Leśnikom bardziej opłaca się sprzedać uschnięte świerki niż zostawiać je w lesie, ale drewno z białowieskich lasów nie zatrzęsie cenami na rynku - zgodnie twierdzą eksperci. Sprawdziliśmy, po ile i gdzie sprzedawane są drzewa wycięte w Puszczy Białowieskiej.
Puszczę Białowieską oficjalnie wycina się po to, by chronić ją przed kornikami i ocalić obszary chronione programem Natura 2000. Ekonomiczny walor wycinki jest jednak nie do przecenienia.
Za poprzedniej ekipy rządzącej Greenpeace alarmował o "Wyprzedaży Puszczy Białowieskiej". Taki tytuł nosił raport z 2010 roku, w którym organizacja wzywała firmy wykorzystujące drewno w produkcji, by nie kupowały tego pozyskiwanego z puszczy. W raporcie można znaleźć wyliczenie, że drewno z białowieskich nadleśnictw stanowi trzy i pół promila masy surowca obecnej na polskim rynku, więc całkowite zaprzestanie wyrębu gospodarczego nie wpłynie w żaden sposób na podaż i na ceny. Greenpeace domagał się wówczas całkowitego zakazu wycinki i objęcia ochroną całej Puszczy Białowieskiej na terytorium Polski. Na terytorium Białorusi chroniona jest cała puszcza.
Kontynuacja ochrony to straty finansowe?
W tamtym okresie politycy Prawa i Sprawiedliwości nawoływali jednak do zwiększenia wyrębu. Wykazywali, że drzewa zaatakowane przez szkodniki obumierają, a mogłyby być wycięte, sprzedane i przynieść dochód.
Takie argumenty znalazły się między innymi w interpelacji posłów Jadwigi Wiśniewskiej i Jarosława Zielińskiego w maju 2013 roku. Według nich ochrona bierna puszczy "uniemożliwia okolicznym mieszkańcom zakup drewna". "Kontynuacja ochrony puszczy w obecnym systemie może doprowadzić do unicestwienia puszczy, pogorszenia warunków życia miejscowej ludności, bytowania dzikiej fauny i flory, a także do utraty dużych rezerw finansowych" - alarmowali posłowie.
W styczniu 2014 roku poseł Jan Szyszko (obecny minister środowiska), cytowany przez "Nasz Dziennik" alarmował, że ograniczenie możliwości wyrębu drzew w Puszczy Białowieskiej zdestabilizuje sytuację finansową tamtejszych nadleśnictw.
Jarosław Zieliński już w tej kadencji Sejmu (za rządów gabinetu Beaty Szydło, w którym jest wiceministrem) ponowił swoją interpelację. Wskazywał w niej na potrzebę zwiększenia dopuszczalnej wycinki drzew w Puszczy Białowieskiej. W niej również, wśród argumentów przyrodniczych, pojawiły się wątki finansowe.
"Błędnie pojęta ochrona Puszczy, zamiast pomóc w zachowaniu jej walorów, prowadzi do jej degradacji i zniszczenia. Problem ten ma także swój wymiar ekonomiczny. Przynosi roczne straty z powodu zaniechań w pozyskiwaniu i sprzedaży drewna, które znajduje się we wstępnej fazie inwazji kornika w wysokości 500-700 milionów złotych rocznie" - pisał w grudniu 2015 roku.
Ministerstwo oficjalnie nie szacowało zysków
Ministerstwo Środowiska nie odniosło się do szacunków posła Zielińskiego. Z kolei w odpowiedzi na zadane wprost pytanie przez posła opozycyjnej .Nowoczesnej Pawła Pudłowskiego, ile białowieskie nadleśnictwa zamierzają zarobić na zwiększonej wycince drzew, wiceminister Andrzej Konieczny stwierdził, że nie ma takich wyliczeń.
- Oszacowanie wartości niepozyskanego jeszcze surowca jest bardzo trudne - stwierdził Konieczny.
Ostatecznie w marcu 2016 roku minister środowiska Jan Szyszko zatwierdził aneks do planu urządzenia lasu dla nadleśnictwa Białowieża. Aneks zakłada zwiększenie pozyskania drewna do 188 tys. metrów sześciennych w ciągu 10 lat - od 2012 do 2021 roku. Stary plan zakładał pozyskanie ponad 63,4 tys. metrów sześciennych drewna w ciągu 10 lat.
Posusz świerkowy - na palety, na opał, rzadziej na meble
Drewno ze ściętych świerków Lasy Państwowe sprzedają. Uschnięte z powodu działalności korników drzewa zwane są fachowo posuszem świerkowym. Jest to drewno wykorzystywane na rynku do różnych celów. Najbardziej zniszczone sprzedaje się na opał, nieuszkodzone zaś wykorzystywane jest w meblarstwie i w budownictwie.
