Trzeba tworzyć możliwości prawne, abyśmy nie byli zaskakiwani, że z jakichś przyczyn technicznych nie będzie można odbyć wyborów - przekonywał w "Faktach po Faktach" rzecznik rządu Piotr Mueller. Uzasadniał złożenie przez klub Prawa i Sprawiedliwości projektu ustawy, która dałaby możliwość głosowania korespondencyjnego wszystkim wyborcom. Mueller przyznał przy tym, że "nie wiadomo jeszcze", czy wybory prezydenckie odbędą się w majowym terminie.
We wtorek Sejm, odrzucając poprawki Senatu, przyjął zmianę w Kodeksie wyborczym, która umożliwia głosowanie korespondencyjne osobom mającym ponad 60 lat lub przebywającym na kwarantannie. Tego samego dnia klub Prawa i Sprawiedliwości złożył projekt ustawy dotyczący wyborów prezydenckich. Posłowie partii rządzącej chcą, by możliwość głosowania korespondencyjnego przysługiwała wszystkim wyborcom.
Najbliższymi wyborami są wybory prezydenckie, których pierwszą turę zaplanowano na 10 maja. Opozycja i świat nauki wielokrotnie apelowali o przełożenie tego terminu w związku z epidemią.
"Trzeba stworzyć warunki prawne i techniczne do tego, aby wybory mogły się odbyć"
W "Faktach po Faktach" rzecznik rządu Piotr Mueller oświadczył, że "nie jest przesądzone", iż wybory prezydenckie odbędą się 10 maja . - Wiemy, że sytuacja epidemiczna w kraju w tej chwili jest jeszcze niejednoznaczna. Nie wiemy, jak będzie wyglądała sytuacja na początku maja. W następnych miesiącach może być kontynuowany niestety taki wariant, że ta epidemia będzie na wysokim poziomie - przyznał.
Odnosząc się do zaproponowanych przez klub PiS zmian stwierdził, że jego zdaniem "trzeba tworzyć możliwości prawne, abyśmy nie byli zaskakiwani, że z jakichś przyczyn technicznych nie będzie można odbyć wyborów". Dodał, że "można przesunąć wybory", jeżeli wprowadzony zostanie stan nadzwyczajny. - To określa konstytucja - powiedział rzecznik rządu. - Ale wyobraźmy sobie sytuację, że przez wiele miesięcy będzie taka sytuacja. Wtedy trzeba stworzyć warunki prawne i techniczne do tego, aby wybory mogły się odbyć - kontynuował.
- Nie można w nieskończoność, nawet w przypadku stanów nadzwyczajnych, przekładać terminu wyborów. Zresztą myślę, że nie byłoby na to społecznego przyzwolenia - ocenił gość TVN24. Uznał, że "jest możliwość przeprowadzenia wyborów w tym roku, ale nie wiadomo jeszcze, czy na 100 procent odbędą się w tym terminie". - Chociaż oczywiście kalendarz wyborczy w tej chwili zakłada, że to jest maj tego roku i w tej chwili on nie jest zmieniony - powiedział Mueller.
Mueller: jest czas na to, aby zgłosić poprawki i aby odniosła się do tego opinia publiczna
Mueller ocenił, że do najbliższego, piątkowego posiedzenia Sejmu "mamy jeszcze czas na to, aby przyjrzeć się temu projektowi przez każdy klub parlamentarny".
- W piątek miałoby odbyć się głosowanie, dzisiaj mamy wtorek. Jest czas na to, aby zgłosić poprawki, jest czas na to, aby odniosła się do tego opinia publiczna - przekonywał. Jak mówił rzecznik rządu, "projekt jest publiczny, w związku z tym powinien być teraz przedmiotem dyskusji". - Również dyskusji w ramach klubów parlamentarnych - dodał.
"Mamy nadzieję, że te obostrzenia, które wprowadziliśmy, będą wystarczające"
Premier Mateusz Morawiecki poinformował we wtorek o wprowadzeniu nowych ograniczeń w związku z rozprzestrzenianiem się koronawirusa. To między innymi zachowanie dwumetrowego dystansu w przestrzeni publicznej, limity liczby klientów w sklepach, zamknięte zakłady fryzjerskie, obowiązek nakładania rękawiczek przed wejściem do sklepu. Za złamanie zasad grozi grzywna od 5 do 30 tysięcy złotych.
- Mamy nadzieję, że te obostrzenia, które wprowadziliśmy, będą wystarczające - mówił w "Faktach po Faktach" Piotr Mueller. Zaznaczył jednak, że "to wszystko zależy też od nas". - Musimy przede wszystkim do tych obostrzeń się stosować. Bo to kontakty międzyludzkie w tej chwili, jakkolwiek to strasznie brzmi, generują ryzyko zachorowania - przekonywał rzecznik rządu.
- One tak naprawdę decydują o tym, czy ta epidemia będzie się rozszerzała czy nie - dodał.
"W wielu przypadkach wnioskodawcy tych poprawek nie wskazali na konkretne koszty"
Mueller wyjaśniał także, dlaczego Sejm zdecydował się odrzucić większość poprawek Senatu do rządowej specustawy ws. koronawirusa.
- Jednym z powodów jest chociażby to, że w wielu przypadkach wnioskodawcy tych poprawek nie wskazali na konkretne koszty, które generują te poprawki - mówił. - W ten sposób trudno przyjmować konkretne rozwiązania bez oceny skutków regulacji rozumianych jako koszty w budżecie państwa - czy w kwestii zwiększenia deficytu budżetowego, czy zadłużenia publicznego - kontynuował. Przekonywał, że rząd jest gotowy, by rozszerzać propozycje zawarte w ustawie, "jeżeli sytuacja w Polsce miałaby się pogorszyć". - Choć liczymy na to, że ten trudny okres uda się w ciągu najbliższych kilku miesięcy przejść - powiedział Piotr Mueller.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24