Są problemy aktualne, żywotne i są problemy, które sprzyjają każdej ze stron partii - powiedział w TVN24 politolog doktor Tomasz Płudowski. Komentował poruszane w kampanii wyborczej kwestie światopoglądowe. - Wcześniej mieliśmy do czynienia z uchodźcami, teraz mamy kolejny raz do czynienia z osobami homoseksualnymi - zwrócił uwagę.
Na niespełna dwa tygodnie przed wyborami prezydenckimi na pierwszy plan wysuwa się dyskusja światopoglądowa na temat osób LGBT. Ubiegający się o reelekcję prezydent Andrzej Duda w Brzegu na Opolszczyźnie nazwał ideologię środowisk homoseksualnych "neobolszewizmem". - Próbuje się nam wmówić, że to ludzie, a to jest po prostu ideologia - zaznaczał. Jego słowa cytowało wiele zagranicznych mediów.
O cel takiego przekazu pytany był w TVN24 politolog doktor Tomasz Płudowski. - To decyzja sztabu. Każdy sztab decyduje, o czym będzie kampania. Każda osoba próbuje kampanię zdefiniować na swój sposób - odpowiedział. - Są problemy aktualne, żywotne i są problemy, które sprzyjają każdej ze stron partii. Często są to kwestie symboliczne, które wykraczają gdzieś dalej, zahaczają o kwestie ideologiczne czy też wiary, przekonań - tłumaczył politolog.
- Każda ze stron decyduje, wybierając zagadnienia, którymi chce się zajmować w kampanii i próbuje narzucić te tematy jako kryterium wyboru - dodał.
Płudowski zwrócił uwagę, ze temat LGBT "powraca nieustannie ze strony PiS-u i wydawał się do tej pory skuteczny". Zaznaczył jednak, że to niejedyny taki temat. - One wszystkie mają to wspólne, że są tematami ksenofobicznymi - powiedział.
- Prawo i Sprawiedliwość lubi odwoływać się do tych tematów, które polegają na tworzeniu większości rzekomo stojącej za Prawem i Sprawiedliwością i PiS broni deklaratywnie tej większości przed jakimś zagrożeniem. To zagrożenie pochodzi ze strony mniejszości, nazywane jest w socjologii kategorią innego - tłumaczył. - Wcześniej mieliśmy do czynienia z uchodźcami, teraz mamy kolejny raz do czynienia z osobami homoseksualnymi - wymieniał.
Politolog o powtarzalności przekazu
Płudowski zaznaczył, że pewne słowa "raz czy dwa" mogą paść przez pomyłkę. - Ktoś może się wyrazić niewłaściwie, wtedy ma szanse sprostować swoje słowa. Jeśli widzimy szereg polityków, którzy ciągle używają tej samej frazy: "to nie są ludzie", "to nie są ludzie", "to nie są ludzie", to widać, że jest to robione celowo - tłumaczył. Według niego "to retoryka faszystowska".
- Prezydent oczywiście nie powinien tego robić jako mężczyzna, jako katolik, jako prezydent kraju - dodał gość TVN24. Podkreślił, że "trudno uwierzyć, że mogło to być przypadkowe".
- Trudno sobie wyobrazić, żeby wszystkie osoby heteroseksualne czy homoseksualne były jakąś ideologią. Nie są. Znajdują się w Kościele, w partiach politycznych, są apolityczne, nie mają agendy poza prawami, których mogą się domagać - wymieniał politolog. - Praw podstawowych - uściślił.
Czy taka retoryka może przynieść Andrzejowi Dudzie zwycięstwo w wyborach prezydenckich? - To się okaże, tego nikt nie wie. Prawo i Sprawiedliwość stawia na to zagadnienie, ryzykując, że zniechęci do siebie centrum - odpowiedział Płudowski.
Źródło: TVN24