Prokuratura cywilna sprawdza, czy ktoś z pracowników Biura Ochrony Rządu nie dopełnił obowiązków i źle przygotował wizytę prezydenta Lecha Kaczyńskiego w kwietniu 2010 roku w Smoleńsku i Katyniu. Biegłym w tej sprawie jest były wiceszef tej jednostki - Jarosław Kaczyński. On sam wcześniej został ze stanowiska zwolniony i pozywał BOR do sądu.
O sprawie jako pierwszy w październiku ubiegłego roku pisał tvn24.pl. Funkcjonariusze BOR mogą w sprawie zabezpieczenia wizyty w Smoleńsku usłyszeć zarzuty. Na razie prokuratura czeka jednak na opinię biegłych. Wiadomo, że jedną z takich osób miał być były szef BOR gen. Mieczysław Gawor. Ten jednak odmówił.
- Większość funkcjonariuszy BOR, którzy brali udział w przygotowaniu i zabezpieczeniu (wizyty) lub zginęli, to byli moi podwładni i koledzy - powiedział Gawor.
Wśród ekspertów znalazł się jednak były wiceszef BOR Jarosław Kaczyński, wcześniej był on w sporze sądowym z Biurem i domagał się przywrócenia do pracy, z której został zwolniony w 2006 roku. Po katastrofie w 2010 roku krytykował obecnego szefa biura. Jak mówią byli szefowie jednostki, może to spowodować, że Kaczyński nie będzie obiektywny. Kaczyński nie widzi jednak konfliktu interesów w tej sprawie.
Zarzuty za brak pirotechnika
Nieoficjalnie wiadomo, że głównym zarzutem wobec BOR-owców może być to, że na lotnisku w Smoleńsku nie było pirotechnika, który mógłby sprawdzić bezpieczeństwo na pasie startowym i wokół niego.
Funkcjonariusze BOR nie zgadzają się jednak z tymi zarzutami, ponieważ według nich, żadna z wizyt zagranicznych nie była zabezpieczana przez pirotechników. Taka osoba zajmuje się, według jednego z funkcjonariuszy BOR, z którym rozmawiała reporterka "Czarno na Białym", głównie zabezpieczaniem m.in. apartamentów, a nie pasów startowych.
Jak udało się ustalić reporterce "CnB", podczas wielu wizyt pirotechnika w ogóle nie było. Zdarzyło się też, że taki specjalista został zabrany na wizytę, ale później dostał polecenie, by nie podejmować żadnych działań. Taka sytuacja miała miejsce podczas wizyty Lecha Kaczyńskiego w Stanach Zjednoczonych w 2006 r., a osobą odpowiedzialną za to był właśnie Jarosław Kaczyński - ekspert prokuratury, były wiceszef BOR.
Według obecnych szefów jednostki, wizyty 7 i 10 kwietnia w Smoleńsku były przygotowane o wiele lepiej. To jednak oceniać będzie prokuratura.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn 24