Nie mogłem uwierzyć, że tak jest – powiedział w "Kropce nad i" profesor Wojciech Maksymowicz, poseł Porozumienia, lekarz i były minister zdrowia. Odniósł się do sprawy doktora Pawła Grzesiowskiego, któremu Krzysztof Saczka, pełniący obowiązki szefa GIS, zarzuca między innymi "oczernianie instytucji państwowych" i chce jego ukarania. Według Maksymowicza "to jest skandal do sześcianu". Poseł ocenił również, że Saczka "jest złym narzędziem w miejscu, gdzie powinien być lekarz ze specjalnością zdrowie publiczne".
Krzysztof Saczka, pełniący obowiązki głównego inspektora sanitarnego, przesłał do Naczelnej Izby Lekarskiej pismo, w którym oskarża doktora Pawła Grzesiowskiego, eksperta NIL do spraw walki z COVID-19 między innymi o "wprowadzanie opinii publicznej w błąd niepotwierdzonymi i nieprawdziwymi informacjami na temat epidemii COVID-19" i "oczernianie instytucji państwowych", w tym sanepidu.
"To jest skandal do sześcianu"
O sytuacji dotyczącej Grzesiowskiego mówił w "Kropce nad i" w TVN24 profesor Wojciech Maksymowicz, lekarz i poseł Porozumienia (klub PiS) oraz były minister zdrowia.
Przekazał, że dowiedział się o tym "z kół zbliżonych do izby lekarskiej". - Nie mogłem uwierzyć, że tak jest – przyznał. Według niego "to jest skandal do sześcianu" i "kompromitacja".
Maksymowicz mówił przy tym, że Saczka jest w sanepidzie "narzędziowo". - Ale jest złym narzędziem. Pan inżynier od zarządzania systemami informatycznymi jest złym narzędziem w miejscu, gdzie powinien być lekarz ze specjalnością zdrowie publiczne – ocenił.
- Ja bym nie mógł zostać głównym inspektorem sanitarnym mimo doświadczeń w zdrowiu publicznym i wykładania, ponieważ jest w ustawie zapisane, kto powinien być – wskazywał poseł Porozumienia, który jest z zawodu neurochirurgiem, a w przeszłości pracował na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim.
- Ileż p. o. ma być w sytuacji takich prawdziwych zdarzeń? To jest chore, bo widzimy efekty tego – dodał Maksymowicz.
Maksymowicz: nie ma powodów jeszcze w tej chwili ograniczać obostrzenia
Maksymowicz mówił również o sytuacji epidemicznej w kraju. Według niego "nic nie wskazuje na to, żeby miało być lepiej". Ocenił, że we wtorek i w poniedziałek raportowano mniej nowych infekcji, bo "mniej się zlicza". Wcześniej również w weekendy i tuż po nich, a także w okresie świąt bilanse zakażeń były niższe niż w środku danego tygodnia.
- Jutro będzie więcej (zakażeń - red.), a pojutrze będzie dużo więcej. Na pewno nie jest to jeszcze etap zejścia ze szczytu fali. Jesteśmy pewnie na tym szczycie – mówił Maksymowicz. Jego zdaniem, "nie ma powodów jeszcze w tej chwili ograniczać" obostrzenia. - Powinny dalej być, niestety – dodał.
Ministerstwo Zdrowia poinformowało we wtorek o 8245 nowych, potwierdzonych przypadkach zakażenia koronawirusem. Dzień wcześniej raportowano o 9902 nowych infekcjach. Od początku epidemii w Polsce zakażenie koronawirusem potwierdzono u 2 456 709 osób, z których 55 065 zmarło.
Rzecznik rządu Piotr Mueller we wtorek był pytany o to, kiedy należy spodziewać się informacji dotyczącej ewentualnego przedłużenia obostrzeń. Przekazał, że w środę o godzinie 10 odbędzie się posiedzenie Rządowego Zespołu Zarządzania Kryzysowego, który na podstawie najświeższych danych podejmie decyzję dotyczącą obostrzeń.
Mueller mówił, że informacje dotyczące ewentualnego przedłużenia obowiązujących obostrzeń i ich zakresu zostaną przekazane w środę, najpóźniej w czwartek. Dodał, że "każdy wariant brany jest pod uwagę, zarówno korekty w obostrzeniach, jak i przedłużenia obostrzeń".
Do 9 kwietnia obowiązują zaostrzone zasady, zgodnie z którymi między innymi zamknięte są duże sklepy meblowe i budowlane, a także salony fryzjerskie i kosmetyczne. W handlu i miejscach kultu wprowadzone są limity osób. Tak samo jest w placówkach handlowych, na targu lub poczcie.
Centra i galerie handlowe pozostają zamknięte, z wyjątkiem między innymi sklepów spożywczych, aptek i drogerii, salonów prasowych, księgarni. Obiekty hotelowe pozostają zamknięte, z wyjątkiem hoteli robotniczych, a także na przykład dla medyków, kierowców wykonujących transport drogowy czy żołnierzy. Ponadto do odwołania obowiązuje nakaz zakrywania ust i nosa maseczką oraz zachowywanie 1,5 metra odległości od innych.
Maksymowicz: dopóki tak jeszcze jest i nowe wybory wchodzą w grę, to znaczy, że mamy demokrację i cieszmy się z tego
Poseł Porozumienia był również pytany, czy widzi szansę na przedterminowe wybory. Wicepremier, prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński, jak czytamy w zapowiedzi środowego wywiadu dla "Gazety Polskiej", powiedział, że "może dojść do wydarzeń, które doprowadzą do skrócenia kadencji". - Ale żeby była jasność, nie prognozuję wcześniejszych wyborów. Jedynie nie wykluczam takiej ewentualności – dodał Kaczyński.
Maksymowicz odniósł się do tych słów. - Nie wiem, na ile to jest wynik ścisłej kalkulacji, na ile potrzeba zdyscyplinowania swoich wiernych współpracowników. Bo tak też może być oczywiście i to zresztą zrozumiałe – ocenił.
Jego zdaniem, "w demokracji to jest dobra rzecz co jakiś czas jednak posłuchać społeczeństwa, jak by chciało". - Ja myślę, że to jest bardzo dobre, bo otrzeźwia i odcina tych wszystkich, którzy zaczynają traktować partię jako coś, co jest taką krową dojną – dodał.
Według Maksymowicza takie podejście "zawsze się w demokracji co pewien czas potem odbija jakimś echem, czkawką dla niektórych".
- Dopóki tak jeszcze jest i to wchodzi w grę – nowe wybory, to znaczy, że mamy demokrację i cieszmy się z tego. O to walczyliśmy przez całe 80. lata – dodał Maksymowicz.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24