Komisja śledcza do spraw wyborów korespondencyjnych przedstawiła "projekt stanowiska" końcowego ze swoich prac i zagłosowała za sporządzeniem 12 zawiadomień do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez osoby odpowiedzialne za przygotowywanie wyborów prezydenckich w maju 2020 roku. Szefowa komisji Magdalena Filiks (KO) mówiła, że z oceny komisji wynika, że tamtą decyzję "podjął Jarosław Kaczyński". Anita Kucharska-Dziedzic (Lewica) przekazała z kolei, że Mateusz Morawiecki "nie działał w granicach prawa i nadużył swoich uprawnień".
Komisja śledcza ds. wyborów korespondencyjnych przedstawiła w czwartek "projekt stanowiska" końcowego ze swoich prac i zagłosowała za sporządzeniem 12 zawiadomień do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez osoby odpowiedzialne za tzw. wybory kopertowe.
Komisja sporządzi 12 zawiadomień do prokuratury
Głosowanie przesądziło, że członkowie komisji przygotują 12 wniosków o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Zawiadomienia będą dotyczyć prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, byłego szefa MAP Jacka Sasina, i wiceszefów tego resortu Tomasza Szczegielniaka i Artura Sobonia, byłego premiera Mateusza Morawieckiego i byłego szefa KPRM Michała Dworczyka oraz marszałek Sejmu IX kadencji Elżbiety Witek, a także byłego szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego.
Dwa wnioski o podejrzenia popełnienia przestępstwa mają dotyczyć także byłych członków zarządu Poczty Polskiej: Tomasza Zdzikota, Grzegorza Kurdziela, Tomasza Cicirko, Pawła Przychodzienia, Andrzeja Bodzionego i Tomasza Janka, a także byłych członków zarządu PWPW: Macieja Biernata, Piotra Ciompy i Tomasza Sztangi.
Komisja sporządzi też wnioski o popełnieniu przestępstwa przez byłego ministra cyfryzacji Marka Zagórskiego i prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych Jana Nowaka.
Szefowa komisji Magdalena Filiks (KO) poinformowała, że ostatnie posiedzenie komisji, na którym planowane jest przyjęcie jej końcowego raportu, odbędzie się na przełomie sierpnia i września, a dokument ma być udostępniony na stronie Sejmu. Filiks poinformowała również, że do projektu w ciągu 14 dni będzie można zgłaszać pisemne poprawki. Na prośbę posłów PiS szefowa komisji przedłużyła jednak termin na składanie do 21 dni, licząc od czwartkowego posiedzenia.
Wcześniej - w środę - były przewodniczący Dariusz Joński przekazał, że komisja zagłosuje w czwartek nad złożeniem wniosków do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez polityków z PiS, którzy mieli udział w przygotowaniu wyborów prezydenckich w 2020 r. Joński mówił o akcie oskarżenia wobec polityków PiS i tych których pełnili funkcje premiera, marszałek Sejmu, ministrów, wiceministrów, jak i prezesa partii Jarosława Kaczyńskiego".
Magdalena Filiks, która zastąpiła dotychczasowego szefa komisji posła Dariusza Jońskiego (KO) w funkcji przewodniczącego komisji śledczej ds. wyborów korespondencyjnych, poinformowała, że na czwartkowym posiedzeniu nie odbędzie się głosowanie nad złożeniem wniosków do prokuratury, a jedynie za ich sporządzeniem.
Filiks: sprawa wyborów korespondencyjnych przez bardzo długi czas pozostawała niewyjaśniona
Filiks na początku posiedzenia przekazała, że chce "zaprezentować projekt stanowiska komisji". - Zaznaczę, że to w zasadzie jego najważniejsze konkluzje, bowiem sam projekt liczy 400 stron. (...) Chciałabym ustne wystąpienia ograniczyć tylko do konkluzji i najważniejszych kwestii - zapowiedziała przewodnicząca komisji. Dodała, że "po przedstawieniu projektu sprawozdania z działalności komisji każdy z państwa posłów oraz też doradców otrzyma dzisiaj projekt stanowiska komisji" w całości.
- Komisja powstała dlatego, że pomimo uruchomienia już w 2020 roku aparatu państwa, organizacji, stowarzyszeń czy osób prywatnych sprawa wyborów korespondencyjnych przez bardzo długi czas pozostawała niewyjaśniona. Komisja śledcza podjęła jednocześnie próbę odbudowy zaufania obywateli do państwa wobec sposobu działania przyjętego przez poprzednią władzę, który miał za zadanie chronić polityków i ludzi z kręgów władzy kosztem dojścia do prawdy i poczucia sprawiedliwości społecznej - mówiła.
