Sejm przyjął w piątek ustawę o komisji do zbadania rosyjskich wpływów na bezpieczeństwo wewnętrzne Polski. Opozycja twierdzi, że to wymierzona właśnie w nią, niekonstytucyjna regulacja. Jeszcze przed głosowaniem Janusz Kowalski z Solidarnej Polski przyznał, że ma nadzieję, iż "efektem pracy komisji będzie postawienie Donalda Tuska przed Trybunałem Stanu". Ustawa trafi teraz do Senatu.
Nad złożonym przez PiS projektem ustawy w sprawie komisji do spraw badania rosyjskich wpływów na bezpieczeństwo wewnętrzne Polski w latach 2007-2022 posłowie dyskutowali w środę. Opozycja zapowiadała głosowanie przeciw projektowi, argumentując, że jest niekonstytucyjny. Posłowie PiS przekonywali natomiast, że komisja jest istotna dla bezpieczeństwa państwa.
W piątek po południu odbyło się głosowanie. Wzięło w nim udział 450 posłów. Za było 233 (225 z PiS, 3 z Kukiz'15 i trzy osoby z koła Polskie Sprawy oraz dwóch posłów niezrzeszonych). Przeciw głos oddało 208 parlamentarzystów (123 z KO, 42 z Lewicy, 24 z KP-PSL, 5 z Polski 2050, 4 z Porozumienia, 3 z Lewicy Demokratycznej, 3 z koła Wolnościowcy oraz 4 niezrzeszonych). Od głosu wstrzymało się 9 posłów (9 członków Konfederacji). 10 nie głosowało.
Ustawa została przyjęta i trafi teraz pod obrady Senatu.
"To ma być tylko i wyłącznie bat na opozycję"
Tuż po głosowaniu rzecznik PSL Miłosz Motyka komentował w rozmowie z reporterem TVN24 Janem Piotrowskim, że w Senacie "będzie pewnie odrzucenie tej patoustawy wprowadzającej patokomisję w całości". - Później jest pytanie o pana prezydenta, który chyba ustawy, która de facto może zdjąć z urzędu każdego, także pana prezydenta, nie podpisze - dodał.
Według Motyki komisja opisana w ustawie "to nie jest ciało, które cokolwiek będzie wyjaśniało". - To ma być tylko i wyłącznie bat na opozycję na podstawie wydumanych oskarżeń Prawa i Sprawiedliwości - ocenił. - Jeśli chcą cokolwiek wyjaśniać, to niech się wytłumaczą, dlaczego w ciągu ostatnich siedmiu lat tak lawinowo wzrósł import węgla z Rosji, jak to się stało, że nie zerwali kontraktu na gaz - dodał Motyka.
Rzecznik PSL zapowiedział, że jego ugrupowanie "nie oddeleguje najpewniej do tego cyrku swoich przedstawicieli".
Rzecznik PiS: w interesie nas wszystkich jest, by ta sprawa została dogłębnie zbadana
Wcześniej, przed głosowaniem, rzecznik PiS Rafał Bochenek pytany był na briefingu o zapowiedzi opozycji, że raczej nie przedstawi ona swych kandydatów do tej komisji oraz czy jej powołanie ma w związku z tym sens. - Mam nadzieję, że - mimo wszystko - opozycja się zreflektuje i będzie chciała się w to zaangażować, bo w interesie nas wszystkich jest to, by ta sprawa została dogłębnie zbadana. Zwłaszcza, że okres, który będzie podlegał weryfikacji i badaniu przez tę komisję dotyczy okresu od 2007 roku do 2022 roku - odpowiedział Bochenek.
Według niego, "tu nie ma żadnego podtekstu politycznego, bo będzie badany zarówno czas, kiedy rządziła PO i PSL, jak również PiS". - Będziemy weryfikować te wszystkie decyzje, które zapadały, jakie było tło, decyzje, które zapadały w kwestii bezpieczeństwa energetycznego Polaków - zaznaczył rzecznik PiS.
Kowalski: mam nadzieję, że efektem pracy komisji będzie postawienie Tuska przed Trybunałem Stanu
Wiceminister rolnictwa, polityk Solidarnej Polski Janusz Kowalski mówił w rozmowie z reporterem TVN24 Arturem Molędą, że jego partia "bezwzględnie popiera projekt komisji, która będzie badała wpływy rosyjskie". - Uważam od ponad kilkunastu lat, że takie osoby, jak Donald Tusk czy Waldemar Pawlak powinny w ramach deputinizacji być rozliczone - dodał.
