Były prezydent Aleksander Kwaśniewski komentował w "Rozmowie Piaseckiego" sytuację na granicy polsko-białoruskiej. Mówiąc o możliwym rozwoju kryzysu, wskazał na trzy cele prezydenta Białorusi Alaksandra Łukaszenki w rozmowach z Zachodem. Przyznał, że nie wierzy, żeby "Rosja czy Łukaszenka byli zainteresowani przekształceniem tego konfliktu w wojnę".
Do kryzysu na granicy polsko-białoruskiej odniósł się w "Rozmowie Piaseckiego" były prezydent Aleksander Kwaśniewski.
Mówiąc o ewentualnych wariantach rozwoju sytuacji, wskazał na "cele Alaksandra Łukaszenki".
- To jest chęć doprowadzenia do rozmów i w tych rozmowach z Unią Europejską, albo bardziej ogólnie z Zachodem, Łukaszenka ma trzy cele. Pierwszy to zdjąć sankcje, co jest niemożliwe, drugi to osłabić sankcje - możliwe, program minimum, rozwiązanie typu (Recep Tayyip - red.) Erdogan (prezydent Turcji - red.). To znaczy: ja się zajmę tymi uchodźcami, pod warunkiem że pomożecie mi finansowo, a ja wtedy będę trzymał was w szachu, bo będę mógł tymi uchodźcami odpowiednio manewrować, ale dostanę też pieniądze, żeby to załatwiać - oceniał Kwaśniewski.
- W gruncie rzeczy, jak patrzymy na to z ludzkiego, humanitarnego punktu widzenia, to kto wie, czy na ten wariant trzeci nie będzie trzeba w jakimś momencie pójść - dodał.
Pytany, czy to oznacza, że świat zacznie patrzeć na Łukaszenkę przez palce, były prezydent RP odparł: "nie pierwszy raz się będzie tak patrzyło na dyktatorów, nie ostatni". - Natomiast ważymy dwie wartości, pomoc ludziom, zatrzymanie konfliktu, a jednocześnie trochę utratę cnoty, czyli uznanie, że dyktator jest naszym partnerem politycznym - powiedział.
Czy na granicy padnie strzał? Kwaśniewski: jest takie ryzyko
Dopytywany, czy ze względu na nieprzewidywalność działań białoruskiego przywódcy jest ryzyko, że na granicy może paść strzał, Kwaśniewski stwierdził, że "nie jest to intencją w tej chwili, ale ryzyko jest takie".
- Wszystkie tego typu konflikty mogą przynieść zupełnie nieoczekiwaną, spontaniczną prowokację albo przygotowaną. My nie wiemy na przykład, co tam się dzieje wewnątrz różnych służb, kto stracił nerwy, a kto jest watażka i chciałby trochę poszaleć - dodał.
Kwaśniewski przyznał, że nie wierzy, żeby "Rosja czy Łukaszenka byli zainteresowani przekształceniem tego konfliktu w wojnę". - Nie wierzę w to, moim zdaniem nie mają w tym żadnego celu - stwierdził.
Kwaśniewski: mówienie o wojnie hybrydowej to gruba przesada
Prezydent Polski w latach 1995-2005 przekonywał w "Rozmowie Piaseckiego", że "powinniśmy nieco złagodzić język, o którym mówimy". Według Kwaśniewskiego mówienie o wojnie hybrydowej "to gruba przesada". - Jeżeli my nazywamy to, co jest dzisiaj na granicy, wojną hybrydową, to jak nazwać to, co się dzieje na Ukrainie, gdzie mamy prawdziwą broń, prawdziwe strzały, prawdziwe ofiary? - analizował.
W ocenie byłego prezydenta na granicy Polski z Białorusią "to jest konflikt zainspirowany i prowadzony przez stronę białoruską z wsparciem rosyjskim". - Natomiast nie przesadzajmy w tych emocjach, dlatego że jeżeli spokojniej podejdziemy do tematu, to może być uspokojony, a przynajmniej nie eskalować - dodał.
Kwaśniewski o "nadziei na nieeskalowanie konfliktu"
Kwaśniewski zauważył, że "część migrantów na granicy jest zdesperowana, agresywna i w stosunku do nich trzeba się zachować tak, jak mówią regulaminy". - Nie jestem zwolennikiem lania wodą ludzi w połowie listopada, bo to na pewno jest nieprzyjemne, ale jeżeli rzucają kamieniami w polskich policjantów, to co robić? - zastanawiał się.
- To są metody regulaminowe, które są stosowane, ale przecież nie tylko na tym polega rozwiązanie konfliktu. Budowanie tej zapory to jest jedno, mam nadzieję, że jak skończymy budować mur, to już dawno tego konfliktu nie będzie i ten mur zostanie wspomnieniem po niedobrych czasach - mówił gość TVN24.
- Musi być prowadzona odpowiednia akcja humanitarna i musi być prowadzona akcja dyplomatyczna, co w tej chwili obserwujemy. Ja w tym widzę jakąś nadzieję na nieeskalowanie konfliktu - dodał.
Były prezydent o dwóch powodach, dla których warto wykorzystać OBWE
Kwaśniewski ocenił, że konflikt "można było lepiej rozegrać". - Nie sądzę, żebyśmy mogli zmienić decyzje Łukaszenki, bo takich wpływów nie mamy, natomiast można było szybciej umiędzynarodowić problem, zaprosić Frontex, uruchomić niezbędne instytucje, zarówno Unii Europejskiej, jak i OBWE (Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie - red.). Ja się dziwię, że my nie mówimy o OBWE, która jest w dużej mierze powołana do takich sytuacji - podkreślał były prezydent.
Zwracał uwagę na "dwa powody, dla których warto OBWE wykorzystać". - Od 1 stycznia my będziemy przewodniczącym OBWE, a w OBWE jest i Białoruś, i Rosja. To jest ta płaszczyzna, na której można porozmawiać - mówił.
Kwaśniewski: wszyscy, którzy krzyczą "więcej bezpieczeństwa", de facto krzyczą "mniej wolności dla obywateli"
Odnosząc konflikt na granicy polsko-białoruskiej do sytuacji na scenie politycznej w Polsce, Kwaśniewski powiedział, że jest przekonany, iż "głównym tematem kampanii, kiedy by te wybory nie były, będzie kwestia bezpieczeństwa". - Jeżeli bezpieczeństwo jest tematem wyborczym, to jest to niewątpliwie pomoc dla rządzących - ocenił.
Zdaniem byłego prezydenta "opozycja musi wygrać na tym konflikcie, pokazując, o co tutaj chodzi i apelując do rozsądku". - Polityka, że wroga mamy na Wschodzie, wroga na Zachodzie, wroga mamy w środku to jest polityka obłędna. To już nie jest nawet izolacja, a wyłączenie Polski z normalnych procesów społecznych czy politycznych, które zachodzą - powiedział.
Według Kwaśniewskiego, "z bezpieczeństwem jest związana jeszcze jedna kwestia, o której trzeba głośno mówić". - Wszyscy, którzy krzyczą "więcej bezpieczeństwa", de facto krzyczą "mniej wolności dla obywateli". Choćby na tej płaszczyźnie pewien spór polityczny jest konieczny - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24