W projekcie sprawozdania, który czytała Filiks, podano, że "organy władzy publicznej w czasie sprawowania władzy przez koalicję rządową składającą się z partii Prawo i Sprawiedliwość oraz Suwerenna Polska, wcześniej Solidarna Polska, jak również Porozumienia Jarosława Gowina zmierzały do przeprowadzenia wyborów prezydenta Rzeczypospolitej w sposób, który mógł ograniczyć, a nawet pozbawić kilka milionów obywateli czynnego prawa wyborczego".
- Rządząca większość usiłowała przeprowadzić wybory, które nie byłyby z całą pewnością wyborami powszechnymi, równymi i tajnymi - dodała.
"Ówczesna koalicja rządowa nie potrafiła wypracować zgodnego stanowiska"
Szefowa komisji, prezentując swoją część projektu, podkreśliła też, że retoryka prezentowana przez niektórych świadków, że wybory 10 maja 2020 r. nie odbyły się przez opozycję, a szczególności przez ówczesną wicemarszałek Sejmu Małgorzatę Kidawę-Błońską, została podważona przez samego przewodniczącego PKW Sylwestra Marciniaka. - On wprost zeznał przed komisją, że pani Kidawa-Błońska była kandydatem i do tego rzecz się tylko sprowadza. Nie miała ona zatem żadnego wpływu na kwestię przeprowadzenia bądź też nieprzeprowadzenia tych wyborów - zaznaczyła szefowa komisji.
- Na podstawie zgromadzonych dowodów komisja stwierdza, że to opozycja wewnętrzna w (ówczesnej - red.) koalicji rządowej w postaci części polityków Porozumienia Jarosława Gowina powstrzymała wybory korespondencyjne - podkreśliła Filiks.
Oświadczyła, że "prace komisji ujawniły, że to ówczesna koalicja rządowa nie potrafiła aż do 6 maja 2020 r. wypracować zgodnego stanowiska, a przy tym przez cztery lata wprowadzała opinię publiczną w błąd, usiłując przenieść całą odpowiedzialność za nieprzeprowadzone wybory na ówczesną opozycję parlamentarną".
Zaznaczyła też, że według komisji powodami, dzięki którym wybory korespondencyjne się nie odbyły były: nieprzygotowanie legislacyjne, organizacyjne, a przede wszystkim brak porozumienia wewnątrz samych rządzących. - Faktem jest, że koalicja rządowa nie zdążyła przygotować i przeprowadzić, zgodnie z prawem, wyborów w formule jaką sobie wymyśliła i powinna dziś ponieść za to odpowiedzialność - podkreśliła szefowa komisji.
Jak mówiła, ówczesny premier Mateusz Morawiecki "zamiast uzurpować sobie uprawnienia organów wyborczych do wydawania poleceń związanych z przeprowadzeniem wyborów prezydenta RP, powinien skorzystać z rozwiązań przyjętych w konstytucji RP już w 1997 roku". - Tym bardziej, że w ocenie komisji od uchwalenia konstytucji nie było bardziej wyraźnej i oczywistej sytuacji faktyczno-prawnej uzasadniającej wprowadzenie w naszym kraju stanu nadzwyczajnego - dodała Filiks.
Filiks: decyzję o przeprowadzeniu wyborów w trybie korespondencyjnym podjął Jarosław Kaczyński
Magdalena Filiks (KO) przedstawiła także część wniosku z raportu, która dotyczy Jarosława Kaczyńskiego. - Z analizy zeznań świadków, a także innych dowodów, w szczególności wywiadu udzielonego przez Jarosława Kaczyńskiego w maju 2021 roku tygodnikowi "W sieci", w ocenie komisji wynika, że decyzję o przeprowadzeniu w Polsce wyborów prezydenckich w trybie korespondencyjnym podjął prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński - mówiła szefowa komisji.
- Zebrany materiał dowodowy wskazuje, że Jarosław Kaczyński, będąc posłem partii rządzącej, nie posiadając żadnych kompetencji, jakie konstytucja Rzeczypospolitej przyznaje marszałkowi Sejmu czy też prezesowi Rady Ministrów jako poseł, funkcjonariusz publiczny, przekroczył uprawnienia, wykorzystując przy tym swoją pozycję jako prezes Prawa i Sprawiedliwości. Jego działanie nie służyło ochronie społecznego interesu, lecz było działaniem na jego szkodę - kontynuowała.
Jak powiedziała Filiks, "jedyną motywacją działania Jarosława Kaczyńskiego była chęć, by za wszelką cenę przeprowadzić wybory i utrzymać prezydenturę Andrzeja Dudy".
