W piątek mija 45 lat od katastrofy samolotu pasażerskiego PLL LOT, w której zginęło 87 osób. Wśród pasażerów była piosenkarka Anna Jantar i bokserska reprezentacja USA. Okoliczności katastrofy zbadane zostały niezależnie przez komisję z Polski i z ZSRR, a ich ustalenia okazały się różne.
Start samolotu PLL LOT Ił-62 Mikołaj Kopernik z lotniska im. Kennedy'ego w Nowym Jorku był zaplanowany na 13 marca 1980 roku na godz. 19 czasu miejscowego. Jednak silne opady śniegu, które dotknęły wówczas ten rejon Stanów Zjednoczonych, opóźniły wylot. Po oczyszczeniu pasa startowego i maszyny, o godz. 21:18 "Kopernik" wyruszył w lot do Warszawy.
Trasa nad Atlantykiem przebiegała w dobrych warunkach atmosferycznych, żadne problemy techniczne nie były też zgłaszane przez nikogo z członków 10-osobowej załogi dowodzonej przez 46-letniego doświadczonego kapitana Pawła Lipowczana, który w powietrzu spędził wcześniej blisko 9 tysięcy godzin, oraz drugiego pilota Tadeusza Łochockiego.
ZOBACZ TEŻ: Piloci dostawali tajemnicze ostrzeżenia w pobliżu miejsca niedawnej katastrofy
Śmierć Anny Jantar i bokserów z USA
Maszyna nie była też specjalnie obciążona, wolna pozostała ponad połowa miejsc. Wśród pasażerów znalazła się m.in. amatorska bokserska reprezentacja USA złożona z 14 sportowców oraz trenerów, lekarzy i masażystów, a także znana piosenkarka Anna Jantar, wracająca z występów w Stanach Zjednoczonych.
Około godz. 11 czasu polskiego załoga nawiązała kontakt z wieżą kontroli lotów na warszawskim Okęciu, nie zgłaszając żadnych problemów technicznych. "Kopernik" został skierowany na ścieżkę podejścia do lądowania, pogoda nad stolicą była bezchmurna. O 11:13 kapitan zasygnalizował trudności z sygnalizacją podwozia i zamiar przejścia na drugi krąg wokół lotniska, by mechanik mógł to sprawdzić. Nikogo to wówczas nie zaniepokoiło, ponieważ już wcześniej w Iłach-62 odnotowywano awarie wskaźnika sygnalizującego właściwe wysunięcie i zablokowanie podwozia, spowodowane zwykle przepaleniem żarówki lub bezpiecznika.
Katastrofa lotnicza na Okęciu
Kiedy samolot zwiększył moc, by wznieść się na drugi krąg, pękł wał łączący turbinę ze sprężarką niskiego ciśnienia w silniku nr 2. Wówczas obracająca się swobodnie turbina rozpędziła się poza dopuszczalne obroty i w efekcie została rozerwana na trzy części, które - oprócz silnika nr 2 - zniszczyły leżący też po lewej stronie silnik nr 1 oraz przecięły układ popychaczy do steru wysokości i steru kierunku, a także uszkodziły prawostronny silnik nr 3. Przecięciu uległa również wiązka kabli elektrycznych doprowadzających prąd do m.in. zasilania tzw. czarnej skrzynki i rejestratora rozmów w kokpicie, co spowodowało brak informacji o ostatnich sekundach lotu.
Załoga utraciła wówczas praktycznie zupełnie możliwość sterowania opadającą bezwładnie maszyną. Kapitanowi w ostatniej chwili udało się tylko dzięki zmianie wychylenia lotek na skrzydłach ominąć zakład poprawczy dla nieletnich. Samolot ściął prawym skrzydłem drzewo i o godz. 11:15 rozbił się w fosie na terenie dawnego fortu wojskowego nieopodal al. Krakowskiej. Maszyna rozpadła się na wiele części, pośród których przybyłe na miejsce ekipy ratunkowe i okoliczni mieszkańcy odnajdowali ciała ofiar katastrofy. Zginęło 77 pasażerów i 10 członków załogi. Władze PRL ogłosiły dwudniową żałobę w kraju.
ZOBACZ TEŻ: Wyjaśnią tajemnicę zaginionego samolotu MH370? Nowy obszar poszukiwań
Ustalenia po katastrofie
Krótko po katastrofie została stworzona specjalna komisja, która za główną przyczynę katastrofy uznała rozerwanie się turbiny w silniku nr 2 "na skutek niekorzystnego i przypadkowego zbiegu okoliczności i ukrytych wad materiałowo-technologicznych, które doprowadziły do przedwczesnego zmęczenia wału silnika". Raport został przesłany do ZSRR, do biura konstrukcyjnego Iljuszyna, gdzie jednak odrzucono go jako niewiarygodny, twierdząc, że pęknięcie wału silnika było skutkiem katastrofy, a nie jej przyczyną. Dopiero kilka lat później Rosjanie przyznali, że silnik miał wady konstrukcyjne.
Wady te przez lata były uznawane za jedyną przyczynę katastrofy "Kopernika". Jednak wedle utajnionych materiałów ze śledztwa prowadzonego w MSW, odnalezionych w Instytucie Pamięci Narodowej i podanych przez "Newsweek Polska", także strona polska przyczyniła się do wypadku.
Według tych dokumentów, katastrofa miała związek z oszczędnościami czynionymi w latach 70., odnoszącymi się głównie do przedłużonego czasu eksploatacji silników samolotów, niewysyłania ich do radzieckiego serwisanta w przypadku problemów technicznych i prób naprawiania ich we własnym zakresie oraz do przeciążania silników poprzez starty z maksymalną ilością paliwa, by oszczędzić na tankowaniu na Zachodzie. Wyniki tego śledztwa uzyskały jednak w latach 80. klauzulę tajności, a w powszechnej opinii winę za katastrofę "Kopernika" ponosi wyłącznie radziecki producent.
Zbiorowy grób ofiar wypadku znajduje się na stołecznym Cmentarzu Komunalnym Północnym na Wólce Węglowej, zaś mogiła załogi - na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach. Na terenie warszawskiego klubu sportowego Skra postawiono mały pomnik poświęcony sportowcom, którzy zginęli w katastrofie. Imię kapitana "Kopernika" Pawła Lipowczana otrzymała jedna z przecznic al. Krakowskiej na stołecznym Okęciu.
ZOBACZ TEŻ: W drodze do Egiptu przeleciał tuż nad szczytem góry
Autorka/Autor: wac//mm
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Grzegorz Rogiński/PAP