Krzysztof Kwiatkowski miał podczas rozmów telefonicznych mówić do Jana Burego, żeby ten „szykował kandydata na wicedyrektora” w rzeszowskiej delegaturze NIK - wynika z ustaleń "Gazety Wyborczej". W piątek prokuratura skierowała wnioski o uchylenie immunitetów Kwiatkowskiemu i Buremu do Sejmu.
O tym, że prokuratura chce pozbawienia immunitetów Kwiatkowskiego i Burego w związku z podejrzeniem ustawiania konkursów w delegaturach Najwyższej Izby Kontroli, poinformowali jako pierwsi dziennikarze śledczy tvn24.pl Jak wynika z ustaleń „Gazety Wyborczej”, która dotarła do fragmentów materiału dowodowego w tej sprawie, Kwiatkowski rozmawiał z Burym na temat obsadzania stanowisk w delegaturach NIK od 2013 roku. Chodziło głównie o rzeszowską delegaturę, która prowadzi kontrole na Podkarpaciu. Bury jest baronem PSL w tym regionie.
Konkurs na dyrektora
Zdaniem prokuratury polityk PSL, po tym jak Kwiatkowski został wybrany na prezesa NIK (lipiec 2013), chciał unieważnienia konkursu na dyrektora rzeszowskiej delegatury, ponieważ starał się o to stanowisko dla swojego człowieka.
Według informacji śledczych, Kwiatkowski miał dzwonić do Burego po rozmowie z Jackiem Jezierskim - swoim poprzednikiem - i mówić: "Właśnie wyszedłem z pewnej rozmowy (...), gdzie powiedziałem, że mam nadzieję, że jutro będą trzy dobre decyzje (...). Unieważnienie konkursu na dyrektora w Rzeszowie (...), wicedyrektora i dyrektora w Warszawie" - informuje "GW".
Ponieważ nie udało się unieważnić konkursu na szefa delegatury, Kwiatkowski miał polecić ówczesnemu wiceprezesowi NIK, Marianowi Cichoszowi, rezygnację z uczestniczenia w komisji konkursowej, która wybierała szefa delegatury w Rzeszowie. "Mówisz, że twoim zdaniem na tym etapie nie powinno się tego rozstrzygać i że rezygnujesz z prac" - miał polecić Cichoszowi Kwiatkowski. Po tej rozmowie, jak informuje gazeta, Cichosz zrezygnował zasiadania w komisji, jednak nie przerwało to jej prac. Konkurs wygrał niepopierany przez Burego Wiesław Motyka.
"Szykuj sobie kandydata na wicedyrektora"
Głosy nasze miał, wiesz, kur..., bo jak se od początku pozwolisz na to, że będziesz tylko ozdobnikiem (...), to będzie cię traktował jak ozdobnik (...), musisz zacząć troszeczkę stawiać oczekiwania (...), pamiętaj, Krzysio Kwiatkowski jest d..., żebyś wiedział, on jest d... i jak zobaczy zawodnika, który ma kręgosłup, to się ugnie, a jak nie, no to będzie po nim jeździł jak po burej kobyle Jan Bury do Mariana Cichosza o Krzysztofie Kwiatkowskim
Zdaniem prokuratury Bury wpływał też na wybór wiceszefa rzeszowskiej delegatury. Forsował na to stanowisko Pawła Adamskiego, który w latach 90. był asystentem Burego. Adamski, który kilkanaście lat był kontrolerem NIK, miał wpłacać pieniądze na kampanię polityka PSL. "I ty szykuj sobie kandydata na wicedyrektora" - miał mówić przez telefon do Burego Kwiatkowski we wrześniu 2013 roku, kiedy planowane było ogłoszenie konkursu na wicedyrektora delegatury NIK w Rzeszowie. W komisji konkursowej, która została powołana, zasiadał sam prezes NIK. Jak informuje "Wyborcza", przed konkursem Kwiatkowski miał zadzwonić do Burego i mówić: "Jedna subtelna prośba i przypomnienie, żeby ktoś tam nie zapomniał o złożeniu dokumentów". Zdaniem prokuratury miało chodzić o dokumenty Adamskiego. Bury zabiegał o powołanie swojego byłego asystenta także u wicedyrektora Cichosza, któremu przypominał, że "jest reprezentantem PSL" i musi wpływać na Kwiatkowskiego. - Głosy nasze miał, wiesz, kur..., bo jak se od początku pozwolisz na to, że będziesz tylko ozdobnikiem (...), to będzie cię traktował jak ozdobnik (...), musisz zacząć troszeczkę stawiać oczekiwania (...), pamiętaj, Krzysio Kwiatkowski jest d..., żebyś wiedział, on jest d... i jak zobaczy zawodnika, który ma kręgosłup, to się ugnie, a jak nie, no to będzie po nim jeździł jak po burej kobyle - miał mówić Bury do Cichosza.
