- Jest wiele dowodów, które gromadził Tomasz Mraz, nie tylko nagrań, również dokumentów - powiedział w "Kropce nad i" w TVN24 Roman Giertych, który jest obrońcą Mraza, byłego dyrektora Departamentu Funduszu Sprawiedliwości w Ministerstwie Sprawiedliwości. Jego zdaniem te dowody stanowią "podstawę do stwierdzenia, że mieliśmy do czynienia ze zorganizowaną grupą przestępczą".
W środę zebrał się parlamentarny zespół do spraw rozliczeń PiS. W posiedzeniu wziął udział Tomasz Mraz, były dyrektor Departamentu Funduszu Sprawiedliwości w Ministerstwie Sprawiedliwości. Mraz jest jednym z podejrzanych w śledztwie dotyczącym Funduszu Sprawiedliwości i jest określany jako "główny świadek" w tej sprawie, który "sypie ziobrystów". Jest klientem Romana Giertycha, szefa tego parlamentarnego zespołu.
Mraz mówił między innymi, że w sprawach dotyczących rozstrzygnięć konkursowych w ramach Funduszu Sprawiedliwości to Zbigniew Ziobro był "tak naprawdę głównym decydentem".
Giertych: Mraz sam się do mnie zgłosił
Więcej o tej sprawie Giertych, który jest też posłem i wiceprzewodniczącym klubu Koalicji Obywatelskiej, mówił w "Kropce nad i" w TVN24.
Został zapytany, czy Mraz sam się do niego zgłosił.
- Tak, na początku tego roku przyszedł na apel, który ponawiam zawsze, aby osoby, które mają wiedzę na temat nieprawidłowości, przestępstw popełnianych w obozie PiS, zgłaszały się do mnie, zgłaszały się na przykład też do Jacka Dubois, który jest również jego obrońcą, abyśmy mogli, korzystając z przepisów Kodeksu postępowania karnego, z artykułu 60 Kk, czyli statusu tzw. małego świadka koronnego, złożyć zeznania i też ujawnić opinii publicznej to, co jest możliwe do ujawnienia - powiedział.
Giertych: znam treść nagrań Mraza
Giertych został zapytany, czy wiedział o tym, że - jak poinformował Onet - Mraz przez niemal dwa lata nagrywał kierownictwo resortu sprawiedliwości i zgromadził około 50 godzin nagrań.
- Jest wiele dowodów, które gromadził pan Tomasz Mraz, nie tylko nagrań, również dokumentów, które stanowią moim zdaniem podstawę do stwierdzenia, że mieliśmy do czynienia ze zorganizowaną grupą przestępczą, która działała pod kierownictwem pana Zbigniewa Ziobro i której celem było zagarnięcie pieniędzy przeznaczonych dla najbiedniejszych, dla tych osób, które miały korzystać z Funduszu Sprawiedliwości - odpowiedział Giertych.
Dopytywany, czy zna treść tych nagrań, odparł: - Tak, wszystkie znam.
Dodał, że słuchał ich "bardzo długo". - Myślę, że to jest ważny materiał zgromadzony w tym postępowaniu, które się toczy, w związku z czym nie chcę (ujawniać - red.) szczegółów w tym zakresie, bo nie chciałbym prokuraturze w jakiś sposób psuć postępowania. Aczkolwiek oczywiście te dowody zostały zgromadzone w mojej kancelarii, zanim się w ogóle postępowanie zadziało - zaznaczył.
Giertych: kiedy usłyszałem tę historię pierwszy raz, to myślałem, że spadnę z krzesła
Giertych komentował szerzej fragment nagrania Mraza, który opublikował Onet. Chodzi o rozmowę z 2022 roku między ówczesnym wiceministrem sprawiedliwości Marcinem Romanowskim i Jakubem Romelczykiem, ówczesnym prokuratorem regionalnym w Warszawie, podczas której ustalają, jaką decyzję podejmie prokuratura w jednej ze spraw.
- Jak pierwszy raz usłyszałem tę historię - to był chyba styczeń tego roku - to myślałem, że spadnę z krzesła. Nigdy czegoś takiego nie było. Po pierwsze, żeby była zorganizowana grupa kierowana przez prokuratora generalnego, czyli tego, który miał konstytucyjny obowiązek strzec sprawiedliwości, przestrzegać prawa, wykonywać zasady konstytucji. Na dodatek, żeby ta zorganizowana grupa przestępcza została odkryta w tak nieprawdopodobny sposób - powiedział.
- To jest szokujące, dlatego że mieliśmy do czynienia z sytuacją, w której prokurator dzwoni do potencjalnego podejrzanego, mówiąc po pierwsze, że "nie będziemy prowadzić postępowania", a po drugie, jak uniknąć sytuacji, w której sędzia uchyli ewentualną decyzję prokuratury o odmowie postępowania - kontynuował.
Giertych: prokuratorzy mają jeszcze dużo do roboty
- W moim przekonaniu materiał dowodowy, i to mówię z całą odpowiedzialnością, wystarcza do tego, aby prawie dwie trzecie tych posłów Solidarnej Polski postawić w stan oskarżenia - dodał. Jego zdaniem "postępowanie jest na bardzo wczesnym etapie". - Prokuratorzy są po prostu zarzuceni dokumentacją, (...), bardzo ciężko pracują i myślę, że tutaj mają jeszcze bardzo dużo do roboty - ocenił Giertych. Gość TVN24 zapytany, czy jego klient nagrywał także rozmowy Zbigniewa Ziobry, odparł, że nie chce ujawniać szczegółów.
