Stosunki polsko-amerykańskie znalazły się obecnie w punkcie szczególnym. Po raz pierwszy od około 30 lat Stany Zjednoczone i obóz aktualnie rządzący w Polsce różnią się, nierzadko zasadniczo, w pojmowaniu wspólnych wartości. Atak polityczny na telewizję TVN i TVN24, która jest jednocześnie własnością korporacji amerykańskiej Discovery sprawia, że rozjechały się wyraźnie wizje polityczne i gospodarcze obu stron.
Po 1989 r. wszystkie ugrupowania rządzące Polską, aż do teraz, podkreślały, że polski system polityczny i ekonomiczny wywodzi się z tych samych źródeł, co amerykański i zachodni: jest oparty na wolności, w tym wolności gospodarczej i inwestycyjnej, niezawisłości sądów, równości sektorów gospodarczych wobec prawa i nieskrępowanej wolności mediów. Dzisiaj Polska jest bardzo często postrzegana w Ameryce jako kraj, gdzie partia rządząca stworzyła system niepasujący do amerykańskiego wyobrażenia o demokracji typu zachodniego.
Relacje polsko-amerykańskie wyhamowały
Dla wielu Amerykanów uderzenie w TVN, telewizję, która jest udaną inwestycją amerykańską, zapewniającą ciągłość funkcjonowania całej grupy medialnej, dającą pracę tysiącom ludzi w Polsce i cieszącą się zaufaniem widzów jako niezależnej stacji informacyjnej, publicystycznej i rozrywkowej, musi być ogromnie niemiłym zaskoczeniem.
Zaskoczenie musi być tym większe, że Stany Zjednoczone były do jesieni ubiegłego roku dla obecnej formacji politycznej rządzącej Polską głównym punktem odniesienia politycznego, militarnego i gospodarczego. Rządzący wręcz budowali przekonanie wśród Polaków, że silny sojusz polsko-amerykański jest alternatywą wobec Unii Europejskiej i powiązań Polski z Niemcami. Obecny rząd polski o wsparcie amerykańskie usilnie zabiegał i wciągał Stany Zjednoczone nawet do swoich projektów geopolitycznych w rodzaju Trójmorza.
Dzisiaj to wszystko wydaje się pradawną historią. Wystarczyła zmiana administracji w Ameryce i wyraźna niechęć rządzących do Partii Demokratycznej i prezydenta Bidena, aby niemal natychmiast relacje polsko-amerykańskie wyhamowały. Budowany ponad trzy dekady sojusz z Ameryką, najpotężniejszym supermocarstwem świata, liderem świata zachodniego, gwarantem bezpieczeństwa Polski i Europy, stał się ofiarą ideologicznej niechęci polskiej "prawicy", zarówno polityków, jak i jej potężnego zaplecza medialnego, do amerykańskiej centrolewicy i lewicy.
Aksjomat mówiący, że w polityce zagranicznej i dyplomacji różnice ideologiczne nie są ważne, liczy się zaś wspólny interes, został zarzucony. Kurs ideologiczny polskiej "prawicy" dyktuje postrzeganie Bidena i obecnej administracji przez dziwaczne okulary wojny kulturowej, opartej nad Wisłą o skrajnie ortodoksyjnie rozumiany katolicyzm, wrogość wobec liberalizmu jako takiego, niechęć do UE, niechęć do Niemiec czy ogólnie niechęć do zachodniego modelu wielokulturowego społeczeństwa.
Po przegranej Donalda Trumpa przywódcy obozu rządzącego nie byli w stanie przeskoczyć własnych wyobrażeń ideologicznych
Entuzjastyczny afekt polskiej "prawicy" do ekipy Trumpa i samego Donalda Trumpa był tak silny, że w momencie zmiany władzy za oceanem przywódcy obozu rządzącego nie byli w stanie przeskoczyć własnych wyobrażeń ideologicznych i pragmatycznie przerzucić się na nowe relacje z nową administracją. Nie zrobiono tego, co zrobił choćby premier rządu Wielkiej Brytanii i główny propagator brexitu Boris Johnson - miał bardzo bliskie relacje z Donaldem Trumpem, jednak nazajutrz po przegranej Trumpa Johnson zapewnił Bidena o kontynuowaniu nadzwyczajnych i strategicznych stosunków Londynu z Waszyngtonem.
