- Socjologiczna reguła "trzeciego pokolenia" wskazuje, ze dopiero dzisiejsi 40-latkowie, mieszkający na tak zwanych Ziemiach Odzyskanych, są gotowi na przywracanie pamięci o niemieckiej przeszłości.
- Zdaniem historyka ze Słupska inicjatywy polegające na opiece nad grobami budzą "mieszane uczucia".
- Czy bliżej nam do wysiedlonych niemieckich gospodarzy Pomorza Zachodniego i ich cmentarzy, czy naszych przodków, którzy po 1945 roku owe cmentarze likwidowali?
W opublikowanym w sobotę reportażu zabraliśmy czytelników na wędrówkę po zniszczonych pomorskich cmentarzach ewangelickich. Spotkaliśmy tam ludzi, którzy z własnej inicjatywy, poświęcając swój wolny czas, a niekiedy również prywatne środki, porządkują nekropolie zwane "poniemieckimi".
Dlaczego to robią? Mówią, że z potrzeby serca, że tak należy. Po prostu.
Sprawdziliśmy, czy trend polegający na "odpamiętywaniu" niemieckiej przeszłości w północnej i zachodniej Polsce, na tak zwanych Ziemiach Odzyskanych, jest przedmiotem badania naukowców. Okazuje się, że tak.
Stosunek do "poniemieckich" cmentarzy jest sztandarowym przykładem tego, co niekiedy nazywa się "regułą trzeciego pokolenia".
Przetrwać
Wedle tej teorii dopiero trzecie pokolenie po osadnikach z 1945 roku zaczyna odczuwać potrzebę posiadania odrębnej, regionalnej tożsamości. Podczas jej tworzenia wnukowie i prawnukowie osadników muszą "rozliczyć się" z niemiecką przeszłością swojej małej ojczyzny.
Proces tworzenia takiej tożsamości opisał socjolog Jacek Poniedziałek w pracy "Postmigracyjne tworzenie tożsamości regionalnej". Swoje badania skoncentrował na Warmii i Mazurach, jednak ich wyniki można odnosić również do Pomorza. Wyróżnił trzy fazy powstawania takiej tożsamości, odpowiadające trzem pokoleniom zamieszkującym te ziemie po 1945 roku.
Pierwsza z nich to migracja.
Skończyła się druga wojna światowa, na Ziemie Zachodnie - tak je wówczas nazywano - przybywają osadnicy. Zastają jeszcze tu Niemców, którzy zostaną wkrótce wysiedleni. Zazwyczaj wysiedlenia trwały do 1947 roku.