Podczas obrad Rady Unii Europejskiej odbyło się wysłuchanie w sprawie praworządności w Polsce. Wątpliwości unijnych komisarzy, między innymi Didiera Reyndersa, dotyczą ustawy "lex Tusk". Wyraził on zaniepokojenie ustawą, która "może pozbawić obywateli, jednostki ich prawa do bycia wybranym do pełnienia funkcji publicznej". Ambasador Polski przy Unii Europejskiej Andrzej Sadoś przekazał, że "miał możliwość wyjaśnienia" unijnym komisarzom, że "najpierw Komisja Europejska powinna dokonać analizy, a dopiero później oceniać" nowe prawo.
We wtorek na posiedzeniu Rady UE ds. Ogólnych odbyło się wysłuchanie w sprawie praworządności w Polsce. Polskę na spotkaniu reprezentował ambasador przy Unii Europejskiej Andrzej Sadoś zamiast ministra do spraw europejskich Szymona Szynkowskiego vel Sęka. - Polska po raz kolejny obniża rangę tego spotkania, wysyłając na nie tylko ambasadora - komentował reporter TVN24 w Brukseli Sebastian Napieraj.
W tle rozmowy o stanie praworządności w Polsce jest sprawa ustawy "lex Tusk", która zakłada powołanie komisji do spraw badania wpływów rosyjskich w Polsce. Prezydent Andrzej Duda podpisał ją w poniedziałek, ale zapowiedział równocześnie, że skieruje ją w trybie następczym do Trybunału Konstytucyjnego.
CZYTAJ WIĘCEJ: "LEX TUSK" Z PODPISEM PREZYDENTA
"Wyjaśnienia" ze strony polskiego ambasadora w sprawie "lex Tusk"
Sadoś przekazał, że temat "lex Tusk" nie został poruszony na posiedzeniu Rady UE ds. Ogólnych, jednak rozmawiał o tym z przedstawicielami KE.
- Miałem możliwość wyjaśnienia zarówno panu komisarzowi Reyndersowi, jak i pani wiceprzewodniczącej Jourovej, którzy w innych uwagach odnieśli się do kwestii podjętych wczoraj decyzji, że najpierw Komisja Europejska powinna dokonać analizy, powinna zapoznać się z aktem legislacyjnym, a dopiero później go oceniać. Dlatego, że jeden z komisarzy dzisiaj rano w wypowiedziach medialnych przekazał nieprawdziwe informacje, między innymi dotyczące tego, że regulacja nie przewiduje odwołania się do sądu. To jest nieprawda - przekonywał Sadoś.
Dodał, że należy poczekać na zapoznanie się przez KE z nowymi regulacjami.
Sadoś mówił też o dyskusji, jaka odbyła się w sprawie procedury art. 7 wobec Polski. - Strona polska przekazała informacje na temat obecnego stanu implementacji inicjatyw legislacyjnych. Poinformowaliśmy na temat oczekiwanego orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego w przyszłym tygodniu 5 czerwca. (...) Po stronie Komisji Europejskiej informacje przedstawili komisarz Reynders i wiceprzewodnicząca Jourova. W dyskusji wzięło udział dziewięć państw Europy Zachodniej, które zadały pytania dotyczące stopnia implementacji inicjatyw legislacyjnych. Po raz szósty w ciągu ostatnich sześciu lat Polska przedstawiła odpowiedzi, jak wyglądają kwestie dotyczące reformy wymiaru sprawiedliwości - powiedział Sadoś.
Komisarz UE: Komisja nie zawaha się podjąć działań
We wtorek rano przed posiedzeniem Rady UE głos zabrał komisarz ds. sprawiedliwości Didier Reynders.
- Jesteśmy szczególnie zaniepokojeni polską ustawą o specjalnej komisji. (...) Komisja Europejska nie zawaha się podjąć działań w tej sprawie, jeśli będzie to potrzebne - powiedział.
Wskazał, że Komisja Europejska jest szczególnie zaniepokojona "polską ustawą o specjalnej komisji, która może pozbawić obywateli, jednostki ich prawa do bycia wybranym do pełnienia funkcji publicznej". Powiedział też, że takie pozbawienie funkcji będzie możliwe w drodze decyzji administracyjnej "bez żadnej kontroli sądowej".
- To szczególne zaniepokojenie i Komisja Europejska przeanalizuje ustawę. Komisja Europejska nie zawaha się przed podjęciem działań w tej sprawie, jeśli będzie to potrzebne - zaznaczył Reynders.
CZYTAJ WIĘCEJ: Niezwykle szerokie uprawnienia. Co kryje "lex Tusk"
Stanowisko Reyndersa powtórzyła komisarz Vera Jourova
Korespondentka RMF FM z Brukseli Katarzyna Szymańska-Borginon przekazała, że stanowisko komisarza Reyndersa "powtórzyła na zakończenie Rady UE komisarz Vera Jourova". "Powiedziała, że bardzo ważna jest kontrola sądowa decyzji komisji badającej rosyjskie wpływy, w przeciwnym razie będzie to miało bardzo poważny wpływ na uczciwość i legalność wyborów” – przekazała dziennikarka na Twitterze.
Skarga do sądu administracyjnego
Państwowa Komisja do spraw badania wpływów rosyjskich będzie organem administracji publicznej, który może decydować o zastosowaniu środków zaradczych wobec osób, którym udowodni, że "pod wpływem rosyjskim działały na szkodę interesów Rzeczypospolitej Polskiej", np. zakaz pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem środkami publicznymi lub cofnięcie poświadczenia bezpieczeństwa. Środki zaradcze mają być nakładane w drodze decyzji administracyjnej. Zgodnie z ustawą "decyzje administracyjne, postanowienia i uchwały komisji są ostateczne". Od decyzji o środkach zaradczych nie można będzie się odwołać do wyższej instancji, bo takiej ustawa nie przewiduje. Na decyzję komisji będzie można natomiast złożyć skargę do wojewódzkiego sądu administracyjnego. Ten jednak może tylko ocenić, czy decyzja komisji została podjęta zgodnie z procedurami. Sąd administracyjny nie oceni co do meritum, czyli czy dana osoba rzeczywiście podejmowała decyzje pod wpływem rosyjskim, czym działała na szkodę interesów Polski. W dodatku złożenie skargi nie wstrzymuje wykonalności wydanej decyzji. Wstrzymać ją może jedynie sąd lub sama komisja. Dlatego Helsińska Fundacja Praw Człowieka zwraca uwagę na iluzoryczność kontroli sądów administracyjnych.
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: European Union