- Korniki żerują między korą a drewnem. Jeżeli w drewno nie weszły głębiej inne szkodniki jak drwalnik czy grzyby, to jest ono nadającym się do wykorzystania surowcem. Jeżeli ma odpowiednią jakość, to również w meblarstwie i w budownictwie - mówi portalowi tvn24.pl Bogdan Czemko, dyrektor biura Polskiej Izby Gospodarczej Przemysłu Drzewnego.
Lasy Państwowe sprzedają drewno na internetowych aukcjach. Dziś na przykład na portalu aukcyjnym Lasów Państwowych białowieskie nadleśnictwa oferowały następujące rodzaje drewna (dane z 7 sierpnia, godz. 11.45):
- świerk, wielkowymiarowy ogólnego przeznaczenia, cena wywoławcza 152 zł/m przestrz., najwyższa oferowana cena - 160 zł (nadl. Browsk)
- świerk, średniowymiarowy, w wałkach o metrowej długości klasy S2A, w klasie tej dopuszczalne są chodniki owadzie oraz zgnilizna twarda; niedopuszczalne są natomiast zwęglenia oraz widoczne ciała obce. Cena wywoławcza 129 zł/m przestrz., najwyższa oferowana cena - 129 zł (nadl. Browsk)
- świerk, średniowymiarowy, w wałkach o metrowej długości klasy S2A. Cena wywoławcza 125 zł/m przestrz., najwyższa oferowana cena - 125 zł (nadl. Hajnówka)
- świerk wielkowymiarowy ogólnego przeznaczenia, cena wywoławcza 217 zł/m przestrz., najwyższa oferowana cena - 221 zł (nadl. Hajnówka)
- świerk, średniowymiarowy, w wałkach o metrowej długości klasy S2A, opałowy. Cena wywoławcza 85-90 zł/m przestrz. Brak zainteresowania (nadl. Białowieża, Hajnówka)
Znikomy zysk?
Lasy Państwowe twierdzą, że sprzedają drewno praktycznie po kosztach. Portal Przedsiębiorcze Podlasie, powołując się na dyrektora Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku podaje, że większość pozyskiwanego drewna świerkowego nadaje się jedynie na opał lub co najwyżej na palety. Zakładając, że metr przestrzenny takiego drewna sprzedawany jest średnio po 120 złotych, przychód Lasów Państwowych na wycince nadgryzionych przez korniki świerków należy szacować na 22,5 mln zł w ciągu 10 lat. Regionalna Dyrekcja z Białegostoku podkreśla, że jest to przychód i należy od niego odjąć koszty pracujących przy wycince ludzi i maszyn.
To, że sprzedaż drewna z drzew zaatakowanych przez korniki nie generuje imponujących zysków potwierdza dr Bogdan Jaroszewicz, kierownik Białowieskiej Stacji Geobotanicznej Uniwersytetu Warszawskiego i wieloletni wicedyrektor Białowieskiego Parku Narodowego.
- Zysk ekonomiczny z tych działań jest znikomy. W najlepszym wypadku może równoważyć koszt akcji - uważa Jaroszewicz.
Faktem jednak jest, że z ekonomicznego punktu widzenia leśnikom wycinka drzew opłaca się bardziej niż pozostawienie drewna w lesie.
- Mówienie o korniku to nic więcej niż pretekst. Co prawda to, co jest wycinane, to głównie martwe świerki. Mimo ich niewielkiej wartości, można je spieniężyć - mówił w rozmowie z Magazynem TVN24 prof. Rafał Kowalczyk z Instytutu Biologii Ssaków Polskiej Akademii Nauk w Białowieży.
Drewno atrakcyjne lokalnie
Czy na zwiększonej podaży drewna z białowieskich lasów, poza samymi Lasami Państwowymi, może zarobić jeszcze ktoś?
- Nie czai się tam jakaś fortuna. Ale prawdą jest, że drewno jest sprzedawane i lokalnie może być atrakcyjnym towarem - mówi nam Marianna Hoszowska z Greenpeace Polska. - Czy tego wyciętego drewna jest dużo czy mało, żeby zmienić ceny na rynku, nie mnie o tym decydować - dodaje.
Ekspert z izby przemysłu drzewnego zapewnia z kolei, że zwiększona wycinka w Puszczy Białowieskiej nie ma wpływu na ceny drewna w ogólnokrajowym ujęciu.
- Lasy Państwowe sprzedają rocznie 40 mln metrów sześciennych drewna, z czego 33 miliony zużywa przemysł. 188 tysięcy dodatkowo pozyskane w Puszczy Białowieskiej to nie jest ilość, która zmieniłaby rynek tego surowca w Polsce - mówi Bogdan Czemko z Polskiej Izby Gospodarczej Przemysłu Drzewnego.
Specjaliści przyznają jednak, że większa ilość drewna z puszczy na pewno cieszy lokalne firmy. Podaż drewna w Polsce od wielu lat nie nadąża za popytem.
Autor: jp/adso/jb / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24