Władimir Putin dotarł do tych ludzi, do których chciał dotrzeć, dotarł także do swojej publiczności - powiedział w "Faktach po Faktach" Paweł Reszka, dziennikarz tygodnika "Polityka", nawiązując do wywiadu prezydenta Rosji, którego udzielił amerykańskiemu komentatorowi Tuckerowi Carlsonowi. Wacław Radziwinowicz z "Gazety Wyborczej" stwierdził, że Putin "poniósł spore straty w tym, co zaprezentował".
Wywiad, którego Władimir Putin udzielił Tuckerowi Carlsonowi, amerykańskiemu komentatorowi, znanemu z prorosyjskich i proputinowskich poglądów, został nagrany we wtorek w Moskwie i wykorzystany przez kremlowską propagandę.
W trwającej ponad dwie godziny rozmowie Putin mówił, że "Rosja nie przegra wojny w Ukrainie i że Moskwa nie jest zainteresowana inwazją na Polskę, Łotwę czy gdziekolwiek indziej".
CZYTAJ TAKŻE: "Putin oczywiście bredzi". "Szokujące jest tylko to, że tym razem ułatwia to amerykański dziennikarz"
Reszka: Putin dotarł do swojej publiczności
Paweł Reszka, dziennikarz tygodnika "Polityka" i były korespondent gazety "Rzeczpospolita" w Moskwie, powiedział, że "Putin dotarł do tych ludzi, do których chciał dotrzeć, czyli do wyborców Partii Republikańskiej, którzy wiedzą, że wojna w Ukrainie bardzo dużo ich kosztuje".
Propaganda kremlowska przedstawiała Carlsona, znanego z propagowania teorii spiskowych, który został zwolniony z telewizji Fox News z powodu pozwów sądowych za szerzoną przez niego dezinformację, jako "wybitnego amerykańskiego dziennikarza".
Reszka zwrócił uwagę, że Carlson "nie bardzo się orientował, gdzie jest, o co w tym wszystkim chodzi, pokazał, że nie zna się na historii Rosji".
Radziwinowicz: to show było bardzo nieprofesjonalne
- To, że (Putin) wykorzystał Carlsona, jest rzeczą oczywistą. To spotkanie, to show było bardzo nieprofesjonalne - mówił z kolei inny rozmówca "Faktów po Faktach" Wacław Radziwinowicz, dziennikarz "Gazety Wyborczej" i były korespondent tego dziennika w Moskwie.
Zdaniem Radziwinowicza amerykański komentator się skompromitował. Pytany, czy Putin osiągnął swój cel, który miał polegać na zniechęceniu obywateli Stanów Zjednoczonych do Ukrainy i udzielania pomocy w jej walce z rosyjską agresją, Radziwinowicz odpowiedział, że nie sądzi, aby tak się stało. Stwierdził, że przeciętny Amerykanin, jeżeli miałby obejrzeć ten wywiad, to nie przebrnie nawet przez pierwsze pół godziny.
Wątek Polski
Radziwinowicz wspomniał, że Putin "popełnił podstawowy błąd". - Porównał sytuację inwazji na Ukrainę z inwazją Hitlera na Polskę i przedstawił taką teorię, że "słaby kraj swoją słabością, zmusza kraj silny, żeby na niego napadł". - Putin mówi, że to Ukraina zmusiła nas (Rosjan - red.), żebyśmy wstąpili w wojnę, podobnie jak Polska w 1939 roku swoją nieustępliwością zmusiła Hitlera do tego, żeby ją zaatakował, ponieważ nie chciała oddać korytarza gdańskiego - powiedział dziennikarz "Gazety Wyborczej". - To jest prezentowanie kryminalnej rosyjskiej kultury, która zakłada, że słabego się bije. Powinniśmy podkreślać, że to jest jego filozofia i jego polityka - dodał Radziwinowicz.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24