Dopytywany, czy ten projekt jest robiony pod Tuska, odpowiedział, że "już w 2010-2011 roku mówił, że potrzebne jest rozliczenie Tuska i Pawlaka za umowę gazową z października 2010 roku, proputinowską, progaspromowską".
- Mam nadzieję, że efektem pracy tej komisji będzie również postawienie Donalda Tuska przed Trybunałem Stanu - mówił Kowalski.
Joński: ta komisja będzie mogła wszystko
Poseł Koalicji Obywatelskiej Dariusz Joński podkreślał, że "nigdy nie było drugiej takiej komisji, która będzie miała tak silne uprawnienia". - Będzie mogła wszystko. Tak jakby ABW, CBA, prokuratura i sąd w jednym - ocenił.
Dodał, że trzeba zaznaczyć, że to nie będzie komisja sejmowa. - To będzie komisja weryfikacyjna, a różnica jest taka, że przewodniczącego tej komisji będzie powoływał premier Morawiecki, więc powoła kogoś ze swojego obozu - powiedział.
Stefaniak: najpierw niech PiS zbada te wpływy w swoich szeregach
- Jeżeli ja słyszę, że PiS chce badać takie wpływy, to najpierw niech zbada te wpływy w swoich szeregach - skomentował Jakub Stefaniak z Koalicji Polskiej-PSL.
- Ich działania i ich koalicjantów wskazuje na to, że bardzo często posługują się wręcz rosyjską retoryką. Więc jeżeli się tą retoryką posługują, to widocznie myślą podobnie - dodał.
- Ta komisja, tak naprawdę, to miałby być pewnego rodzaju może straszak, albo inaczej, to już nawet jest krok dalej. To już jest próba zadziałania tak jak Stalin kiedyś próbował wymazywać ze zdjęć swoich przeciwników politycznych (...) Dzisiaj PiS chce to samo robić z politykami opozycji - ocenił.
Komisja do zbadania rosyjskich wpływów
Projekt ustawy o Państwowej Komisji ds. badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne RP w latach 2007-2022 posłowie PiS złożyli w Sejmie na początku grudnia ubiegłego roku. Według ich pomysłu organ ten ma funkcjonować na zasadach podobnych do funkcjonowania komisji weryfikacyjnej ds. reprywatyzacji warszawskiej.
Zgodnie z przyjętą w piątek przez Sejm ustawą komisja ma się składać z 9 członków powoływanych i odwoływanych przez Sejm, a na jej czele ma stanąć przewodniczący wybierany spośród członków komisji. Kluby poselskie miałyby przedstawić kandydatów do komisji w ciągu dwóch tygodni od wejścia przepisów w życie.
W ustawie wskazano, że komisja ma prowadzić postępowania mające na celu wyjaśnianie przypadków "funkcjonariuszy publicznych lub członków kadry kierowniczej wyższego szczebla, którzy w latach 2007-2022 pod wpływem rosyjskim, działali na szkodę interesów RP".
Komisja ma analizować m.in. czynności urzędowe, tworzenie, powielanie, udostępnianie informacji osobom trzecim; wpływanie na treść decyzji administracyjnych; wydawanie szkodliwych decyzji; składanie oświadczeń woli w imieniu organu władzy publicznej lub spółki; zawieranie umów czy dysponowanie środkami publicznymi lub spółki. Decyzje, które mogłaby podejmować komisja, to m.in.: uchylenie decyzji administracyjnej wydanej w wyniku wpływów rosyjskich, wydanie zakazu pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem środkami publicznymi do 10 lat oraz cofnięcie i zakaz poświadczania bezpieczeństwa na 10 lat.
Komisja wymierzona w opozycję?
Komisja - przed czym ostrzegała prokurator Ewa Wrzosek - ma mieć nieograniczony dostęp do wszystkich śledztw, umów, tajemnic przedsiębiorstw, telefonów i maili. PiS obstaje przy komisji, bo chce udowodnić, że rząd PO-PSL był uległy wobec Rosji i działał na jej korzyść.
- Ta komisja pokaże, że tak odpowiedzialnych ludzi Polacy nie powinni wybrać z bardzo prostego względu: ze względu na swoje bezpieczeństwo - mówił Piotr Kaleta, poseł Prawa i Sprawiedliwości.
- Celem Prawa i Sprawiedliwości jest to, żeby na tak zwanej ławie oskarżonych zasiadł Donald Tusk, Waldemar Pawlak i zacznie się grillowanie - uznał Marek Biernacki, poseł Koalicji Polskiej.
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24