Giertych: Mraz w którymś momencie zdał sobie sprawę, że znajduje się w układzie przestępczym
Giertych został zapytany, dlaczego jego zdaniem Tomasz Mraz zdecydował się nagrywać rozmowy.
- Moim zdaniem on w którymś momencie zdał sobie sprawę, że znajduje się w układzie, który jest po prostu przestępczy (...). On się zorientował, że znajduje się w bardzo nieciekawym środowisku i zaczął (to - red.) dokumentować - odpowiedział Roman Giertych.
Giertych: Mraz przyszedł do mnie w pierwszym możliwym momencie
Giertych był też pytany o to, czemu Mraz nie zgłosił się wcześniej do organów ścigania, skoro już wówczas dysponował nagraniami. Zdaniem adwokata "on przyszedł w pierwszym możliwym momencie, w którym mu nie groziło", że za ujawnienie tego typu historii zostanie natychmiast zatrzymany i aresztowany. - A te informacje, które przekazał Mraz, mówiące o tym, że wykorzystywano pieniądze publiczne do celów politycznych, uderzały i uderzają teraz to środowisko tak, że po prostu nie ma co zbierać - skomentował Giertych.
Giertych o "limitach" posłów: niech już się szykują
Gość TVN24 odniósł się też do słów Mraza z jego środowego wystąpienia, kiedy to mówił, że "w momencie ustalenia budżetów na dany rok powstawała nieformalna lista uznająca limity poszczególnym przewodniczącym okręgów wyborczych". Mraz mówił, że "w ramach tych limitów politycy kupczyli tymi pieniędzmi".
- Chcę powiedzieć każdemu z tych posłów, który miał limit, że niech się już szykuje. Dlatego, że jeżeli brał pieniądze publiczne i przeznaczał na kampanię wyborczą, to popełniał przestępstwo. Okradał tych najbiedniejszych, żeby sobie poprawić sytuację wyborczą - powiedział Giertych. Giertych został również zapytany o zasadność przekazywania przez Mraza informacji opinii publicznej, skoro jest on podejrzanym w toczącym się śledztwie.
- Jeżeli ktoś ma wiedzę o przestępczej działalności i powie to w prokuraturze, to nie oznacza, że nie może o tym mówić. Wręcz przeciwnie, czasami jest nawet moralny wymóg tego, aby powiedzieć. I mi się wydaje, że taki imperatyw moralny kierował panem dyrektorem, że się zdecydował na wczorajsze wystąpienie - tłumaczył mecenas.
Dodał, że tajemnica śledztwa dotyczy tego, o czym ktoś dowiedział się z samego postępowania.
Giertych: prostuję, chodziło o dwa kolana
Giertych odniósł się także do słów Mraza o "pierwszym kolanie RP". Zgodnie z tym, co powiedział Mraz, chodziło o dofinansowanie placówki medycznej, w której operację kolana przeszedł prezes PiS Jarosław Kaczyński.
- Chcę sprostować tę informację, bo to chodziło - z tego co mi mówił pan dyrektor - o dwa kolana. Ponoć były dwie płatności na to kolano, chociaż o pierwszej to on wie tylko ze słyszenia, a drugiej to on jakby uczestniczył - powiedział. - Można powiedzieć, że w pewien sposób Jarosław Kaczyński ocalił te pieniądze dla celów publicznych, bo kupiono jakąś maszynę i ten sprzęt medyczny służy, a reszta została zdefraudowana. Ale z drugiej strony świadczy to o tym, w jakim Bantustanie myśmy żyli, że ktoś chciał się przypodobać lekarzom, którzy leczyli wodza narodu - dodał gość "Kropki nad i".
Dopytywany, czy Tomasz Mraz jego zdaniem zostanie jakoś ukarany przez sąd, odparł: - Myślę, że jakąś symboliczną może karę dostanie, ale na pewno może spać spokojnie.
Giertych: jesteśmy w przełomowym momencie
Giertych mówił także o tym, jak jego zdaniem ujawnienie nieprawidłowości związanych z Funduszem Sprawiedliwości wpłynie na postrzeganie przez społeczeństwo PiS-u i Suwerennej Polski.
- W moim przekonaniu jesteśmy w przełomowym momencie - stwierdził.
- Pokazanie tego, czym był PiS i na przykładzie Solidarnej (Suwerennej - red.) Polski, która była najbardziej zwyrodniałą częścią PiS-u, jest tym momentem, w którym społeczeństwo wreszcie ma okazję na własne oczy, na własne uszy usłyszeć, zobaczyć, jak to rzeczywiście przebiegało. I te wszystkie kłamstwa, te opowieści, te banialuki, które opowiadał Ziobro z kolegami, one w kontekście konfrontacji z dowodami po prostu padają - mówił dalej.
Dodał, że "ludzie mają prawo do tego, żeby więcej się o tej sprawie dowiedzieć".
Giertych: nie widzę żadnego konfliktu interesów
Na koniec rozmowy Giertych został zapytany o to, czy nie widzi konfliktu interesów w sytuacji, w której jest jednocześnie adwokatem i posłem. Odparł, że "nie widzi żadnego".
- Działam w granicach prawa, nie jestem posłem zawodowym. Prowadzę swoją kancelarię, mam prawo reprezentować ludzi i to wykorzystuję - odparł.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24