Rozważam zablokowanie prac Izby Dyscyplinarnej, by umożliwić rządowi i parlamentowi spokojne przeprowadzenie ewentualnych prac legislacyjnych - powiedziała pierwsza prezes SN Małgorzata Manowska w rozmowie z "Rzeczpospolitą". Zapowiedziała, że jeżeli wydarzy się "sytuacja uniemożliwiająca wypracowanie rozwiązania dobrego dla Polski i dla sędziów, i wyjście z twarzą z obecnego kryzysu", to jest gotowa zrezygnować z funkcji.
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej uznał w zeszłym tygodniu, że system odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów w Polsce nie jest zgodny z prawem Unii Europejskiej. 15 lipca wiceprezes TSUE Rosario Silva de Lapuerta podjęła decyzję o zastosowaniu wobec Polski środków tymczasowych w innej sprawie w postaci "natychmiastowego zawieszenia" stosowania przepisów krajowych odnoszących się do uprawnień nieuznawanej przez Sąd Najwyższy Izby Dyscyplinarnej.
Pierwsza prezes SN Małgorzata Manowska dzień później poinformowała, że zawiesiła wykonywanie zarządzonych przez TSUE środków tymczasowych, co oznacza, że sędziowie Izby Dyscyplinarnej - wbrew stanowisku europejskiego trybunału - mogą orzekać w sprawach dyscyplinarnych.
Manowska: cały czas zastanawiam się, jakie dalsze kroki podjąć
Manowska w rozmowie z "Rzeczpospolitą" opublikowanej 22 lipca wskazała, że sytuacja Izby Dyscyplinarnej jest obecnie trudna. "Cały czas zastanawiam się, jakie podjąć dalsze kroki. Czekam na informacje od premiera. To rząd jest odpowiedzialny za relacje z Unią Europejską i wyrok był notyfikowany rządowi. Po uzyskaniu oficjalnej informacji podejmę działania. Mam wrażenie, że wydając postanowienia tymczasowe w ostatnich latach, Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej zapomina o artykule 5 traktatu o UE, wyznaczającym granice jej kompetencji" - stwierdziła.
Dodała, że w wyroku w sprawie Izby Dyscyplinarnej "stwierdzono naruszenie prawa UE". "Nie ma za to, i nie mogło być, żadnych wytycznych - ani dla rządu, ani dla pierwszego prezesa Sądu Najwyższego. Ja zaś muszę się kierować literą prawa, i to prawa polskiego, bo tylko ono może określać ramy funkcjonowania sądów. Rząd ma miesiąc na poinformowanie, jakie środki zamierza podjąć, by wykonać wyrok" - zaznaczyła pierwsza prezes SN.
Na uwagę dziennikarza, że zaraz po wyroku cofnęła "zamrożenie" Izby Dyscyplinarnej, Manowska odpowiedziała, że "zarządzenie miało obowiązywać do wydania wyroku przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej albo przez Trybunał Konstytucyjny". "Obie te przesłanki zostały spełnione. I teraz trzeba się zastanowić, co dalej. Jest oczywiste, że te decyzje muszą być przepracowane przez rząd. Musimy współpracować" - podkreśliła.
Pierwsza prezes SN zapowiedziała, że wystąpi z apelem do marszałek Sejmu i premiera, aby zainicjowali działania. "Nie chodzi mi jednak o to, by wycofywać się z reformy, ale o to, by system odpowiedzialności dyscyplinarnej zaczął wreszcie działać i by Polska zeszła z linii strzału. Ja wewnętrznie mogę mieć przekonanie, że Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej przekroczył swoje kompetencje oraz że w sprawach kardynalnych, takich jak organizacja wymiaru sprawiedliwości, polska konstytucja ma pierwszeństwo, ale muszę mieć też na uwadze polską rację stanu" - zwróciła uwagę.
Manowska: rozważam zablokowanie działania Izby Dyscyplinarnej
Pytana, czy może zmienić swoje zarządzenie w sprawie nieuznawanej Izby Dyscyplinarnej i zablokować jej dalsze działanie, Manowska poinformowała, że rozważa taki krok, żeby "umożliwić rządowi i parlamentowi spokojne przeprowadzenie ewentualnych prac legislacyjnych".
Dopytywana, czy rozważa dymisję, odpowiedziała, że zawsze ją rozważa. "Gdyby zdarzyła się sytuacja uniemożliwiająca wypracowanie rozwiązania dobrego dla Polski i dla sędziów i wyjście z twarzą z obecnego kryzysu, to jestem gotowa odejść, niezależnie od tego, kogo to ucieszy" - powiedziała. Według niej, "brak reformy może być jedną z takich okoliczności". "Nie boję się decyzji o odejściu ze służby" - zapewniła.
Źródło: PAP