- Cieszę się, że Marek Biernacki został teraz koordynatorem ds. służb specjalnych, bo być może on powstrzyma je przed panoszeniem się powszechnym w całym kraju - powiedział w "Kropce nad i" Kazimierz Marcinkiewicz. Były premier uważa, że afera podsłuchowa jest także aferą służb.
Kazimierz Marcinkiewicz twierdzi, że to ludzie służb specjalnych rządzą w Polsce. - Większość afer, jaka w Polsce wybuchała, zawsze była związana w jakiś sposób ze służbami specjalnymi. Jestem w 99 proc. pewien, że afera podsłuchowa to jest także afera służb - powiedział były premier.
Wyjaśnił, że "jacyś ludzie służb" zasadzili się na polskich polityków. - Zrobili to, wykorzystując [Marka - red.] Falentę i ponagrywali różnego rodzaju rozmowy - stwierdził Marcinkiewicz.
Dodał, że służby decydują już od dłuższego czasu o tym, kto może być ministrem. Zdaniem Marcinkiewicza dziennikarz Cezary Gmyz dostał nagranie rozmowy szefa CBA Pawła Wojtunika z Elżbietą Bieńkowską właśnie od służb.
Jak podkreślił, przyznaje się do wielkiego błędu, czyli tego, że "maczał palce" w powstaniu Centralnego Biura Antykorupcyjnego. - CBA jest Polsce kompletnie niepotrzebne - uznał Marcinkiewicz.
Podkreślił, że służby specjalne ulokowane są wszędzie, reagują na wszystko i robią, co chcą. - Cieszę się, że Marek Biernacki został teraz koordynatorem ds. służb specjalnych, bo być może on powstrzyma je od panoszenia się powszechnego po całym kraju - dodał.
Zaznaczył, że we wszystkich służbach mamy do czynienia z ludźmi, których mianowało PiS, SLD, PO. - Oni wszyscy mieszają się między sobą - powiedział. - Służby rządzą Polską i czas z tym skończyć. Myślę, że Marek Biernacki może zacząć ten proces - dodał.
"Kopacz ma dużo do sprzątania po Tusku"
Kazimierz Marcinkiewicz skomentował również wybór przez premier Ewę Kopacz kandydatów na nowych ministrów.
Jak powiedział, decyzje szefowej rządu bardzo mu się spodobały. - Nowi ministrowie to nie są ważni politycy PO, to merytorycznie przygotowani ludzie - dodał.
Podkreślił, że decyzje o rekonstrukcji rządu w z związku z aferą podsłuchową powinien był podjąć rok temu ówczesny szef rządu Donald Tusk.
Dodał, że dziś Kopacz ma dużo do "sprzątania" po Tusku i robi to "całkiem zgrabnie". - Jeśli zachowa werwę i decyzyjność, to te cztery miesiące mogą być najlepszymi jej rządów - zaznaczył.
Jak powiedział, Kopacz popełniła błąd biorąc skompromitowanych w aferze podsłuchowej polityków do rządu, ale dobrze, że się do tego przyznała.
Marcinkiewicz uważa, że wszystkie ruchy kadrowe były dla PO niezbędne, żeby pozostać na scenie politycznej. Dodał, że Kopacz dokonuje ich nie zważając na rangę i frakcje Platformy.
- Widzę, że w PO nie dzieje się dobrze, ale ruchy premier oceniam bardzo dobrze - podkreślił.
Dodał, że istnieje dwudziesto-, trzydziestoprocentowy elektorat, który widzi w PO ugrupowanie, które dalej Polsce powinno przewodzić.
Dymisje po wycieku akt
W związku z ujawnieniem akt ze śledztwa w tzw. aferze podsłuchowej z funkcji w rządzie zrezygnowali w środę ministrowie: zdrowia Bartosz Arłukowicz, sportu Andrzej Biernat, skarbu Włodzimierz Karpiński oraz wiceministrowie: skarbu Rafał Baniak, środowiska Stanisław Gawłowski, gospodarki Tomasz Tomczykiewicz. Z funkcji szefa doradców premiera odszedł Jacek Rostowski, a z funkcji koordynatora służb specjalnych - Jacek Cichocki (pozostał szefem KPRM). Decyzję o rezygnacji z funkcji marszałka Sejmu podjął Radosław Sikorski.
W poniedziałek Ewa Kopacz przedstawiła kandydatów na nowych ministrów w swoim rządzie. Prof. Marian Zembala, poseł PO Andrzej Czerwiński i b. wioślarz Adam Korol będą nowymi szefami resortów: zdrowia, skarbu i sportu. Marek Biernacki zostanie sekretarzem stanu w KPRM, koordynatorem służb specjalnych; Anna Nemś - wiceministrem gospodarki; Dorota Niedziela - wiceministrem środowiska.
Autor: js/mtom / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24