To nie odmrożenie było przyczyną śmierci królika z bożonarodzeniowej szopki w Łęczycy (woj. łódzkie). Sekcja wykazała, że zwierzę padło w wyniku wylewu krwi do mózgoczaszki. Została wykonana na zlecenie śledczych, którzy prowadzą postępowanie w sprawie znęcania się nad zwierzętami.
Prokuratorzy zaczęli badać sprawę po zgłoszeniu od osoby, która 25 grudnia zeszłego roku stwierdziła, że jeden z królików umieszczonych w szopce - zbudowanej na terenie parku miejskiego z okazji świąt Bożego Narodzenia - padł. Zgłaszający wskazywał, że zwierzęta od kilku dni były trzymane na mrozie w nieogrzewanej szopce.
- W wyniku sekcji stwierdzono, że przyczyną śmierci zwierzęcia była niewydolność krążeniowo-oddechowa, do której mógł przyczynić się wylew krwi do mózgoczaszki. Mógł on być konsekwencją urazu, ale mógł on mieć też inne nieustalone podłoże - przekazał Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury okręgowej.
Dodał, że biegły badający ciało królika nie stwierdził na nim obrażeń. Zaznaczył jednak, że przetrzymywanie zwierząt w warunkach niskich temperatur mogło stanowić zagrożenie dla ich życia lub zdrowia.
W szopce, oprócz królików, znajdowały się trzy owce. Po śmierci królika, szopka opustoszała. Owce wróciły do swojego właściciela. Natomiast króliki dyrektor zieleni miejskiej przekazał osobie, która zadeklarowała, że się nimi zajmie.
Prokuratura kompletuje materiał dowodowy
- Postępowanie dotyczące znęcania się nad zwierzętami trwa. Czynionych jest szereg ustaleń mających na celu odtworzenie szczegółów związanych z umieszczeniem i pobytem zwierząt w szopce - przekazuje prokurator Kopania.
Dodaje, że wnioski wyciągane będą po uzupełnieniu materiału dowodowego.
"Podejrzewam, że królik był chory"
Łęczycka szopka została ustawiona na zlecenie urzędu miasta.
- Zrzuciliśmy się z burmistrzem z naszych prywatnych pieniędzy na kupno 12 królików, które planowaliśmy później wypuścić, żeby biegały po miejskim parku i były lokalną atrakcją. Wypożyczyliśmy też trzy owce - wspominał w rozmowie z tvn24.pl Adam Kujawa, dyrektor zieleni miejskiej w Urzędzie Miejskim w Łęczycy.
Zaznacza, że zwierzęta były kilka razy dziennie karmione i pojone ciepłą wodą przez dwóch pracowników magistratu.
- Robili to poza swoimi godzinami pracy i już któryś rok z rzędu zajmowali się opieką nad bożonarodzeniową szopką. Jestem im bardzo wdzięczny za ich pracę - mówił nasz rozmówca.
Dodawał, że szopka była obłożona belkami ze słomy, które chroniły zwierzęta przed wiatrem. Zagroda miał zadaszenie, teren był wyścielony słomą. - W tym roku tak się niestety zdarzyło, że jeden z królików padł. Podejrzewam, że był chory. Króliki to wszak zwierzęta futerkowe, które są przystosowane do niskich temperatur - mówił Kujawa.
I wskazywał, że jako że zwierzę zostało znalezione martwe rano 25 grudnia, to musiało paść w nocy z 24 na 25 grudnia. - A termometry wskazywały wtedy jedynie 4-6 stopni Celsjusza na minusie - relacjonował.
Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: UM w Łęczycy