudnej sytuacji, pod ścianę, ale wywołując problem dla Polski".
Kuźniar pytany, dlaczego prezydent to zrobił, ocenił, że "zachowuje się nie fair wobec tego rządu i wobec Polski od samego początku". - To jest takie małe cwaniactwo, które jest bardzo silnie obecne w jego działalności. W ogóle, jeżeli chodzi o prezydenta Dudę, to on ma ostatni okres bardzo niedobry, jak wiemy. Ale muszę powiedzieć, że tak niskiego zagrania (...) bym się nie spodziewał - powiedział gość "Jeden na jeden".
- Przecież, gdyby on grał w dobrej wierze, to by zaprosił, w porozumieniu z rządem i Muzeum Auschwitz, prezydenta Izraela, a nie próbował wymusić na rządzie polskim ochronę dla gościa ściganego przez Międzynarodowy Trybunał - ocenił.
Kuźniar o słowach Trumpa: to powrót do polityki czysto imperialistycznej
Kuźniar odniósł się także w TVN24 do słów prezydenta elekta Donalda Trumpa, który w ostatnich tygodniach podnosił między innymi temat przejęcia kontroli nad Grenlandią, nie wykluczając w celu realizacji swoich planów przymusu militarnego i ekonomicznego.
- Myślę, że to jest powrót do polityki z przełomu XIX, XX wieku, takiej czysto imperialistycznej. Bo bardzo wyraźnie te jego zakusy na Panamę, na Grenlandię, na Kanadę to jest imperializm czystej postaci - ocenił.
Pytany, czy to nie są tylko słowa, ale zapowiedź realnej, prawdziwej polityki, Kuźniar odpowiedział, że "na pewno to mu (Trumpowi - red.) w duszy gra", natomiast pozostaje pytanie, na ile to będzie mógł zrealizować.
Kuźniar mówił, że "chodzi o interesy amerykańskich korporacji, które chcą wiercić na Grenlandii, które chcą wiercić w Kanadzie, które chcą odbić Kanał Panamski". Zauważył, że Trump "zasłynął już w czasie pierwszej kadencji z dążenia do rabunkowej eksploatacji przyrody". - I teraz o to samo chodzi - dodał Kuźniar.
- Jak bardzo abstrakcyjny jest scenariusz NATO kontra NATO, bo jeśli Trump nie wyklucza użycia siły w sprawie Grenlandii, to de facto nagle NATO uruchamia artykuł 5, żeby Grenlandii bronić przed Stanami Zjednoczonymi? - zapytał prowadzący program Marcin Zaborski.
- Do tego nie dojdzie. To znaczy być może dojdzie do siłowego, ale bez użycia sił militarnych, przejęcia Grenlandii przez Stany Zjednoczone. Tego niestety w najgorszym scenariuszu nie można wykluczyć - ocenił Kuźniar.
- Mówię w najgorszym, dlatego że gdyby Trump poszedł w tę stronę, taką czysto imperialistyczną i gdyby to się miało udać, to by mogło uruchomić tak bardziej globalnie efekt domina. To znaczy inne mocarstwa mogłyby w swojej okolicy robić dosyć podobnie. Zaczyna się taki globalny bałagan, to znaczy jedne będą uciekać się wprost do użycia siły militarnej, inne będą rozkładać na łopatki mniejszych partnerów przy pomocy różnych zabiegów pośrednich, ale wtedy wchodzimy w bardzo niedobry świat - powiedział.
Kuźniar o spotkaniu Trump-Putin
Kuźniar odniósł się też do wypowiedzi Trumpa z czwartku, że przygotowuje spotkanie z Władimirem Putinem. - Prezydent Putin chce się spotkać. Powiedział to nawet publicznie i musimy skończyć tę wojnę. To krwawa rzeź - powiedział Trump przed spotkaniem z republikańskimi gubernatorami stanów w jego posiadłości Mar-a-Lago na Florydzie, cytowany przez agencję Reutera. Nie podał więcej szczegółów na ten temat.
Gość "Jeden na jeden" został zapytany, czy zakłada, że Trump i Putin rozmawiają ze sobą od czasu amerykańskich wyborów.
- To całkiem możliwe. Wprawdzie Trump się tego wypiera, ale kanałami pośrednimi, gdzieś tam z tyłu takie kontakty mają miejsce. Nie wiem, czy był bezpośredni telefon szyfrowany, nieszyfrowany pomiędzy oboma panami (...), ale do takich rozmów mogło dochodzić, jeżeli nie bezpośrednio, to przez pośredników - powiedział.
- Jestem o tym przekonany, bo jeżeli już tak szybko miałoby dojść do spotkania Putin-Trump, to znaczy, że albo on jest kompletnym amatorem, bo w tak nieprzygotowany sposób chciałby wejść do takiego spotkania, Putin to wytrawny gracz, albo cały szereg rzeczy już zostało wcześniej omówionych i w związku z tym to spotkanie mogłoby się odbyć stosunkowo szybko - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Marcin Obara/PAP