Jifat Tomer-Jeruszalmi przyznała się w piątek, że doprowadziła do wycieku nagrania latem 2024 roku i zrezygnowała z urzędu. Jako naczelna prawniczka wojska nadzorowała między innymi pracę prokuratury wojskowej.
W niedzielę prawniczka zniknęła na kilka godzin, co wywołało w izraelskich mediach spekulacje dotyczące próby samobójczej. Ostatecznie została odnaleziona na plaży w środkowej części kraju. Według policji mogła wyrzucić swój telefon komórkowy do morza.
Tomer-Jeruszalmi została tymczasowo aresztowana, a w poniedziałek po południu sąd zatwierdził jej zatrzymanie do środy. Jak relacjonują media, prawniczka jest podejrzana o oszustwo, nadużycie zaufania i urzędu, utrudnianie działań wymiaru sprawiedliwości i ujawnienie informacji. Wraz z nią aresztowano byłego głównego prokuratora wojskowego, płk. Matana Solomosza.
Nagranie z wojskowego ośrodka
Ujawnione przez Tomer-Jeruszalmi nagranie pochodziło z kamery bezpieczeństwa w wojskowym ośrodku zatrzymań w Sde Teiman na pustyni Negew. Wideo nie jest wyraźne. Widać na nim żołnierzy, którzy otaczają skrępowanego i leżącego na ziemi Palestyńczyka.
Nagranie zostało opublikowane w sierpniu 2024 roku przez media i według nich przedstawia atak strażników na palestyńskiego więźnia pod koniec lipca zeszłego roku. Aresztowano pięciu żołnierzy, których oskarżono o znęcanie się nad więźniem i spowodowanie ciężkich obrażeń ciała.
Według aktu oskarżenia wojskowi przez 15 minut bili zatrzymanego po całym ciele, w tym używając pałek, i razili paralizatorem, a jeden z nich "uderzył więźnia ostrym przedmiotem w okolice odbytu". Oskarżeni nie przyznają się do tych zarzutów. W niedzielę czterech z nich wystąpiło w kominiarkach na konferencji prasowej i zażądało umorzenia procesu. Jeden z ich prawników argumentował, że prokuratura działała w stronniczy sposób i to wojskowi śledczy powinni zasiąść na ławie oskarżonych.
Po ataku w więzieniu Palestyńczyk w ciężkim stanie został przewieziony do szpitala i natychmiast operowany. Lekarze stwierdzili między innymi złamanie siedmiu żeber, przebicie płuca, rozdarcie odbytu - wyliczyli śledczy. Media podały w weekend, że mężczyzna został w październiku zwolniony do Strefy Gazy w ramach wymiany będącej częścią trwającego rozejmu.
Organizacje praw człowieka alarmowały o sytuacji w areszcie
Gdy w lipcu 2024 roku żandarmeria wojskowa przyjechała do Sde Teiman, by zatrzymać podejrzanych żołnierzy, część z nich nie podporządkowała się funkcjonariuszom. Przed ośrodkiem zaczęli się też zbierać demonstranci, w tym skrajnie prawicowi politycy rządzącej koalicji, którzy sprzeciwiali się działaniom prokuratury wojskowej.
W obozie Sde Teiman na pustyni Negew po wybuchu wojny w Strefie Gazy przetrzymywano wielu pojmanych tam Palestyńczyków. Organizacje praw człowieka i media alarmowały o fatalnych warunkach w areszcie, złym traktowaniu przetrzymywanych, w tym torturach, i łamaniu ich praw.
Autorka/Autor: js/kg
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Oren Ben Hakoon/Associated Press/East News