1,5 roku więzienia w zawieszeniu na 3 lata dla kursantki, a dla instruktora - 2,5 roku więzienia, zakaz prowadzenia pojazdów i zakaz wykonywania zawodu przez 3 lata. Taki wyrok zapadł w sprawie kobiety, która podczas jazdy szkoleniowej spowodowała śmiertelny wypadek. - Nie zgadzam się z wyrokiem, jest niesprawiedliwy - powiedziała TVN24 kursantka.
Kobieta zapowiedziała już, że odwoła się od wyroku - jeśli będzie trzeba, to nawet do Strasburga. - Nie wiem na podstawie czego został orzeczony. Są dwie sprzeczne opinie biegłych. Nie zgadzam się z wyrokiem, jest niesprawiedliwy - powiedziała kursantka.
I dodała, że nie będzie się starała ponownie robić prawa jazdy, bo - jak przyznała - nie wyobraża sobie, by mogła usiąść za kółkiem.
Odwołanie zapowiada też prokuratura.
Trudne rozstrzygnięcie
Sąd w Radzyniu Podlaskim miał bardzo trudne zadanie, bo przepisy nie rozstrzygają, czy za wypadek w takiej sytuacji odpowiada kursant, czy instruktor.
Kierującym - zgodnie z prawem o ruchu drogowym - jest osoba odbywająca szkolenie. Ale instruktor odpowiada karnie, jeśli wypadek spowodowała jego spóźniona reakcja na zagrożenie. Jeżeli kursant działał bardzo szybko, instruktor może być jednak zwolniony z odpowiedzialności.
Dwie osoby zginęły
Wypadek miał miejsce w 2007 roku podczas silnych opadów śniegu. Prowadzona przez kobietę "elka" nie miała opon zimowych. Samochód wpadł w poślizg i czołowo uderzył w inne auto. Zginęły dwie osoby. Prokuratura chciała, aby kierująca autem kobieta poniosła pełną odpowiedzialność i odpowiadała tak, jak doświadczony kierowca z prawem jazdy. Wnosiła więc o wyrok dwóch lat więzienia w zawieszeniu na 4 oraz zakaz prowadzenia pojazdów przez 4 lata. Prokurator wniósł także o grzywnę w wysokości 2500 zł.
Prokuratura chciała też, by instruktor spędził za kratami 4 lata. Ponadto wnioskowała o zakaz prowadzenia pojazdów przez 5 lat oraz zakaz wykonywania zawodu przez 7 lat.
Oboje są uczestnikami ruchu
Jak tłumaczył mec. Jakub Wende, odpowiedzialna jest zarówno kursantka, jak i instruktor. - Kursant i instruktor są uczestnikami ruchu drogowego - mówił prawnik. Mecenas dodał, że wszystko zależy od konkretnego przypadku. - Są sytuacje, w których manewr kursanta jest tak nagły, że nawet bardzo uważny instruktor może nie zdążyć zareagować - tłumaczy. Zdaniem prawnika decyzję o tym, kto poniesie większą odpowiedzialność podejmuje sąd na podstawie ustaleń biegłych. Przewidywał, że odpowiedzialność w tym przypadku zostanie podzielona, bo na niekorzyść instruktora przemawiało to, że nie zmienił opon na zimowe.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24