W nocy ze środy na czwartek w hotelu sejmowym odbyła się głośna impreza z udziałem posłów. Jej hitem miała być przeróbka utworu zespołu Myslovitz, która nawiązuje do skandalu z udziałem Grzegorza Brauna z Konfederacji. - Byłem tam tylko przez chwilę. Czy głośno śpiewałem? Nie - powiedział "Super Expressowi" poseł klubu PiS Kamil Bortniczuk.
Jak napisał "Super Express", w nocy ze środy na czwartek (z 10 kwietnia na 11 kwietnia), czyli przed kolejnym dniem posiedzenia Sejmu, w jednym z pokojów w Domu Poselskim odbyła się "dzika impreza". "Za zamkniętymi drzwiami bawił się kwiat polskiej prawicy" - podała gazeta.
Według "SE" imprezowiczom, którzy bawili się jeszcze po drugiej w nocy, kilkukrotnie zwracali uwagę sąsiedzi. "Bezskutecznie. Niewiele pomogły też interwencje Straży Marszałkowskiej" - napisał dziennik.
Wśród uczestników imprezy mieli być między innymi posłowie klubu PiS - Kamil Bortniczuk i Dariusz Matecki.
Bortniczuk: byłem tam tylko przez chwilę
Na nagraniu zamieszczonym przez "Super Express" słychać śpiewy dochodzące z Domu Poselskiego. Według gazety, hitem imprezy była przeróbka przeboju Myslovitz "Peggy Brown". Tytułową bohaterkę utworu zastępuje jednak Grzegorz Braun. W tekście jest nawiązanie do skandalu z udziałem posła Konfederacji w Sejmie, gdy zgasił gaśnicą świece chanukowe. We wtorek polityk usłyszał w tej sprawie zarzuty, które dotyczą między innymi znieważenia na terenie Sejmu RP grupy osób na tle religijnym.
- Potwierdzam, że ta piosenka jest bardzo popularna. Jest sejmowym hitem i na sejmowych korytarzach bywa często śpiewana - powiedział "Super Expressowi" Kamil Bortniczuk.
Były minister sportu przyznał, że na imprezie "był tylko przez chwilę". - Nie wiem, czy to spotkanie odbyło się z okazji imienin czy urodzin. Czy głośno śpiewałem? Nie. Nie znam na pamięć tego tekstu - dodał.
- A może to śpiewała Lewica albo Konfederacja? Nie słyszałem o żadnej imprezie, nie mam nawet głosu do śpiewania - zapewnił z kolei poseł Suwerennej Polski Dariusz Matecki.
Mimo doniesień "Super Expressu" o obecności polityka na nocnej imprezie Matecki był także aktywny podczas czwartkowego posiedzenia Sejmu, gdy zakłócał debatę dotyczącą aborcji.
Przemawiająca w tym czasie posłanka Monika Rosa z Koalicji Obywatelskiej zwróciła się do posła Suwerennej Polski w ostrych słowach, mówiąc między innymi, że "nigdy nie będzie wiedział, co to znaczy bać się być w ciąży w Polsce". W późniejszej części obrad polityk wszedł na mównicę. Stwierdził, że "aborcja nie jest prawem człowieka", ale jego "zaprzeczeniem". Jego wystąpieniu towarzyszyły odgłosy bicia serca.
Redakcja tvn24.pl zwróciła się z prośbą o komentarz do posłów Kamila Bortniczuka i Dariusza Mateckiego. W związku z brakiem odpowiedzi cytujemy ich wypowiedzi dla "Super Expressu".
Szymon Hołownia o imprezie w hotelu sejmowym
W piątek po południu o imprezę w hotelu sejmowym pytany był podczas konferencji prasowej marszałek Szymon Hołownia. - Hotel poselski to specyficzne miejsce. Widzę, że u niektórych budzi wspomnienia związane z internatem, akademikiem - stwierdził. - W czasach słusznie minionych było też zjawisko delegacji. Jak się wyjeżdżało w delegacje, to obowiązywała zasada "co było w Vegas, zostaje w Vegas". My mamy tu Vegas na miarę naszych możliwości, to też i artyści na miarę naszych możliwości - mówił.
Przyznał, że wiadomość o takich imprezach się roznosi, ponieważ skargi zgłaszają okoliczni mieszkańcy. - Dzwonią najpierw na policję, mówiąc, że nie da się spać, bo ktoś wyje w hotelu poselskim pieśń o Grzegorzu Braunie, po czym policja dzwoni do Straży Marszałkowskiej - powiedział Hołownia, zauważając, że w tej sytuacji straż interweniowała trzykrotnie i była też interwencja policji.
Pytany, czy nie korciło go, by dzień później w Sejmie przebadać posłów alkomatem, odparł, że jest w Sejmie pierwszy raz i "pewne rzeczy, na szczęście marginalne, ale nie mieszczą mu się w głowie". - Będzie taki czas, kiedy będziemy musieli się zastanowić, jak nie naruszając immunitetu, nietykalności fizycznej parlamentarzystów, sprawdzać też czasami, czy nadają się do użytku - podkreślił. Zaznaczył, że "jest już parę osób na jego liście", nie precyzując jednak, których posłów ma na myśli.
- Jeżeli ktoś konsekwentnie będzie zakłócał wypoczynek innych posłów poprzez swoją twórczość wokalną, czy będzie recytował poezje, czy będzie robił coś przez okno czy inne rzeczy, to odbierzemy mu prawo do zakwaterowania w hotelu poselskim i niech szuka szczęścia gdzie indziej - dodał.
Źródło: "Super Express", tvn24.pl