Do tej pory to mieszkańcy Krakowa i turyści oceniali ulicznych grajków, mimów i szczudlarzy, decydując, czy należy im się zapłata. Teraz decydować będzie o tym komisja złożona z profesjonalistów. Artyści się buntują, ale wszystko wskazuje na to, że specjalne pozwolenie na uliczne występy potrzebne będzie już w czerwcu.
Do tej pory to przechodnie decydowali, ile uliczny artysta jest wart, nagradzając go pieniędzmi. Teraz oceną zajmą się profesjonaliści, m.in. muzyk z filharmonii, choreograf dużego zespołu oraz reżyser i organizator festiwalu teatrów ulicznych. To od komisji zależało będzie, kto na ulicach Krakowa wystąpi, a kto nie. Mimo że już dzisiaj trzeba mieć specjalne pozwolenie na występy, bo inaczej straż miejska karze mandatami.
"Ulica decyduje, czy mam pracować"
Mieszkańcy Krakowa są jednak pomysłowi przeciwni, podobnie jak sami artyści. Od ulicy zaczynali Maciej Maleńczuk i Gienek Loska. Maleńczuk wspomina, że w latach 80. też stanął przed miejską komisją i egzamin oblał - zresztą, jako jedyny spośród przesłuchiwanych kandydatów.
Gienek Loska na przesłuchanie wybiera się z ciekawości, ale uważa, że miasto robi błąd, dzieląc ludzi na "artystów" i "żebraków".
Wielu innych artystów też pomysł urzędników przyjmuje z rezerwą. Jak mówi Magdalena Lewandowska, fakir, ulica daje jej chleb każdego dnia i to ona decyduje, czy ma dalej pracować.
Źródło: Fakty TVN