Miesiąc temu Biden i Johnson uroczyście przywołali historię partnerstwa anglo-amerykańskiego w dobie II wojny światowej, czyli początków osławionego "special relationship". Dla kontrastu, kwaśne miny w Polsce z powodu przegranej Trumpa i wypatrywanie możliwości zakwestionowania wyborów amerykańskich zostały dostrzeżone przez nową administrację. Tym samym ciągłość polskiej polityki zagranicznej została zerwana nie tylko na odcinku europejskim, ale także na amerykańskim.
Dzisiaj widać, ze skala szkód, jakie zostały wyrządzone relacjom polsko-amerykańskim także poprzez uderzenie w TVN Discovery, wykracza poza sferę wyłącznie funkcjonowania telewizji TVN. Impas w relacjach z Ameryką może paraliżować polską politykę w sferze międzynarodowej, odbierając jej nie tylko skuteczność, ale i powagę. Polska uchodziła za lidera wschodniej flanki NATO. Jak być liderem wschodniej flanki, jeśli w stanie zastoju są relacje z najważniejszym państwem zachodniego sojuszu, czyli Stanami Zjednoczonymi ?
Demokraci, republikanie i polskie władze
Ponadtrzydziestoletnia współpraca polsko-amerykańska oparta była na wspólnocie interesów politycznych, militarnych i gospodarczych, ideologia była nieistotna. Już w 1989 r. prezydent George Bush senior nawiązał relacje z obydwoma głównymi obozami politycznymi ówczesnej Polski: obozem komunistycznym Jaruzelskiego i obozem Solidarności Wałęsy. Amerykański przywódca nakłaniał obie strony do pracy na rzecz pokojowego odejścia od PRL w stronę systemu demokratycznego i wolnorynkowego.
Gdy w Polsce prezydentem był Lech Wałęsa z obozu prawicowego, prezydent Bill Clinton z Partii Demokratycznej rozmawiał z nim o uwarunkowaniach ewentualnego otwarcia NATO na Polskę. Gdy w Polsce prezydentem został Aleksander Kwaśniewski z obozu postkomunistycznego, Bill Clinton pragmatycznie kontynuował proces poszerzania NATO. Otwarcie NATO na Polskę to dzieło demokratów, Billa Clintona i także Joe Bidena, który jako wpływowy senator usilnie popierał przyjęcie Polski do zachodniego sojuszu. Na rzecz otwarcia Sojuszu Atlantyckiego na Polskę pracowały osobistości polityki amerykańskiej bardzo silnie związane z demokratami: Madeleine Albright, Daniel Fried czy Zbigniew Brzeziński.
Już po wejściu do NATO, gdy w Polsce rządziła lewica i lewicowy prezydent, Polska wzięła udział u boku Ameryki w dwóch operacjach zbrojnych "w dalekich krajach”, Afganistanie i Iraku. Prezydentem Stanów Zjednoczonych był wtedy konserwatysta George Bush junior. Kwaśniewski i Bush junior współpracowali bardzo blisko, a konserwatysta Bush zaliczał polskiego lewicowego prezydenta do swoich najbliższych przyjaciół. Demokrata Barack Obama podjął decyzję o wysłaniu dodatkowych wojsk amerykańskich do Polski i wspierał wzmocnienie wschodniej flanki w reakcji na działania Rosji wobec Ukrainy. Republikanin Donald Trump podtrzymał te decyzje.
Administracja Baracka Obamy korygowała źle przyjęte w Polsce decyzje o ograniczeniu zaangażowania amerykańskiego w budowę tarczy antyrakietowej, ostatecznie utrzymując zamiar budowy bazy antyrakietowej w północnej Polsce.
Ale najnowsze decyzje administracji Bidena o wstrzymaniu się od nakładania sankcji na niemieckie i europejskie firmy biorące udział w budowie rurociągu z Rosji do Niemiec Nord Stream2, zapadły bez polskiego udziału. Powstaje pytanie, jak przy obecnym zastoju w relacjach Polska może odzyskać wpływ na decyzje Waszyngtonu wobec naszego regionu.