- O jednoznaczności motywacji działania Jarosława Kaczyńskiego świadczy jego nieracjonalna, lekkomyślna i narażająca obywateli Polski postawa wobec nadzwyczajnych okoliczności, jakimi bez wątpienia był wówczas panujący w Polsce stan epidemii. Dowodem, że to Jarosław Kaczyński podjął ostatecznie decyzję o przeprowadzeniu wyborów prezydenta Rzeczypospolitej w formie głosowania korespondencyjnego jest także fakt marginalnej roli w procesie podejmowania decyzji politycznej o przeprowadzeniu tych wyborów premiera Mateusza Morawieckiego - mówiła Filiks.
Dodała, że według ustaleń komisji, "Jarosław Kaczyński podjął zarówno decyzję polityczną o przeprowadzeniu wyborów prezydenta Rzeczypospolitej zarządzonych na 10 maja 2020 roku, jak i decyzję o tym, że te wybory się nie odbędą".
Kucharska-Dziedzic: Morawiecki nie działał w granicach prawa
Członkini komisji Anita Kucharska-Dziedzic przekazała wnioski dotyczące zeznań byłego premiera Mateusza Morawieckiego i byłego szefa KPRM Michała Dworczyka. - Były szef Rady Ministrów Mateusz Morawiecki, wydając decyzję z dnia 16 kwietnia 2020 roku uznał się samozwańczo za organ uprawniony do wydawania poleceń związanych z procesem przeprowadzenia wyborów na prezydenta RP, chociaż żadne przepisy prawa powszechnie obowiązującego w dniu wydawania tych decyzji nie przyznawały prezesowi Rady Ministrów ani Kancelarii Prezesa Rady Ministrów kompetencji w tym zakresie - mówiła Kucharska-Dziedzic.
Jak dodała, "wiele informacji wskazuje, że organy władzy w czasie epidemii COVID-19 nadużywały tych przepisów i wykorzystywały je w innych celach niż zostały ustanowione". - Z przyczyn szczegółowo uzasadnionych w ocenie komisji (były - red.) prezes Rady Ministrów Mateusz Morawiecki, wydając decyzję z dnia 16 kwietnia 2020 roku nie działał w granicach prawa i nadużył swoich uprawnień, a wydane przez niego decyzje, co potwierdził Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie (...) i Naczelny Sąd Administracyjny (...) nie są zgodne z przepisami prawa powszechnie obowiązującego - czytała członkini komisji.
Jak mówiła Kucharska-Dziedzic, "Morawiecki w czasie przesłuchania przed komisją uznał swoją odpowiedzialność za wydanie decyzji z dnia 16 kwietnia 2020 roku i wynikające z nich konsekwencje, a co za tym idzie, również za bezpodstawne wydatkowanie środków publicznych, jak i za zlecenie przygotowania i przeprowadzenia wyborów prezydenckich naruszających podstawowe zasady demokracji, narażających państwo na destabilizację i śmieszność również na arenie międzynarodowej".
"Wszystko wskazuje na to, że Michał Dworczyk wprowadził premiera w błąd"
Posłanka przeszła późnień do wniosków dotyczących Michała Dworczyka, byłego szefa KPRM. - Wszystko wskazuje na to, że szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Michał Dworczyk wprowadził prezesa Rady Ministrów Mateusza Morawieckiego w błąd, zapewniając go w dniu 16 kwietnia 2020 roku przed podpisaniem decyzji, że decyzje są zgodne z prawem".
- Nie usprawiedliwia to jednak zaniedbania prezesa Rady Ministrów, który wiedząc wcześniej o negatywnych opiniach prawnych, powinien był samodzielnie zaczerpnąć informacji od osób, które tak negatywne opinie wydały i upewnić się, czy ich stanowisko rzeczywiście uległo zmianie, tak jak zapewniał premiera szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Michał Dworczyk - dodała.
- W ocenie komisji zarówno prezes Rady Ministrów Mateusz Morawiecki, jak i szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Michał Dworczyk bezpodstawnie zignorowali zastrzeżenia i ostrzeżenia wynikające z analiz Departamentu Prawnego, KPRM oraz Prokuratorii Generalnej Rzeczpospolitej przed wydaniem przez prezesa Rady Ministrów decyzji zlecających podjęcie konkretnym podmiotom działań w związku z powszechnymi i obligatoryjnymi wyborami korespondencyjnymi - kontynuowała Kucharska-Dziedzic.
