Aleksander Kwaśniewski deklaruje, że nie chce być lideren partii w sensie formalnym. - Chciałbym być w tym gronie raczej "ukochanym przywódcą" - powiedział były prezydent pytany o powrót do polityki.
- Budowa Polski powinna się opierać na zaufaniu. Tymczasem fundamentem IV RP jest nieufność - mówił Kwaśniewski w programie "Co z tą Polską" w Polsacie. - Filozofia jest taka, żeby najpierw zlustrować i zweryfikować, a dopiero potem dopuścić do wspólnoty IV RP. Tak się nie da budować kraju - mówił. - Zaufajmy ludziom. W nich jest naturalna mądrość i skłonność do działań ku dobru wspólnemu.
Niedawno na antenie TVN24 Aleksander Kwaśniewski zapowiadał swój powrót do działalności na scenie politycznej. Podkreślał, że w pierwszej kolejności zamierza wesprzeć centrolewicę, a dopiero gdyby projekt Lewicy i Demokratów nie powiódł się, będzie się zastanawiał nad "nowym bytem politycznym". - Będę walczył o dobrą Polskę - powiedział Kwaśniewski w TVN 24. Zapytany, w jakiej roli odparł, że jeszcze nie wie. - Na pewno (w roli) byłego prezydenta. Czy ta rola będzie związana z koniecznością przyjęcia pewnych obowiązków bardziej sformalizowanych - nie wiem. Ale rozmawiamy na ten temat - powiedział wtedy Kwaśniewski.
Według niego, szansą dla Polski jest centrolewica, która jednak - jego zdaniem - znajduje się obecnie w trudnym momencie.
- Centrolewica, czyli Olejniczak, Borowski, Demokraci, Unia Pracy - to jest formacja, której chciałbym pomóc. Na pewno nie Leszek Miller, na pewno nie starszyzna plemienna - stwierdził Kwaśniewski.
Jego zdaniem, centrolewica ma szansę, a projekt Lewicy i Demokratów ma "głęboki sens". - Jeżeli mogę pomóc - pomogę. Jeżeli nie chcą tej pomocy - nie będę pomagał - zaznaczył.
Kwaśniewski stwierdził jednak, że z rozmów, które przeprowadził politycy LiD chcą wsparcia z jego strony.
- I słusznie. Dlatego, że ja dysponuję pewnym kapitałem ponadpartyjnym, pewną możliwością dotarcia do środowisk i wyborców, którzy nigdy do partii się nie zapiszą, natomiast pójdą za pewnymi dobrymi pomysłami, ideami, które mogę przedstawić - powiedział b. prezydent.
Zastrzegł, że jeśli ceną za dobrą przyszłość centrolewicy byłoby przyjęcie przez niego tylko funkcji doradcy stojącego z boku, to jest gotów to przyjąć.
Natomiast - zaznaczył Kwaśniewski - gdyby się okazało, że partie tworzące LiD nie mogą się porozumieć między sobą, "nie mogą się zmienić i zrezygnować z tych ludzi, z których trzeba zrezygnować, albo ci ludzie sami nie zrozumieją, że trzeba się usunąć nieco w cień", to będzie pytanie "o nowe, różne byty polityczne".
Ale - jego zdaniem - dziś jeszcze nie jest na to czas. - Trzeba zaufać centrolewicy, trzeba jej pomóc, wesprzeć liderów, rozmawiać z mądrymi ludźmi, którzy tam są, jak Olejniczak, jak Borowski, jak Napieralski.
Zapytany, co go różni od takich polityków lewicy jak Leszek Miller czy Krzysztof Janik, Kwaśniewski stwierdził, że przede wszystkim to, iż w 1995 r. wraz z objęciem urzędu prezydenta przestał być "człowiekiem partyjnym". - Wysiadłem z tramwaju "partia" na przystanku "prezydent" - powiedział.
Źródło: gazeta.pl