Wypowiedź przewodniczącego Platformy Obywatelskiej Grzegorza Schetyny o powiązaniu dostępu do funduszy unijnych z praworządnością można uznać za antypaństwową - powiedział w środę prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński. Dzień wcześniej lider PO zadeklarował, że jest zwolennikiem "bardzo twardego powiązania" przestrzegania praworządności ze środkami z unijnego budżetu.
Politycy Platformy Obywatelskiej Grzegorz Schetyna, Małgorzata Kidawa-Błońska i Andrzej Halicki spotkali się we wtorek w Brukseli z Ursulą von der Leyen, przewodniczącą-elekt Komisji Europejskiej. Po spotkaniu przewodniczący PO został zapytany przez dziennikarzy, czy w trakcie spotkania poruszona została tematyka przestrzegania praworządności w Polsce. Schetyna odparł, że jest to kwestia, która będzie "poruszana w trakcie ustaleń z komisarz Verą Jourovą".
- Jesteśmy zwolennikami bardzo otwartego, twardego powiązania tej sytuacji, ale to będzie debata grup parlamentarnych, poszczególnych delegacji. Nasze zdanie jest jednoznaczne i go nie zmieniamy - mówił Schetyna. Dopytywany o jakie "powiązanie" mu chodzi, sprecyzował, że o łączenie przestrzegania praworządności ze środkami z unijnego budżetu. - Nie żeby odbierali pieniądze, tylko żeby kwestie praworządności były brane pod uwagę przy rozpisywaniu budżetu i wsparcia dla krajów - członków Unii Europejskiej - wyjaśnił.
Kaczyński: antypaństwowa wypowiedź Schetyny
Do słów Schetyny odniósł się w środę Jarosław Kaczyński, który w rozmowie z PAP nazwał tę wypowiedź "antypaństwową. - Ze słów pana Schetyny wynika, że albo będzie rządzić Platforma, albo Polska nie będzie otrzymywała środków unijnych. To jest przekroczenie wszelkiego rodzaju granic, politycznej przyzwoitości - ocenił prezes PiS. Wyraził przekonanie, że w Polsce nie ma żadnego zagrożenia dla praworządności. - To jest wyłącznie twierdzenie opozycji. W gruncie rzeczy to, co powiedział Schetyna, jest żądaniem, by wypłaty dla Polski, dla polskich rolników, polskiej gospodarki zależały od decyzji opozycji. Przy czym z góry wiadomo, jakie to decyzje będą, bo opozycja uważa, że jak nie oni rządzą, to praworządności nie ma - oświadczył Kaczyński.
Jak uznał, sytuacja jest dokładnie odwrotna. - Jak oni rządzą, to rzeczywiście tej praworządności są deficyty i można dać na to mnóstwo przykładów. Kiedy my rządzimy, to owszem, sądy, na które nie mamy żadnego wpływu, dosyć często prawo łamią i chcielibyśmy tę sytuację zmienić - powiedział.
- Natomiast jeśli chodzi o tę praworządność, która jest wynikiem intencji władzy czy działań władzy, to tego rodzaju praworządność nie jest naruszana - zapewniał Kaczyński.
Sasin: stała narracja opozycji
Krytykę słów Schetyny wygłosił także wicepremier Jacek Sasin.
- To jest sytuacja absolutnie skandaliczna, kiedy lider największej partii opozycyjnej, człowiek, który aspiruje, aby rządzić Polską, wyraża takie poglądy na arenie międzynarodowej. Poglądy, które de facto są wzywaniem do tego, aby Polska została pozbawiona funduszy z budżetu Unii Europejskiej, ponieważ wiemy, że Polska jest przez część polityków Unii Europejskiej - wspieranych przez naszą, krajową opozycję - całkowicie niesłusznie oskarżana o naruszanie praworządności - powiedział podczas konferencji prasowej w środę.
Zdaniem wicepremiera słowa Schetyny to "stała narracja opozycji, która próbuje Polskę znieważyć na arenie międzynarodowej".
Łączenie budżetu z praworządnością
Komisja Europejska, prezentując w maju ubiegłego roku projekt unijnego budżetu na lata 2021-2027, przedstawiła też propozycję rozporządzenia zakładającego powiązanie wypłaty funduszy ze spełnianiem kryteriów praworządności. W praktyce jest to mechanizm zakładający, że Bruksela mogłaby zamrozić wypłatę środków unijnych dla kraju, który jej zdaniem łamie zasady rządów prawa.
W Radzie Unii Europejskiej, w której zasiadają przedstawiciele państw członkowskich, niewiele się w tej kwestii dotychczas działo. Sprawująca w pierwszym półroczu przewodnictwo w UE Rumunia, która sama obawia się, że takie narzędzie mogłoby być użyte przeciw niej, nie forsowała prac nad tym projektem. Inaczej do sprawy podchodzą Finowie, którzy przewodniczą Radzie UE w obecnym półroczu. Rząd w Helsinkach uczynił kwestie praworządności jednym z kluczowych zagadnień w swoim planie prac.
Prace nad budżetem wymagają ogólnej zgody liderów unijnych w sprawie jego wysokości, a tej na razie nie ma. Rząd w Warszawie negatywnie odnosi się do pomysłu powiązania przestrzegania praworządności z budżetem, argumentując, że nie ma do tego podstaw prawnych, a do mierzenia stanu praworządności nie ma obiektywnych wskaźników.
Autor: tmw//rzw / Źródło: PAP, TVN24