- Ta sprawa pokazuje, że jest koniec z aresztami wydobywczymi. Z tą niechlubną PiS-owską praktyką - mówiła w "Faktach po Faktach" europosłanka Kamila Gasiuk-Pihowicz (KO), komentując opuszczenie aresztu przez księdza Michała O., podejrzanego w śledztwie dotyczącym Funduszu Sprawiedliwości. Wiceministra edukacji Joanna Mucha (Polska 2050) oceniła, iż dowody w tej sprawie są "na tyle jednoznaczne, że można pozwolić sobie na to, żeby ten areszt został przerwany".
TVN24 nie podaje pełnego nazwiska księdza Michała O. i nie pokazuje jego twarzy, ponieważ pełnomocnik księdza nie zgodził się na publikowanie jego wizerunku w naszych relacjach i materiałach.
Prokuratura Krajowa od lutego prowadzi postępowanie dotyczące wyprowadzania pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości. Jednym z głównych wątków jest dotacja dla Fundacji Profeto, którą prowadził ksiądz Michał O. Ksiądz i dwie urzędniczki - podejrzani w śledztwie dotyczącym afery Funduszu Sprawiedliwości - opuścili w piątek po południu areszty w Warszawie. Wcześniej na konto prokuratury wpłynęły kaucje, które to wyjście umożliwiły - po 350 tysięcy złotych za osobę.
O tej sprawie mówiły w "Faktach po Faktach" w TVN24 wiceministra edukacji narodowej Joanna Mucha (Polska 2050, Trzecia Droga) oraz europosłanka Koalicji Obywatelskiej Kamila Gasiuk-Pihowicz.
Mucha oceniła, iż decyzję sądu o uchyleniu aresztu "rozumie w ten sposób, że dowody w tej sprawie są już na tyle mocne, na tyle jednoznaczne, że można pozwolić sobie na to, żeby ten areszt został przerwany". Stwierdziła jednocześnie, że "generalnie my mamy problem z aresztami wydobywczymi jako Polska, to też musimy sobie powiedzieć". - Ja nie mówię, że w tym konkretnym przypadku - zastrzegła. Areszt wydobywczy to potoczne określenie tymczasowego aresztowania, które jest wielokrotnie przedłużane celem uzyskania od aresztowanego zeznań.
Gasiuk-Pihowicz: myli się ksiądz, że wyszedł dzięki modlitwom wyznawców
Do tych słów odniosła się Gasiuk-Pihowicz, mówiąc, iż "ta sprawa pokazuje, że jest koniec z aresztami wydobywczymi". - Z tą niechlubną PiS-owską praktyką przetrzymywania nawet latami ludzi w aresztach po to, żeby wydobyć z nich odpowiednie zeznania - wskazywała. Według niej "to było łamanie praw człowieka".
Przypomniała, że w czasach rządów PiS "lawinowo wzrastała liczba wniosków o areszty tymczasowe do 23 tysięcy w 2023 roku". - Takie przedłużające się areszty wydobywcze to jest naruszenie domniemania niewinności. Rujnują życie, niszczą absolutnie firmy. Areszty są stosowane i powinny być stosowane po to, żeby uniknąć matactwa, żeby uniknąć ucieczki osób za granicę, co w tym PiS-owskim układzie przestępczym zdarza się dosyć często - kontynuowała.
Europosłanka podkreślała, że "to wyjście księdza wcale nie oznacza, że został oczyszczony z zarzutów". - Wręcz odwrotnie. Odebrano mu paszport, zakazano wyjazdów, zakazano kontaktów ze świadkami. Powiedziano, że ma się stawiać dwa razy w tygodniu w areszcie - wyliczała.
- Więc myli się ksiądz (...), że wyszedł dzięki modlitwom swoich wyznawców, fanów. On wyszedł dlatego, że została zmieniona przez nas praktyka funkcjonowania prokuratury i skończyliśmy właśnie z aresztami wydobywczymi - dodała.
Mucha: spokojnie, z czasem wszyscy zostaną złapani
Gościnie TVN24 mówiły również o sprawie Pawła Szopy, twórcy i właściciela Red is Bad. Jest on podejrzany w śledztwie dotyczącym nieprawidłowości w Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych. Został namierzony przez polską policję w Dominikanie i zatrzymany przez miejscowe organy ścigania. Rozpoczęły się procedury mające na celu przekazanie go do Polski. - To, że uciekł, to chyba nikogo nie dziwi. Coraz więcej z tego towarzystwa nagle znajduje jakieś dziwne miejsca pobytu na Węgrzech i w różnych innych miejscach na świecie - komentowała Joanna Mucha.