"Panie prezesie, jak donoszą, zadanie wykonane"
Adamski został wybrany przez komisję w połowie października na wicedyrektora rzeszowskiej delegatury NIK. Po wyborze Bury miał wysłać SMS-a do Kwiatkowskiego o treści: "Panie prezesie, jak donoszą, zadanie wykonane. Ale mógłby NIK zrobić przyjemność rządowi i zrobić szybką doraźną kontrolę, jak są szkoły przygotowane do 6-latków, bo dzisiaj media doniosły, że jest do d..!" - przytacza "GW". Prokuratura nie znalazła dowodów na ustawianie wyników kontroli NIK, jednak wyniki tej z 2014 roku, w przeciwieństwie do poprzedniej, były dla rządu korzystne. "Wyborcza" opisuje też sprawę związaną z wynikami kontroli NIK z budowy wiatraków w gminie Chmielnik na Podkarpaciu, na wyniki której miał wpływać Bury.
Prezes NIK zaprzecza
"Z całą odpowiedzialnością stwierdzam, że nowi dyrektorzy i wicedyrektorzy delegatur i departamentów NIK zwyciężyli w konkursach przeprowadzonych zgodnie z ustawą i wewnętrzną procedurą. Wybrani zostali najlepsi kandydaci dla poszczególnych jednostek" - stwierdził Kwiatkowski w oświadczeniu, jakie opublikował po ujawnieniu przez tvn24.pl sprawy badania przez prokuraturę jego działalności. "Warto pamiętać, że kierując NIK muszę rozmawiać z różnymi osobami, z szefami klubów parlamentarnych oraz członkami komisji sejmowych, w tym zwłaszcza Sejmowej Komisji do Spraw Kontroli Państwowej. NIK jest wszak organem Sejmowi podległym i działającym na rzecz Sejmu. Ale między rozmową a złamaniem prawa jest zasadnicza różnica. Nie odpowiadam za nadinterpretacje moich spotkań i rozmów, odpowiadam wyłącznie za swoje zachowanie. A ono było zgodne z prawem. Trzeba pamiętać, że zadaniem Prezesa NIK jest również przekonywanie posłów ze wszystkich ugrupowań do podjęcia prac nad wnioskami pokontrolnymi. W tym sensie każdy Prezes Izby musi zabiegać o poparcie parlamentu. Każda z moich rozmów z parlamentarzystami dotyczyła interesów Najwyższej Izby Kontroli, a nie moich spraw osobistych" - dodał prezes NIK.
Krzysztof Kwiatkowski w piątek wystąpił do Sejmu z prośbą o uchylenie jego immunitetu.
W oświadczeniu na swojej stronie internetowej Jan Bury napisał, że "ma czyste sumienie". Dodał, że "jego zachowanie będzie stosowne do zaistniałej sytuacji". Nie doprecyzował jednak, czy zrzeknie się immunitetu.
"W związku z pojawiającymi się w mediach zarzutami wobec mojej osoby pragnę poinformować, że miałem i mam pełną świadomość niezależności Najwyższej Izby Kontroli. Nigdy nie miałem intencji by w tę niezależność ingerować. Mam też wrażenie, że od ponad dwóch lat CBA prowadzi wobec mnie bezpardonową akcję mającą na celu wyeliminowanie mnie z życia publicznego. Byłem i jestem osobą odpowiedzialną, mam czyste sumienie. Moje zachowanie będzie stosowne do zaistniałej sytuacji" - tak brzmi całe oświadczenie przewodniczącego klubu PSL.
Autor: dln/ja / Źródło: Gazeta Wyborcza, tvn24.pl