Ofiary księdza Arkadiusza H., które zabrały głos w filmie braci Sekielskich "Zabawa w chowanego", chcą zadośćuczynienia od kurii kaliskiej. Powód: brak reakcji na oskarżenia wobec księdza. Żeby przeprowadzić postępowanie potrzebne są dokumenty, których kuria nie chce wydać. Okazuje się, że dokumentów sądowi nie zamierza udostępnić również Nuncjatura Apostolska.
Arkadiusz H. to duchowny, o którym zrobiło się głośno tuż po filmie braci Sekielskich "Zabawa w chowanego". 52-latek miał molestować braci Pankowiaków z Pleszewa (woj. wielkopolskie). Proces karny w sprawie Arkadiusza H. zakończył się w październiku. Teraz poszkodowani próbują uzyskać zadośćuczynienie podczas procesu cywilnego. Kaliski sąd po raz kolejny próbował uzyskać wgląd do kościelnych akt w sprawie księdza. Kolejna próba zakończyła się jednak fiaskiem. Informację o odmowie Nuncjatury Apostolskiej jako pierwsze podało Radio Zet.
"Archiwa i dokumenty misji są nietykalne"
- Sąd najpierw zwrócił się w tej sprawie do kurii, ta stwierdziła, że wydać takich dokumentów nie może. Może to zrobić tylko Nuncjatura Apostolska – relacjonuje reporter TVN24 Łukasz Wójcik.
Nuncjatura Apostolska uznała, że sąd zwrócił się do niej w niewłaściwej formie, bo o wydanie kościelnych akt powinien ubiegać się za pośrednictwem Ministerstwa Spraw Zagranicznych. - Zatem sąd to uczynił i właśnie otrzymał odpowiedź, że Nuncjatura Apostolska wydać tych dokumentów nie może. Dlaczego? W uzasadnieniu nuncjatura powołuje się na artykuł 24. Konwencji Wiedeńskiej o stosunkach dyplomatycznych - tłumaczy Łukasz Wójcik.
Artykuł 24. Nietykalność archiwów i dokumentów. Archiwa i dokumenty misji są nietykalne w każdym czasie i niezależnie od miejsca, gdzie się znajdują.
"Jako stronie powinno im zależeć"
Na razie wszystko wskazuje na to, że sąd w Kaliszu nie będzie miał dostępu do kościelnych akt. - Spotkamy się w sądzie i będziemy próbowali wygrać naszą sprawę. Może bez tych dokumentów się uda. Wydaje mi się, że to, że te dokumenty nie zostaną wysłane nie działa na naszą niekorzyść tylko właśnie na korzyść. To kurii i biskupom kaliskim powinno zależeć na tym, żeby te dokumenty wydać. Jako stronie powinno im zależeć, żeby tę sprawę ujawnić i pokazać, jaka ona była faktycznie i jeśli nie czują się winni, to nie mają nic do ukrycia - mówi TVN24 Jakub Pankowiak.
Z kolei mecenas Artur Nowak, który jest pełnomocnikiem braci Pankowiaków, powiedział, że jeśli sąd w Kaliszu będzie chciał jednak uzyskać kościelne akta i ubiegać się o nie - w ramach tak zwanej międzynarodowej pomocy prawnej - to cała ta procedura może wydłużyć ten proces o kolejne dwa lata.
Kim jest Arkadiusz H.?
Ksiądz Arkadiusz H. to negatywny bohater filmu dokumentalnego braci Sekielskich "Zabawa w chowanego". Według prokuratury 52-latek - pomiędzy wrześniem 1998 a majem 2000 w Pleszewie - dopuścił się co najmniej kilkunastu przestępstw o charakterze seksualnym na szkodę 15-letniego pokrzywdzonego. Arkadiusz H. miał skrzywdzić jeszcze sześciu chłopców, którzy zgłosili się do prokuratury, ale większość z tych spraw już się przedawniła i śledztwa zostały umorzone.
52-latkowi groziło nawet 12 lat więzienia. W pierwszej instancji sąd nie miał wątpliwości, że H. jest winny zarzucanych mu czynów. Mężczyzna został skazany na trzy lata więzienia. Sąd zakazał mu też pracy z dziećmi i młodzieżą przez 10 lat. Prokurator żądał dla Arkadiusza H. wyższej kary - sześciu lat bezwzględnego więzienia, zakazu kontaktu z pokrzywdzonym przez osiem lat oraz zakazu pracy z dziećmi przez maksymalnie długi możliwy czas. Z kolei obrońca oskarżonego, adwokat Michał Królikowski wnioskował o łagodniejszą karę - 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na pięć lat.
Żadna ze stron nie była zadowolona z sądowego rozstrzygnięcia. Od wyroku odwołała się zarówno obrona, jak i prokuratura.
"Wynika niezbicie, że problem oskarżonego i jego przestępcze zachowania były znane hierarchom kościoła"
28 października Sąd Okręgowy w Kaliszu uchylił wyrok sądu pierwszej instancji i umorzył postępowanie. Jak wyjaśnił sędzia Marek Bajger, doszło do przedawnienia karalności czynu. A to jest bezwzględna przyczyna odwoławcza. - Teraz należy zadać sobie pytanie, czy można było uniknąć przedawnienia w tej sprawie. I odpowiedź brzmi: z pewnością tak - mówił sędzia. Jak wytłumaczył, były osoby, które w 2000 roku wiedziały o tym procederze i nic z tym nie zrobiły. - Wynika niezbicie, że problem oskarżonego i jego przestępcze zachowania były znane hierarchom Kościoła katolickiego - podkreślił Marek Bajger.
Wyrok jest prawomocny. Obu stronom przysługuje prawo do złożenia kasacji do Sądu Najwyższego.
Źródło: TVN24, PAP