W USA zamykanie stacji telewizyjnej przez rząd federalny jest nie do wyobrażenia
Nie ma przesady w stwierdzeniach, że mamy obecnie do czynienia z zakrętem w relacjach polsko-amerykańskich. Sekretarz stanu Antony Blinken wzywa polskie władze do powstrzymania się od działań zmierzających do ograniczenia działalności lub wręcz do likwidacji telewizji TVN i TVN24.
Amerykanie, z obu stron sceny politycznej, nigdy nie zrozumieją, że rząd może przepychać ustawy uderzające w znaną i popularną polską telewizję, własność korporacji amerykańskiej, ponieważ liderzy obozu rządzącego w Polsce uznali, że kontrola nad akurat tą telewizją zapewni im wygrane wybory. W Stanach Zjednoczonych zamykanie funkcjonującej stacji telewizyjnej przez rząd federalny jest nie do wyobrażenia. Odbieranie jej prawa do kontynuowania legalnego działania, ponieważ ideologicznie nie odpowiada wyobrażeniom obozu rządzącego, to jest coś, co w systemie amerykańskim nie przychodzi nikomu do głowy.
W każdej chwili można sobie swobodnie włączyć i oglądać Russia Today albo Chinese Central Television
Co więcej, dla Stanów Zjednoczonych przyjmowanie ustawy, która ogranicza działalność inwestycji amerykańskiej, przy publicznym głoszeniu, że chodzi o wstrzymanie propagandy rosyjskiej czy chińskiej, w dobie zaostrzającej się konfrontacji z Chinami i Rosją, musi być co najmniej obraźliwe. Każdy, kto chce, może w Polsce oglądać propagandę kremlowską i chińską. Nie jestem zwolennikiem zamykania żadnej stacji, ale skoro oficjalnie walczy się z wpływami medialnymi tych nieprzyjaznych Polsce i Zachodowi krajów, to dlaczego nie czyni się starań, aby ograniczyć wpływy stacji z Rosji czy Chin?
W każdej chwili mogę sobie swobodnie włączyć i oglądać Russia Today albo Chinese Central Television. W imię walki z dezinformacją z państw wrogich i nieprzyjaznych planuje się natomiast ograniczenie działalności stacji TVN i TVN24. Tej pokracznej logiki nie zrozumieją Amerykanie, zarówno politycy, jak i biznesmeni.
Niełatwy moment w stosunkach polsko-amerykańskich
To nie jest łatwy moment w relacjach polsko-amerykańskich. Od końca lat 80. i początku lat 90. liczne środowiska budowały mozolnie fundamenty relacji Polski i Stanów Zjednoczonych. Podkreślano bliskość obu narodów, wspólną kreatywność, przedsiębiorczość, przywiązanie do wspólnych wartości. To wszystko wzmocniono braterstwem broni w wojnach XXI wieku. Akcentowano wspólne interesy w świecie po 1989 r.
Polska chciała dołączyć do grona najbliższych sojuszników Ameryki, nawet jeśli Ameryka nie zawsze spełniała nasze oczekiwania. Wektor działania był wspólny, ponieważ wspólnie postrzegano świat dookoła nas. Dzisiaj różnice między Polską a Ameryką są niepokojąco duże, rządzący w obydwu krajach mają odmienne poglądy na wiele kluczowych kwestii. Stany Zjednoczone definiują obecnie świat według pęknięcia: autorytaryzm kontra demokracja. Chcą na nowo przewodzić państwom demokratycznym i skonsolidować je w skali globalnej, aby stawiły czoła potędze autorytarnych Chin czy wciąż niebezpiecznej i nieprzewidywalnej autorytarnej Rosji.
Absolutnym priorytetem Polski, niezależnie od barwy ideologicznej rządzących naszym krajem, powinno być włączenie nas przez Waszyngton do obozu demokratycznego. Jeśli na skutek takich działań, jak podporządkowanie rządowi i jednej partii mediów, sądownictwa, instytucji państwowych i obywatelskich, Polska zostanie wykreślona z listy państw demokratycznych, znajdzie się na nowo w szarej strefie geopolitycznej.
Taki jest prawdziwy wymiar uderzenia w niezależną stację telewizyjną, jaką jest TVN i jej różnorodne kanały, w tym TVN24.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24