- Natomiast ja powiem tak: slowly but surely (tłum z ang. powoli, ale z pewnością), tak mówią Anglicy. Spokojnie, z czasem wszyscy zostaną złapani. Im więcej ich będzie w polskiej prokuraturze, tym bardziej będą sypać, tym więcej będą wzajemnie na siebie donosić. Ta pętla, pętla sprawiedliwości, żeby było jasne, zaciska się - dodała wiceministra.
"Nawet kolega prezydent i miliony na koncie nie pomogą"
Kamila Gasiuk-Pihowicz oceniła, że zatrzymanie Pawła Szopy to "sukces polskiej policji". - Wreszcie policja zajmuje się tym, co trzeba - mówiła. - Ja ten przypadek dedykuję tym wszystkim, którzy myślą, że uciekną przed polskim wymiarem sprawiedliwości. Jak widać, nawet kolega prezydent i miliony na koncie nie pomogą. Polskie służby działają - kontynuowała eurodeputowana.
Zaznaczyła, że "nawet jeżeli władze Dominikany nie mają podpisanej (z Polską - red.) umowy o ekstradycję, to liczę, że współpraca polskich służb, o których wspomina minister (spraw zagranicznych Radosław) Sikorski, z Interpolem, doprowadzi do szybkiego sprowadzenia pana Szopy do Polski". Szef MSZ przekazał wcześniej na platformie X, że "służba konsularna udziela pomocy Prokuraturze Krajowej w sprowadzeniu podejrzanego na łono ojczyzny".
Europosłanka KO wyraziła przekonanie, że dominikańskie więzienia "nie są szczególnie wygodne". - Tę informację też dedykuję tym wszystkim, którzy chcieliby uciec za granicę: wszyscy, którzy popełniali przestępstwa razem z PiS-em, zgłaszajcie się do prokuratury, współpracujcie, nie uciekajcie za granicę, nic wam to nie pomoże - zaapelowała.
"Rozpoczyna się pewien proces rozliczania"
Wiceministra i europosłanka mówiły też o raporcie zespołu w MON, który ocenił funkcjonowanie podkomisji smoleńskiej Antoniego Macierewicza. Na podstawie raportu skierowano 41 wniosków do prokuratury, w tym 24 dotyczące samego Macierewicza.
Zdaniem Gasiuk-Pihowicz mamy do czynienia z ogromem "nieprawidłowości, które pokazują jak w soczewce, jak działało państwo PiS na przykładzie działania tej podkomisji". - Łamanie procedur, łamanie prawa, Macierewicz zachowujący się jak absolutnie nietykalny książę. Właśnie (że) jest "tykalny" i widać w tym momencie, że rozpoczyna się pewien proces jego rozliczania - mówiła.
Oceniła, że poza ogromnymi wydatkami podkomisji należy zwrócić uwagę, że "tutaj chodzi także przede wszystkim o wykorzystywanie instytucji państwowych do szerzenia dezinformacji, do szerzenia bezwzględnego kłamstwa". Jak mówiła, "ten kapłan smoleńskiego kłamstwa został na tym kłamstwie przyłapany" i "ludzie dowiedzieli się o tym, jaka była skala nieprawidłowości i kłamstw".
Mucha podkreślała, iż "my sobie musimy uświadomić to, że państwo polskie, rozliczając PiS, musi działać w trybie ekstraordynaryjnym". - Czyli w trybie kompletnie innym niż w normalnych sytuacjach działa państwo demokracji liberalnej. Musimy sobie zdawać sprawę z tego, że pewne wyłomy trzeba robić, ale po długiej dyskusji, po długiej debacie - mówiła.
- Natomiast naprawdę zadajmy sobie dwa podstawowe pytania. (...) Jakim cudem 30 lat w państwie polskim hulał ruski szpieg? I drugie, być może nawet ważniejsze. Kto mu dał na to przyzwolenie? (...) Co miał w swoich rękach Macierewicz, że miał przez te 30 lat przyzwolenie na to, żeby robić to, co robił? Przyzwolenie od swoich kolegów partyjnych? - pytała Joanna Mucha.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24