Kłopotek: Kamiński i Sasin wprowadzili PWPW i Pocztę Polską w błąd
Agnieszka Kłopotek (PSL) przeczytała fragment projektu raportu, w którym zwrócono uwagę, że brak oficjalnej korespondencji między Ministerstwem Aktywów Państwowych a Pocztą Polską, a także brak notatek służbowych z prowadzonych rozmów i spotkań dot. przygotowania wyborów prezydenckich w 2020 roku, a także unikanie przez Ministra Aktywów Państwowych bezpośredniego udziału w czynnościach, "każą przyjąć, że kierownictwo MAP starało się publicznie zmarginalizować swój udział w organizacji wyborów korespondencyjnych oraz zdawało sobie sprawę, że podejmowane działania pozostają w sprzeczności z prawem".
W projekcie raportu zwrócono uwagę, że Sasin, wbrew wyraźnemu obowiązkowi wynikającemu z decyzji premiera z dnia 16 kwietnia 2020 roku, "z przyczyn leżących wyłącznie po jego stronie, nie zawarł przewidzianej w tej decyzji umowy z Pocztą Polską S.A". Jednak - jak mówiła Kłopotek - "brak wyraźnego komunikatu ze strony MAP, co do braku możliwości zawarcia umowy (...) pozwalał utrzymywać Pocztę Polską S.A. w przeświadczeniu, że umowa zostanie zawarta".
Projekt raportu głosi, że minister Kamiński, podobnie jak minister Sasin, nie zawarł umowy, którą miał zawrzeć z PWPW. Podano, że "Kamiński, wbrew wyraźnemu obowiązkowi wynikającemu z decyzji z dnia 16 kwietnia 2020 roku, z przyczyn leżących wyłącznie po jego stronie, nie zawarł przewidzianej w tej decyzji umowy z PWPW". W raporcie napisano, że "minister Kamiński w przeciwieństwie do ministra aktywów państwowych Jacka Sasina osobiście brał udział we wszystkich spotkaniach organizowanych w MSWiA dotyczących wyborów korespondencyjnych oraz w uzgodnieniach prowadzonych z MAP w zakresie, w jakim dotyczyły one nadzorowanej przez niego PWPW".
- Uchybienia ministra Mariusza Kamińskiego w zakresie niezawarcia umowy z PWPW są analogiczne do ciążących na ministrze Jacku Sasinie w stosunku do Poczty Polskiej S.A. i pokazują systemowy charakter naruszeń, jakich dopuściła się administracja rządowa w związku z wyborami korespondencyjnymi - czytała Kłopotek.
W ocenie autorów projektu raportu, "brak wyraźnego komunikatu ze strony MSWiA o braku możliwości zawarcia umowy i przyczyn tego stanu pozwalał utrzymywać PWPW w przeświadczeniu, że do zawarcia umowy dojdzie".
W projekcie podkreślano też, że zarówno PWPW jak i Poczta Polska, pomimo nie zawarcia umów rozpoczęły przygotowania do wyborów. W projekcie podano, że minister Kamiński w sposób nieformalny w tym uczestniczył, m.in. przez zatwierdzanie działań podejmowanych przez PWPW. Podano też, że Sasin nie tylko nie wypełnił obowiązku zawarcia umowy z Pocztą Polską S.A. obejmującej m.in. zasady finansowania (...) lecz również nie wypełnił obowiązku sfinansowania kosztów poniesionych przez Pocztę Polską.
Komisja ds. wyborów kopertowych
Komisja śledcza ds. wyborów korespondencyjnych, która zakończyła już przesłuchanie świadków, badała legalność, prawidłowość oraz celowość działań podjętych w celu przygotowania i przeprowadzenia wyborów prezydenta RP w 2020 roku w formie głosowania korespondencyjnego. Komisja przygotowuje teraz raport końcowy.
Od 19 grudnia 2023 r. do 24 maja komisja odbyła 25 posiedzeń, na których przesłuchała 28 świadków. Poza Jackiem Sasinem, Mariuszem Kamińskim, Mateuszem Morawieckim, Jarosławem Kaczyńskim i Elżblietą Witek przed komisją zeznawali też m.in. były wiceminister aktywów państwowych Artur Soboń, były minister edukacji i nauki Jarosław Gowin, były szef KPRM Michał Dworczyk, poseł Paweł Kukiz, europoseł Adam Bielan, były minister zdrowia Łukasz Szumowski.
Wybory prezydenckie, zgodnie z zarządzeniem marszałek Sejmu z lutego 2020 r., miały odbyć się 10 maja 2020 r. w formule głosowania korespondencyjnego z powodu epidemii COVID-19. Jednak 7 maja Państwowa Komisja Wyborcza poinformowała, że ponieważ obowiązująca regulacja prawna pozbawiła PKW instrumentów koniecznych do wykonywania jej obowiązków, głosowanie 10 maja 2020 r. nie może się odbyć. Ostatecznie wybory odbyły się 28 czerwca (I tura), a głosowano w lokalach wyborczych.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Marcin Obara