To pokazuje prezydenturę bardzo wąską. Czyli nie prezydent wszystkich Polaków, tylko prezydent bardzo wąskiej grupy Polaków - powiedziała w "Faktach po Faktach" politolog dr Anna Materska-Sosnowska, komentując zgodę Andrzeja Dudy na przekazanie mediom państwowym prawie dwóch miliardów złotych. - Rząd przekonuje, że ma jakieś pieniądze, które może w dowolnej chwili wyjąć. To pokazuje, że państwo działa na zlecenie polityków - ocenił socjolog dr Robert Sobiech.
"Prezydent nie musiał tego podpisywać"
- Pod logo jednej partii i na żądanie de facto jednej partii (prezydent Andrzej Duda - red.) podpisał ustawę, przeciwko której protestowali wszyscy. Co to pokazuje? To pokazuje prezydenturę bardzo wąską. Czyli nie prezydent wszystkich Polaków, tylko prezydent bardzo wąskiej grupy Polaków - komentowała w “Faktach po Faktach” dr Anna Materska-Sosnowska.
Jej zdaniem w tej sytuacji "odbudowanie zaufania społecznego do instytucji prezydenta będzie bardzo trudne". - Prezydent nie musiał tego podpisywać, dlatego że ma większe i lepsze notowania niż partia (PiS - red.). Po drugie ponad 60 procent badanych opowiadało się przeciwko takiemu rozwiązaniu i zdecydowana większość zwolenników Prawa i Sprawiedliwości opowiadała się przeciwko takiemu rozwiązaniu. Więc on nie tylko miał poparcie wśród swoich, tylko dużo szerzej i też mógł zyskać tym (zawetowaniem - red.) poparcie - stwierdziła politolog.
Socjolog dr Robert Sobiech wyjaśniał, jakie z prezydenckiej decyzji sygnały "dostał przeciętny Kowalski". - Wedle badań 30 procent Polaków uważa, że rząd ma własne pieniądze, co jest oczywiście fikcją, bo rząd ma nasze pieniądze. Ten przykład pokazuje, że wspiera się te 30 procent, że rząd ma jakieś pieniądze, które może w dowolnej chwili, dla celów krótkotrwałej kampanii politycznej wyjąć. To jest fikcja, która pokazuje, że państwo właściwie działa na zlecenie polityków - powiedział.
"Nie o głowę Kurskiego chodziło"
Prezes Rady Mediów Narodowych Krzysztof Czabański ogłosił w piątek korespondencyjne głosowanie nad uchwałą w sprawie odwołania Kurskiego z funkcji prezesa TVP. Na wieczornej konferencji poinformował, że "z pięcioosobowej Rady wpłynęły cztery głosy za podjęciem tej uchwały". Wcześniej tego dnia Jacek Kurski opublikował list, który wysłał do Andrzeja Dudy. "Oświadczam, iż w imię dobra Telewizji Polskiej, interesu publicznego, a także w zgodzie z wartościami, którym służyłem przez całe swoje życie - oddaję się do dyspozycji Pana Prezydenta" - napisał.
- Pan prezes Kurski mówi, że oddaje się do dyspozycji prezydenta. Prezydent nie ma nic do powoływania albo odwoływania (prezesa TVP - red.), ale prezes Kurski wie, że to prezydent będzie decydował - zauważył dr Sobiech.
Zdaniem Materskiej-Sosnowskiej Andrzejowi Dudzie nie zależało jedynie na odwołaniu szefa TVP. - Jeżeli prezes Kaczyński był w BBN (Biurze Bezpieczeństwa Narodowego - red.) na 11 minutowym spotkaniu późną nocą, to tam negocjacje były dużo poważniejsze. (…) To pokazuje kryzys w obozie. Nie o głowę Kurskiego chodziło - przekonywała. I dodała: - O prezesa Kurskiego bym się nie martwiła. Jest na tyle zasłużony dla partii, że na pewno dostanie odpowiednie wynagrodzenie.
Materska-Sosnowska oceniła, że "istotne jest to, jakie są przesunięcia sił wewnątrz obozu" rządzącego.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24