Łukasz Mejza, poseł PiS, opowiedział o głośnej imprezie w hotelu sejmowym, której był uczestnikiem, a na którą skarżyli się okoliczni mieszkańcy. - Zgodnie z dobrym sejmowym zwyczajem śpiewaliśmy patriotyczne piosenki, które były przeplatane nieco bardziej humorystyczno-biesiadnym repertuarem - powiedział. Nie chciał zdradzić, kto poza nim brał udział w imprezie. - Kilka mocnych męskich gardeł rzeczywiście było, ale podkreślam: gardeł do śpiewania - przyznał.
W nocy ze środy na czwartek w hotelu sejmowym odbyła się głośna impreza z udziałem posłów. Jej hitem miała być przeróbka utworu zespołu Myslovitz "Peggy Brown", która nawiązuje do skandalu z udziałem Grzegorza Brauna z Konfederacji.
Marszałek Szymon Hołownia powiedział w piątek, że o imprezie dowiedział się, ponieważ na hałasujących posłów zawiadomienie na policję złożyli mieszkańcy.
Mejza: jaka dzika impreza, jaka libacja, jaki alkohol?
O imprezie w hotelu sejmowym w rozmowie z reporterem "Faktów" TVN mówił poseł Łukasz Mejza, który był jednym z jej uczestników.
- Jaka dzika impreza, jaka libacja, jaki alkohol? Proszę na mnie spojrzeć, jestem najbardziej wysportowanym polskim parlamentarzystą - powiedział.
Stwierdził, że "to było takie zwykłe, kulturalne, kameralne spotkanie". - Na początku programowe, a potem - zgodnie z dobrym sejmowym zwyczajem - śpiewaliśmy patriotyczne piosenki, które były przeplatane nieco bardziej humorystyczno, sarkastyczno, biesiadnym repertuarem - dodał Mejza.
Nie chciał ujawnić, którzy posłowie uczestniczyli w imprezie. - Kilka mocnych męskich gardeł rzeczywiście było, ale podkreślam: gardeł do śpiewania - zaznaczył. Dodał, że piosenki były śpiewane w "ekumenicznej atmosferze", bo bawili się razem posłowie różnych klubów.
Mejza: ja myślę, że sąsiedzi są zazdrośni
Był pytany o oburzenie i zgłoszenie ze strony sąsiadów. - Ja myślę, że sąsiedzi, zwłaszcza ci ze strony rządowej, są po prostu zazdrośni, bo my, polscy patrioci, potrafimy śpiewać, a oni, co chociażby było widać po występie Donalda Tuska w "Szansie na sukces", śpiewać nie potrafią - odparł poseł.
- Skoro się pracuje cały dzień w komisjach, skoro pracuje się cały dzień na sali plenarnej, to kiedy mamy śpiewać, jak nie w nocy? - pytał.
Jego zdaniem "posłowie powinni śpiewać patriotyczne pieśni" i zapowiedział, że zgłosi się do marszałka Sejmu z wnioskiem o założenie sejmowego chóru.
Szymon Hołownia o imprezie w hotelu sejmowym
W piątek po południu o imprezę w hotelu sejmowym pytany był podczas konferencji prasowej marszałek Szymon Hołownia. - Hotel poselski to specyficzne miejsce. Widzę, że u niektórych budzi wspomnienia związane z internatem, akademikiem - stwierdził. - W czasach słusznie minionych było też zjawisko delegacji. Jak się wyjeżdżało w delegacje, to obowiązywała zasada "co było w Vegas, zostaje w Vegas". My mamy tu Vegas na miarę naszych możliwości, to też i artyści na miarę naszych możliwości - mówił.
Przyznał, że wiadomość o takich imprezach się roznosi, ponieważ skargi zgłaszają okoliczni mieszkańcy. - Dzwonią najpierw na policję, mówiąc, że nie da się spać, bo ktoś wyje w hotelu poselskim pieśń o Grzegorzu Braunie, po czym policja dzwoni do Straży Marszałkowskiej - powiedział Hołownia, zauważając, że w tej sytuacji straż interweniowała trzykrotnie i była też interwencja policji.
Pytany, czy nie korciło go, by dzień później w Sejmie przebadać posłów alkomatem, odparł, że jest w Sejmie pierwszy raz i "pewne rzeczy, na szczęście marginalne, ale nie mieszczą mu się w głowie". - Będzie taki czas, kiedy będziemy musieli się zastanowić, jak nie naruszając immunitetu, nietykalności fizycznej parlamentarzystów, sprawdzać też czasami, czy nadają się do użytku - podkreślił. Zaznaczył, że "jest już parę osób na jego liście", nie precyzując jednak, których posłów ma na myśli.
- Jeżeli ktoś konsekwentnie będzie zakłócał wypoczynek innych posłów poprzez swoją twórczość wokalną, czy będzie recytował poezje, czy będzie robił coś przez okno czy inne rzeczy, to odbierzemy mu prawo do zakwaterowania w hotelu poselskim i niech szuka szczęścia gdzie indziej - dodał.
***
Łukasz Mejza, były wiceminister sportu wywalczył poselską reelekcję z list Prawa i Sprawiedliwości. Swoje rządowe stanowisko stracił w 2021 roku w atmosferze skandalu dotyczącego zarabiania na namawianiu rodziców nieuleczalnie chorych dzieci na leczenie niesprawdzoną metodą.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24