Prowadzący obrady niestety nie sprostał zadaniu – tak pomyłkę części polskich europosłów w czasie głosowania w sprawie pracowników delegowanych tłumaczył w "Faktach po Faktach" Jerzy Buzek. Podkreślił, że na sali był bałagan.
Parlament Europejski zatwierdził we wtorek w Strasburgu niekorzystne z punktu widzenia polskich przedsiębiorców zmiany dotyczące delegowania pracowników do innych państw Unii Europejskiej.
Część polskich europosłów - między innymi z PO, PSL i SLD - zagłosowała za. Jak jak tłumaczyli niektórzy, zrobili to przez pomyłkę, bo głosowanie było prowadzone w chaotyczny sposób.
Część złożyła korektę do głosowania.
Buzek: bałagan na sali
W czasie głosowania pomylił się także Jerzy Buzek, były przewodniczący Parlamentu Europejskiego, eurodeputowany Platformy Obywatelskiej. – Można się przede wszystkim dlatego pomylić, że jest bałagan na sali – tłumaczył. – Nie było wiadomo, co głosujemy - przekonywał.
Dodał, że pomyłka została natychmiast naprawiona i że złożył korektę jeszcze na sali.
Buzek powiedział, że prowadził wiele głosowań w Parlamencie Europejskim, a teraz w komisjach, i wie, "co to znaczy zamieszanie". – Co się wtedy robi? Tak było nawet parę dni temu, bo znowu był nieco bałagan na sali. Wtedy prowadzący wrócił o dwa czy trzy głosowania do tyłu i przegłosował jeszcze raz. I się kompletnie uspokoiło. Każdy zagłosował tak, jak powinno być. Tak się robi na sali – wyjaśnił.
I dodał: – Ten prowadzący niestety nie sprostał zadaniu.
Głosowanie ws pracowników deleg. było poprowadzone nieprzejrzyście.Zmieniono kolejność,co zawsze wprowadza chaos!Zaprotestowaliśmy jeszcze na sali i wnieśliśmy korektę-zmiana w systemie IT potrwa kilka godzin.Delegacja PO-PSL jest od początku przeciwna tej dyrektywie. @iar_pr
— Jerzy Buzek (@JerzyBuzek) 29 maja 2018
Pracownicy delegowani
Pracownik delegowany jest czasowo wysyłany przez pracodawcę w celu wykonania usługi w innym państwie członkowskim UE.
Dyrektywa o pracownikach delegowanych jest niekorzystna dla Polski, bo - jak argumentują polskie władze - spowoduje dodatkowe obciążenia dla polskich firm działających za granicą. Okres delegowania ustalono na 12 miesięcy z możliwością przedłużenia go o sześć miesięcy w określonych przypadkach. Po tym czasie pracownik delegowany zostanie objęty prawem pracy kraju przyjmującego. PE proponował dłuższy, bo 24-miesięczny okres delegowania, co dawałoby szanse na lepsze z punktu widzenia polskich firm rozwiązania. Nie udało się go jednak przeforsować w trakcie negocjacji.
Kraje zachodniej Europy i Komisja Europejska podkreślają, że nowe przepisy są wyrazem poparcia dla nadrzędnej unijnej zasady – równego wynagrodzenia za tę samą pracę w tym samym miejscu pracy. Część krajów UE - w tym Polska - uznaje, że w rzeczywistości chodzi o protekcjonizm gospodarczy krajów Zachodu.
21 czerwca przepisy o delegowaniu mają być ostatecznie przegłosowane przez ministrów do spraw zatrudnienia na posiedzeniu Rady UE w Luksemburgu. Po zatwierdzeniu regulacje mają wejść w życie w połowie 2020 r.
Autor: pk//rzw / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Parlament Europejski